poniedziałek, 23 marca 2020

Prusy - długa i kręta droga ku samodzielności.


Wieloletni konflikt zbrojny między Szwecją a Rzecząpospolitą, spowodowany pretensjami do tronu szwedzkiego oraz rywalizacją o przynależność Inflant, zagroził bezpośrednio maleńkim Prusom Książęcym już podczas wojny o ujście Wisły w latach 1626-1629.

Jan Kazimierz "Waza"
Wobec nierealności roszczeń rewindykacyjnych do tronu szwedzkiego, które podtrzymywał król Jan II Kazimierz, pretensje zamorskiego monarchy względem państwa nad Wisłą nie wydają się dziwne.


Georg Wilhelm Hohenzollern
Jerzy Wilhelm Hohenzollern też był połączony związkami rodzinnymi (i na dodatek religijnymi) ze Szwecją, ale nie rościł sobie żadnych pretensji do tronu, a nawet ogłosił w 1627 r. neutralność w tym - co by nie mówić - absurdalnym sporze o szwedzki stołek.

Decyzja neutralności nie chroniła jednak Prus Książęcych przed poważnymi zniszczeniami wojennymi, które powodowały toczące się wojny polsko-szwedzkie, które co chwila przetaczały się przez Prusy Królewskie i Książęce.

Hohenzollern był żywotnie zainteresowany w jak najszybszym zakończeniu działań zbrojnych, brał aktywny udział w akcji mediacyjnej, która doprowadziła do polsko-szwedzkiego zawieszenia broni w Starym Targu, zwanym wtedy Altmarkiem, a następnie do układu w Sztumskiej Wsi noszącej po niemiecku nazwę Stuhmsdorf. Traktat w Sztumskiej Wsi z 12 września 1635 r. przedłużył na 26 lat rozejm między Szwecją a Rzecząpospolitą. Punktem zwrotnym było zakończenie wojny trzydziestoletniej, z której Szwecja wyszła zwycięsko, uzyskując znaczne nabytki terytorialne - ujście Łaby i Wezery, Wismar i bogatszą część Pomorza z wyspą Rugią, Stralsundem i Szczecinem. Szwedzka idea utworzenia władztwa nad wybrzeżami morza Bałtyckiego była bliska urzeczywistnienia. Wystarczyło podporządkować sobie nadmorskie miasta Prus Książęcych - Piławę i Kłajpedę, i zagarnąć porty Prus Królewskich z Gdańskiem na czele.

W polskiej polityce historycznej wciąż żywy jest mit "dominium maris", czyli władania nad Bałtykiem, mimo że król nie posiadał nawet własnej floty, a w miastach portowych Prus Królewskich, czyli w Gdańsku, Elblągu i... Toruniu, mógł bywać jako dostojny gość, a królewskimi rezydencjami były ratusze miejskie, czasem zaś prywatne domy. Funkcji rezydencji nie mogły pełnić dawne zamki krzyżackie, które właśnie w tym celu, aby nikt już nigdy nie mógł bezpośrednio panować nad miastami, zostały zburzone zaraz po wykurzeniu z nich krzyżaków. Wielkie miasta pruskie nigdy nie wybudowały dla swych nowych koronowanych panów dworów lub pałaców, a spór o ich brak ciągnął się przez setki lat aż do samego końca politycznej egzystencji Rzeczypospolitej. Owszem, w Gdańsku wybudowano kwaterkę królewską, ale... na bramie miejskiej (!). 

Zielona Brama  1687 rok
W 1646 roku zorganizowano w Zielonej Bramie przyjęcie na cześć królowej Ludwiki Marii. Istotne miejsce pełniła w tym czasie twierdza w Wisłoujściu. Zapraszano tam na bankiety, a przy okazji na zwiedzanie fortyfikacji, co stanowiło demonstrację siły miasta, zdecydowanego na zbrojne wystąpienie w obronie swoich praw - również przeciwko władcom polskim, gdyby przekroczyli swoje uprawnienia i zostali uznani tutaj za tyranów. 

Pomijając to, że moralnie i „de iure" królowie byli ich władcami, niewielki mieli wpływ na miasta portowe Prus Królewskich. Miasta te same z siebie, wierne polskim monarchom ale nade wszystko własnemu wyborowi który dokonały składając przysięgę lojalności, stały przy nich do samego końca - z paroma wyjątkami - nie hańbiąc się zdradą, jak to czyniła polska szlachta i magnateria podczas wojny ze Szwedami. Podczas tej wojny Szwedzi nie zajęli Gdańska, co z czasem obróciło się przeciwko nim.

Rokowania w Sztumskiej Wsi - Muzeum Narodowe w Kielcach
Wracając do meritum: główni mediatorzy ze Sztumskiej Wsi, czyli Francja i Holandia, byli żywotnie zainteresowani w utrzymaniu status quo na Bałtyku, i czynili zabiegi zmierzające do przekształcenia zawieszenia broni w trwały pokój, aby Szwecja nie urosła jeszcze bardziej.


Po śmierci swego ojca podobną akcję rozjemczą zainicjował elektor Fryderyk Wilhelm, który zdawał sobie sprawę, iż terytoria leżące nad wybrzeżem Bałtyku, w tym księstwo pruskie, staną się z pewnością terenem kolejnych działań wojennych, co jednoznacznie wynikało z przebiegu dyplomatycznej gry między Warszawą a Sztokholmem, w kręgu której władca brandenburski się znalazł. Z obawy przed konfliktem włączył się on aktywnie w polsko-szwedzkie rokowania pokojowe w Lubece w latach 1651-1653. Wysiłki te okazały się bezskuteczne z powodu nierealnych roszczeń rewindykacyjnych Polski i podtrzymywania przez polskiego króla Jana Kazimierza praw dziedzicznych do tronu szwedzkiego.

Co ciekawe, w Szwecji szykującej się do ataku na Polskę powstał rezerwowy plan zaspokojenia roszczeń Jana Kazimierza. W zamian za jego rezygnację z praw do korony szwedzkiej, Karol Gustaw chciał polskiemu Wazie zaoferować Prusy Książęce, a elektorom brandenburskim jako rekompensatę – księstwo Bremy. Plan szwedzki mocno zaniepokoił elektora Fryderyka Wilhelma i wywołał akcje obronne dyplomacji brandenburskiej, nadal lojalnej wobec Polski.

Karol X Gustaw
Abdykacja królowej Krystyny i objęcie rządów w Szwecji przez Karola X Gustawa usztywniło jeszcze bardziej stanowisko polskiego króla. Ponowienie pretensji do tronu szwedzkiego i kwestionowanie praw sukcesyjnych Karola Gustawa doprowadziło do zerwania rozejmu. Jako że Rzeczpospolita była krajem „miłującym pokój”, wdała się w maju 1654 roku w kolejną wojnę, tym razem polsko-rosyjską, co skłoniło Karola Gustawa do podjęcia działań zbrojnych.

Wojska carskie, wsparte przez Chmielnickiego, zajęły w krótkim czasie wschodnie województwa Rzeczypospolitej ze Smoleńskiem, Mohylewem, Witebskiem i Połockiem, zagrażając poważnie szwedzkim posiadłościom w Inflantach. Przygotowania wojenne Szwecji postawiły Fryderyka Wilhelma w trudnej sytuacji. Jako rozumny człowiek wiedział on, że prowadzenie wojny na trzech frontach spowoduje katastrofę polskiego państwa. Hohenzollern sprowadzony do roli statysty mógł tylko stracić. Perspektywa zostania lennikiem Szwecji nie była zbytnio atrakcyjna.

Niebezpieczeństwo, które zawisło nad Prusami Książęcymi, zmusiło Wielkiego Elektora do podjęcia aktywnej, wyrachowanej, pełnej meandrów polityki służącej wzmocnieniu pozycji przetargowej. Prowadzenie ostrożnych rokowań ze Szwedami, przy jednoczesnym dogadywaniu się z Polską, Holandią i cesarzem niosło za sobą szanse na utrzymanie się z boku i nadzieję na wytargowanie dodatkowych korzyści.
Pełna pozornych sprzeczności polityka Hohenzollerna uwidoczniła się już na przełomie 1654 i 1655 r. Misja Karola Gustawa, wysłana do Berlina we wrześniu 1654 r. z niekorzystną dla Prus propozycją szwedzko-brandenburskiego przymierza i udostępnienia Szwecji pruskich portów w Piławie i Kłajpedzie, nie spotkała się ze stanowczą odprawą, rozmowy były kontynuowane w Sztokholmie na początku listopada.

Georg Friedrich von Waldeck
Fryderyk Wilhelm niepokoił się słabością militarną Rzeczypospolitej, a podobne obawy zawierał memoriał ministra elektorskiego von Waldecka z 27 grudnia 1654 r., według którego sytuacja przedstawiała się następująco: dla Prus Książęcych groźny jest wzrost potęgi Szwecji i Rosji, a Polski nie należy się obawiać.

W styczniu 1655 roku wysiłki mediacyjne zostały odrzucone przez stronę szwedzką. Rezydent szwedzki w Berlinie, Bartholomäus Wolfsberg, zwrócił uwagę na bardzo prawdopodobny alians polsko-duńsko-holenderski i wyraził nadzieję, iż ożywione kontakty elektora z Niderlandami nie mają z tym nic wspólnego. W związku z tym dyplomaci Fryderyka Wilhelma podjęli działania mające udaremnić łatwe wygranie wojny przez Szwedów. Elektor wysłał do Warszawy w lutym 1655 r. swojego posła, który doradzał królowi Janowi Kazimierzowi zawarcie za wszelką cenę pokoju z Rosją i związanie się sojuszem z Holandią. Ostrzegał również przed przygotowaniami wojennymi Szwecji. Niestety, głupota i naiwność polityczna Jana Kazimierza wyobrażającego sobie, iż Szwecja za cenę tytułu królewskiego wyrzeknie się wojny z Polską i zawrze z nią sojusz przeciwko Moskwie, ograniczyła elektorowi swobodę manewrów politycznych.

Narastające zagrożenie Prus Książęcych poprzez irracjonalne działania Jana Kazimierza zmusiło Fryderyka Wilhelma do sformułowania zasad dalszej polityki wobec Polski i Szwecji. W tym celu wystosował on do Tajnej Rady 26 pytań dotyczących zachowania się Brandenburgii na wypadek wybuchu polsko-szwedzkiej wojny. Odpowiedzi tajnych radców wskazywały, iż większość współpracowników Fryderyka zdawała sobie doskonale sprawę ze słabości i nieracjonalnych ruchów Rzeczypospolitej i obowiązków elektora jako jej lennika. Istotne różnice zdań zaznaczyły się jedynie w kwestii wykorzystania konfliktu zbrojnego dla wzmocnienia pozycji Hohenzollerna w Księstwie Pruskim. Radca Knesebeck zwrócił uwagę na możliwość przekazania praw zwierzchnich przez Jana Kazimierza cesarzowi i włączenia Księstwa w skład Rzeszy. Najbardziej zaznajomiony w sprawach polskich, wieloletni rezydent w Warszawie Hoverbeck uważał, iż działania wojenne powinny posłużyć elektorowi do wytargowania znacznie korzystniejszych warunków posiadania lenna i uzyskania prawa do uczestniczenia w życiu politycznym Rzeczypospolitej, czyli zasiadania w senacie, zabierania głosu w zgromadzeniach stanowych i na elekcjach. Najdalej posunął się zwolennik zbliżenia ze Szwecją, von Waldeck. Postulował on uwolnienie się od polskiej zwierzchności lennej: „Jest niedopuszczalne aby elektor, pan tak wielu krajów, w Prusach zależny był nadal od króla, który uzyskał koronę z łaski senatorów, drogą przekupstwa i nie miał w swym państwie nic do powiedzenia”. Fryderyk Wilhelm złożył wprawdzie przysięgę lenną, ale mógł ją złamać, ponieważ Polska nie wywiązywała się nigdy ze swych zobowiązań i umów. Opinię von Waldecka podzielał w dużej części Erasmus Seidel, kierownik wydziału Tajnej Rady do spraw Prus Książęcych. Stwierdził on, iż nieuczciwe i zakulisowe rozmowy polskiego króla ze Szwedami oraz oferta przedstawiona im przez polskiego króla, dotycząca przekazania Szwecji portów pruskich w Piławie i Kłajpedzie, zburzyła układ lenny i uwolniła kurfirsta od wierności wobec Jana Kazimierza.

Tajna Rada w marcu 1655 r., podczas ustalania kierunków polityki Brandenburgii, nie zajęła się tematem uzyskania suwerenności w Prusach Książęcych. Postanowiono, że elektor będzie starał się zażegnać konflikt między zwaśnionymi państwami starając się być do samego końca neutralnym. W razie wybuchu konfliktu zbrojnego postępowanie miało zależeć od przebiegu działań wojennych. Dopiero w obliczu nieuchronnej porażki jednego z rywali należało stanąć u boku zwycięzcy. Tajni radcy zadecydowali o dozbrojeniu i udaniu się elektora z wojskiem do Prus Książęcych, by tam wyczekiwać na rozwój wydarzeń. Uznali również za konieczne nawiązanie bliskich stosunków z księciem siedmiogrodzkim Rakoczym, które stanowić miały kartę przetargową dworu berlińskiego w przyszłych kontaktach z Polską.

Wypracowane założenia uległy w następnych miesiącach bardzo niewielkim korektom dzięki postawie Polski, która nie chciała porozumieć się z Moskwą. O oderwaniu od rzeczywistości Jana Kazimierza przekonało Fryderyka Wilhelma poselstwo królewskie przybyłe do Berlina w pierwszej połowie maja 1655 roku z zapewnieniem, iż Polska nie miała nigdy zamiaru oddać Szwedom Piławy i Kłajpedy oraz z prośbą o pośrednictwo w sporze z Karolem Gustawem. Warunki, które miały być podstawą do zawarcia pokoju i przymierza przeciwko Rosji, rozmijały się całkowicie z ówczesną sytuacją polityczną. Gotowość rezygnacji ze szwedzkiej korony w zamian za odszkodowanie w wysokości 200 tysięcy talarów przy dożywotnim zachowaniu szwedzkiego tytułu królewskiego i za zwrot Inflant były zbyt śmiesznym ustępstwem. Fryderyk Wilhelm nie widział jakichkolwiek szans na podjęcie mediacji.

Lądowanie Gustawa II Adolfa na Pomorzu 
Podkreślić należy, iż elektor nie rezygnował z prób zapośredniczenia pokoju między Szwecją i Polską aż do wybuchu wojny północnej. Zabiegali o to w jego imieniu posłowie przybyli do Szczecina na rokowania ze Szwecją, na kilka dni przed atakiem Szwedów na Polskę. Rozmowy ze Szwecją układały się według scenariusza opracowanego przez Tajną Radę. Fryderyk Wilhelm unikał otwartego opowiedzenia się po stronie Szwecji, jednocześnie pertraktując z Holandią i Habsburgami.

Kwestią poruszaną w rokowaniach ze Szwecją oczywiście była sprawa lenna. Fryderyk stawiał wygórowane żądania i w razie wybuchu wojny jako warunek zawarcia sojuszu ze Szwecją postulował uwolnienie Księstwa Pruskiego od zwierzchnictwa lennego, oraz uzyskanie części Warmii i Prus Królewskich bez Gdańska. Był to niewątpliwie rodzaj przemyślanej taktyki względem Szwecji. 3 czerwca 1655 r. zaufany współpracownik Hohenzollerna, hrabia Waldeck, przedstawił Szwedom warunki, na jakich Brandenburgia była gotowa zawrzeć sojusz ze Szwecją.

Ostatni wśród postulatów warunek z jednej strony zabezpieczał elektora i Holandię przed nadmiernym wzrostem potęgi szwedzkiej na Bałtyku, z drugiej oddawał do dyspozycji Karola Gustawa Gdańsk pod warunkiem, że uda mu się go zdobyć (a jak wiemy, nikomu jak dotąd nie udało się zdobyć tego miasta..). Takie postawienie sprawy było dla Karola Gustawa nie do przyjęcia gdyż cały czas szwedzkim działaniom przyświecała idea utworzenia władztwa nad wybrzeżami morza Bałtyckiego, obejmująca kontrolę wszystkich tamtejszych portów. Rokowaniach wznowiono w lipcu w Szczecinie, dokąd zjechali przedstawiciele Fryderyka Wilhelma i Karola Gustawa. Wysłannicy elektora, zgłaszając jako podstawowy nierealny postulat uzyskania suwerenności w Księstwie Pruskim, czynili wszystko, aby uchronić Prusy przed zwierzchnictwem lennym Szwecji, okupacją portów oraz wprowadzeniem ceł morskich. Zawarcie sojuszu uzależniali też od spełnienia wygórowanych roszczeń terytorialnych, które dotyczyły Warmii, części Litwy oraz pasa ziem nad Notecią, Wartą i Wisłą łączącego Brandenburgię z Prusami Książęcymi. Szwedzi nie byli skłonni do aż tak dużych ustępstw.

Warunki stawiane przez Karola Gustawa, roszczenia do Prus Królewskich, nadmorskiej części Warmii i Żmudzi, potwierdzały wcześniejsze obawy Wielkiego Elektora i jego tajnych radców. Zwycięstwo Szwedów w wojnie z Polską pogrążoną w walkach z Moskwą, Chmielnickim oraz w spiskach magnatów zabiegających o protekcję szwedzką oznaczało, iż negocjowana suwerenność w Prusach Książęcych byłaby fikcją.

Celem zabezpieczenia został podpisany traktat z Holandią, który miał za zadanie pokrzyżować ekspansywne plany Szwecji i postawić elektora w dogodniejszej pozycji wobec Karola Gustawa pod warunkiem, że Polacy zdobędą się na zbrojny opór wobec Szwedów.

Bitwa pod Ujściem
Niestety to, co stało się po wkroczeniu szwedzkiej armii 21 lipca 1655 roku, przerosło najbardziej czarne scenariusze. 25 lipca po kapitulacji pod Ujściem i oddaniu Szwedom bez walki Wielkopolski, szlachta i magnateria z Opalińskim na czele oddali się pod protekcję szwedzkiego króla w chwili, gdy losy wojny nie były jeszcze przesądzone. Nie dość, że oddali klucze do swoich miast i twierdz, to jeszcze przekazali własne oddziały piechoty pod komendę szwedzką oraz jeden szwadron husarii. Wobec takiego obrotu sprawy, pewny zwycięstwa Karol Gustaw coraz mniej oglądał się na pomoc Fryderyka, który przestawał być dla niego potrzebny.

Po wylądowaniu 26 lipca po naszej stronie Bałtyku szwedzki monarcha udał się do Szczecina, gdzie przedstawił swoje stanowisko. Żądał bezzwłocznego opowiedzenia się elektora po stronie Szwecji, dostarczenia 10 000 wojska, rezygnacji z sojuszu z Holandią, zgody na swobodny werbunek żołnierzy we wszystkich krajach Hohenzollerna, obsadzenia Kłajpedy na czas wojny przez załogę szwedzką, zaprzysiężenia komendanta Pilawy na imię króla szwedzkiego i przyznania Szwecji połowy dochodu z ceł pruskich. Prusy Książęce miały być wzięte pod protekcję Szwecji, co oznaczało zamianę zależności elektora od Polski na jeszcze większą zależność od Szwecji – czyli „zamienił stryjek siekierkę na kijek". Takie postawienie sprawy doprowadziło do zawieszenia rokowań.

Kolejna próba rokowań podjęta została za sprawą radców elektorskich podążających za Karolem Gustawem, który wkroczył na ziemie polskie dokonawszy przemarszu - bez jakiejkolwiek zgody -przez brandenburskie Pomorze Tylne. W tym czasie również Litwa podporządkowała się królowi szwedzkiemu, co osłabiło po raz kolejny pozycję negocjacyjną Fryderyka Wilhelma.

Nieugięte stanowisko Szwedów skłoniło elektora do zerwania rozmów. Stosunki między Szwecją a Fryderykiem weszły w stan niewypowiedzianej wojny. Wielki elektor, zagrożony perspektywą szwedzkiego zwierzchnictwa lennego nad Prusami Książęcymi, podjął przygotowania do ewentualnego starcia zbrojnego.

Janusz Radziwiłł
W tym samym czasie hetman wielki litewski Janusz Radziwiłł paktował ze Szwedami. Na początku sierpnia 1655 roku w Rydze Gabriel Lubieniecki podpisał w imieniu księcia Radziwiłła porozumienie ze Szwecją. Układ został potwierdzony w Jaswojniach 17 sierpnia, wspólnie przez hetmanów Radziwiłła i Gosiewskiego. 20 października 1655 roku doszło do zawarcia układu w Kiejdanach. Układ ten uznawał protektorat Szwecji nad Litwą i był zerwaniem unii polsko-litewskiej. Podpisało pod nim złożyło wielu senatorów litewskich i ponad tysiąc tutejszej szlachty.
Już we wrześniu, dzięki wysiłkowi mobilizacyjnemu wszystkich krajów podległych władzy Fryderyka, poprowadził on do Prus 8-tysięczny korpus. Przemaszerował przez Prusy Królewskie, obiecując tutejszej szlachcie swą protekcję. 2 października stanął na terenie swego Księstwa w Prabutach. Prusy Książęce były też objęte akcją werbunkową, która wzmocniła siły o dalsze 5000 żołnierzy. W przygotowania obronne zaangażowały się także stany pruskie.

Uchwała konwokacji w Królewcu z 14 września określiła wymiar powinności wojskowej:
l piechura uzbrojonego w muszkiet i szablę z każdych 20 łanów.
Miasta większe obciążono wystawieniem jednego żołnierza z 10 domów lub 40 bud mieszkalnych.

Po zorganizowaniu 6-tysięcznej armii krajowej, w końcu listopada, Fryderyk dysponował na miejscu ponad 17 tysiącami żołnierzy. Mimo zgromadzenia potężnych (jak na jego warunki) sił zbrojnych, zabiegał o dodatkową pomoc, nawiązując ścisłe kontakty z cesarzem Ferdynandem III Habsburgiem. Fryderyk czynił wszystko, aby nie wpaść w szwedzkie łapska. Wysłany do Wiednia poseł otrzymał instrukcję, w której figurowała ewentualność uznania Prus Książęcych za lenno cesarskie, byle w wypadku zbliżającej się totalnej klęski Rzeczypospolitej nie zostały poddane Szwecji.

Mapa Malborka z 1696 roku
Równolegle toczyły się rozmowy ze stanami Prus Królewskich w sprawie zawarcia związku obronnego. Rokowania zostały podjęte na początku października, na sejmiku generalnym w Malborku, a 12 listopada został zawarty układ obronny w Ryńsku. W myśl traktatu stany Prus Królewskich (oprócz miast Gdańska, Elbląga i Torunia) oddawały pod komendę Fryderyka Wilhelma swe oddziały, uznawały Hohenzollerna swoim protektorem i wyrażały zgodę na przyjęcie w Malborku, Tczewie, Grudziądzu, Braniewie i kilku innych twierdzach załóg brandenburskich.

Po bezowocnych rozmowach z dworem cesarskim Jan Kazimierz, który w panice uciekł za granicę swego państwa na Śląsk, jedyną nadzieję wiązał z pomocą swojego lennika - Fryderyka Wilhelma. Poseł królewski uczestniczący w rokowaniach zaopatrzony był w instrukcję, która przewidywała, iż w zamian za dochowanie wierności Rzeczypospolitej i obronę Prus Królewskich przed Szwedami otrzyma elektor suwerenność w Księstwie Pruskim. Fryderyk Wilhelm jako realnie myślący polityk zdawał sobie sprawę, iż jawne opowiedzenie się po stronie Rzeczypospolitej sytuacji, gdy wszyscy złożyli broń, mimo tak kuszącej nagrody naraziłoby jego państwo na bardzo poważne niebezpieczeństwo.

Oblężenie Jasnej Góry - obraz z pracowni klasztornej
Jesienią 1655 roku większość ziem polskich znajdowała się pod okupacją obcych wojsk i wszystko wydawało się już przesądzone, a oferta Jana Kazimierza była ciężka do skonsumowania. Szwedzi dysponujący 65-tysięczną armią zawładnęli Wielkopolską, Mazowszem, Małopolską i Żmudzią. Oddziały rosyjskie i ukraińskie zajęły Mińsk, Wilno, Kowno, Grodno, obległy Lwów i podeszły nad Bug i Narew. Polscy i litewscy magnaci z Koniecpolskimi, Wiśniowieckimi, Radziwiłłami, Potockimi, Sobieskimi i Opalińskimi na czele przeszli na stronę szwedzką. Podobnie postąpili hetmani, którzy poddali się Karolowi Gustawowi wraz z wojskiem. Król szwedzki mógł się poczuć triumfatorem, był bowiem nie tylko wielkim księciem litewskim, ale też szlachta z większości województw koronnych oddała się pod jego protekcję. Wydawać się zatem mogło, że Rzeczpospolita przestała istnieć, a król szwedzki zostanie tu wkrótce władcą, być może nawet dziedzicznym.

W tej sytuacji najmniejszy opór malutkiego państewka Hohenzollernów wobec potężnej Szwecji mógł być złamany bez żadnych trudności. Mimo katastrofalnego położenia swego suzerena, Fryderyk Wilhelm nie zdecydował się na przejście do obozu Karola Gustawa. Sondując zamiary Szwedów czekał na dalszy bieg wydarzeń.

Oblężenie Torunia - Erik Dahlbergh
Na przełomie listopada i grudnia główne siły szwedzkie dowodzone osobiście przez Karola Gustawa wkroczyły do Prus Królewskich i Warmii, co było równoznaczne z podjęciem kroków wojennych wobec Fryderyka Wilhelma. Przyparty do muru wzbraniał się przed zajęciem wyraźnego stanowiska tak długo, jak było to możliwe. Jego wojska nie stawiając oporu wycofywały się w kierunku Królewca. W końcu grudnia wojska szwedzkie stanęły u bram stolicy Prus Książęcych. Przebywający w otoczonym przez Szwedów Królewcu Fryderyk, pozbawiony jakichkolwiek widoków na pomoc swojego suzerena Rzeczypospolitej, zdecydował się na podjęcie rokowań. Rozmowy dotyczące kapitulacji z pozycji szwedzkiej siły zostały rozpoczęte 2 stycznia 1656 roku przy pośrednictwie francuskiego ambasadora, a zakończyły się 17 stycznia.

Johan Filip Lemke - Przysięga na wierność królowi szwedzkiemu
Beznadziejne położenie i brak jakiejkolwiek szansy na pomoc - z gwoździem do trumny w postaci informacji z Wiednia o układach Szwedów z cesarzem i rysującej się perspektywy porozumienia tych dwóch państw - zamknął ostatnią furtkę ratunkową. Karol Gustaw zaproponował Habsburgom plan rozbioru Polski, który przewidywał zagarnięcie przez Szwecję Prus Książęcych, czyli – jak by nie patrzeć – koniec władztwa Hohenzollernów. Najazd Szwedów na Prusy Książęce skutkujący poddaniem się, zmienił diametralnie polityczno-prawne położenie Księstwa. Związek lenny elektora z Rzecząpospolitą został zerwany – niestety, ale z winy Rzeczypospolitej, która nie wywiązała się ze swych powinności w zakresie obrony swojego suzerena.

Fryderyk został zmuszony uznać za swego pana króla Szwecji, tak jak to przedtem uczyniła szlachta wielkopolska pod Ujściem i Litwini w Kiejdanach. Warunki, na jakich Wielki Elektor miał być lennikiem – tym razem szwedzkiego króla – były o wiele gorsze od dotychczasowych. Podwyższono w razie wojny ilość wojsk, które winien dostarczyć suzerenowi, ze 100 jeźdźców których wymagała Rzeczypospolita do 1000 pieszych i 500 konnych. Karol Gustaw zrezygnował z rocznej daniny płaconej przez Fryderyka Polsce, ale za to zagarnął połowę dochodu z ceł. Szwedzi zabronili posiadania floty wojennej, a pozwolili jedynie na cztery okręty dla obrony wybrzeża. Szwedzka flota otrzymała za to wolny wstęp do portów pruskich. Od Szwedów elektor otrzymał dodatkowo w lenne posiadanie terytorium biskupstwa warmińskiego bez Fromborka, który Karol Gustaw zatrzymał dla siebie zgodnie ze szwedzką ideą dominium Maris Baltici.

Postanowienia traktatu królewieckiego należy uznać, mimo wszystko, za spore osiągnięcie negocjacyjne Fryderyka. Opuszczony przez Rzeczpospolitą, zdany wyłącznie na własne siły, zdołał utrzymać w swym ręku główny przedmiot szwedzkich zakusów, porty w Piławie i Kłajpedzie, oraz zachować pozorną neutralność w wojnie szwedzko-polskiej, która rozgorzała na nowo na przełomie 1655 i 1656 roku.

Oparcie się naciskom szwedzkim w sprawie aliansu militarnego przeciw Rzeczypospolitej miało postawić Fryderyka Wilhelma już wkrótce w wyjątkowo dogodnej sytuacji. Król szwedzki, który pod koniec stycznia wyruszył na czele armii na południe Polski, nie był w stanie opanować żywiołowego polskiego ruchu powstańczego. Po przejściu na stronę Jana Kazimierza hetmanów i wojska kwarcianego, a więc tych którzy wcześniej go zdradzili, zaczęły pojawiać się pierwsze zwycięstwa. Po klęsce pod Warką i ataku Rosjan na szwedzka Karelię, Ingrię i Inflanty, najeźdźcy nie byli w stanie powstrzymać polskiej ofensywy. Równoczesne prowadzenie walk z carem, coraz potężniejszą armią Czarnieckiego oraz wspieranym przez flotę holenderską Gdańskiem, groziło zbyt dużym rozproszeniem wojsk.

Elektor, który dzięki dodatkowym werbunkom rozporządzał w Księstwie 22-tysięczną armią, stał się pożądanym dla wszystkich sojusznikiem. Walczące ze sobą państwa zaczęły zabiegać o pomoc wojskową, licytując się w składanych obietnicach. W połowie marca 1656 roku Jan Kazimierz przez swego wysłannika ofiarował Fryderykowi Wilhelmowi rezygnację z lenna pruskiego, a w czerwcu tegoż roku zaoferowano mu w zamian za neutralność (którą od początku konfliktu i tak utrzymywał) nawet obietnicę sukcesji polskiego tronu. W ówczesnej sytuacji geopolitycznej propozycje te miały zgoła iluzoryczny charakter.

Zamiast gruszek na wierzbie, Fryderyk zdecydował się na przyjęcie realnych korzyści, które dawał mu sojusz militarny ze Szwecją (której, jakby nie patrzeć, był lennikiem od czasu swojego poddania się, spełniał zatem obowiązki wobec suzerena). Szwedzi, chcąc go ułaskawić, w zawartym w Malborku 25 czerwca 1656 roku układzie przyznali Hohenzollernowi w udzielne i dziedziczne władanie cztery województwa wielkopolskie: poznańskie, kaliskie, łęczyckie i sieradzkie wraz z ziemią wieluńską. W Prusach Książęcych i Warmii pozostał nadal lennikiem szwedzkim.

Po przyłączeniu Wielkopolski do swojego państwa, wojska elektora przystąpiły do działań zbrojnych przeciwko Rzeczypospolitej. Odegrały one bardzo ważną rolę w zwycięskiej bitwie (28-30 lipca) pod Warszawą. Podniosło to wartość elektora w oczach Szwecji i Polski, pozwalając mu na swobodniejsze lawirowanie między walczącymi się między sobą stronami.

Pozostając w sojuszu ze Szwedami elektor nie rezygnował z utrzymywania kontaktów z Holandią i – co najważniejsze – z Rzecząpospolitą, z którą prowadził rozmowy od połowy sierpnia za pośrednictwem hetmana polnego litewskiego Wincentego Gosiewskiego.

W tym samym czasie prowadził rozmowy z Rosją, która proponowała mu przejście Prus Książęcych pod zwierzchnictwo cara. Dużym osiągnięciem zakończyły się te rozmowy. Oprócz deklaracji przyjaźni i porozumień handlowych, Rosja zobowiązała się do nieudzielania pomocy zbrojnej wrogom Fryderyka Wilhelma. Do tego samego względem cara zobowiązał się Fryderyk. Wrogami Rosji byli Szwedzi oraz Polska, która zawarła traktat rozejmowy z Rosją, przewidujący wspólną walkę z Karolem Gustawem dopiero 3 listopada.

Mimo pogarszającej się sytuacji militarnej Hohenzollern nie zamierzał zrywać aliansu ze Szwedami, czekał na dogodniejszy dla siebie moment. Wojska polskie pustoszące Nową Marchię i Pomorze Tylne, wyprawa do Prus Książęcych w październiku tegoż roku, oraz zawarcie z Rzecząpospolitą zawieszenia broni 8 listopada wpłynęły na większą ustępliwość króla Szwecji wobec zabiegów Hohenzollerna.

Fryderyk Wilhelmem wynegocjował w traktacie z 20 listopada, w zamian za wieczysty sojusz, pełną suwerenność w Prusach Książęcych i na Warmii (bez Fromborka). Wydawało się, iż korzyści płynące z tego aktu wzmocnią związek elektora ze Szwedami i położą kres jego lawiranckiej polityce. Szwedzi, liczący na większe zaangażowanie Fryderyka, wkrótce srogo się zawiedli.

Udział w planowanym rozbiorze Rzeczypospolitej, który został uzgodniony w układzie z księciem siedmiogrodzkim Rakoczym, zawartym w Radnot na Węgrzech, nie przeszkodził dyplomacji Fryderyka w rozmowach z królem Polski, szczególnie że Fryderyk nic nowego dzięki układowi nie zyskiwał, a był jedynie figurantem.

Przejście Fryderyka Wilhelma na stronę Jana Kazimierza mogło rozstrzygnąć o losach wojny, ale...
Juliusz Kossak - Taniec tatarski 

Czarną kartą historii tego czasu są wyprawy oddziałów polsko-litewsko-tatarskich na teren Prus Książęcych. Po bitwie pod Prostkami Gosiewski (ten, który rok wcześniej w Kiejdanach podpisał akt uznania za swojego pana Karola Gustawa) wysłał poselstwo, które 13 października przybyło nad Pregołę i przedstawiło propozycję powstrzymania najazdu, jeśli elektor porzuci stronę szwedzką. Wkroczenie wojsk Rzeczypospolitej do Prus było zbrojną demonstracją, formą nacisku na lennika, szkoda że tak łupieżczą i krwawą. Fryderyk, jak twierdził rezydent szwedzki na jego dworze, znalazł się w trudnej sytuacji i miał moment wahania, tym bardziej, że docierały do niego supliki stanów pruskich z żądaniami dotrzymania wierności Janowi Kazimierzowi. Wobec bliskiej perspektywy spustoszenia kraju, w tajemnicy przed rezydentem szwedzkim, posłał do Gosiewskiego pułkownika Sey „prosząc, aby się dalej nie posuwał, ponieważ ma nadzieję prędkiego pokoju z królem, do którego już wyprawił swego radcę”. Niestety, na niewiele się to zdało i żądne krwi oddziały zaczęły pustoszyć ziemię pruską. Pierwszych spustoszeń dokonali sprzymierzeni z Polakami Tatarzy Subchana Ghaziagi po klęsce pod Prostkami. Zresztą, owi Tatarzy odpowiadali zaledwie za przygraniczne akcje trwające przez pięć dni zaraz po bitwie pod Prostkami. Z całą pewnością szlachta mazowiecka uczestniczyła u boku Tatarów w pustoszeniu i rabowaniu Prus. Natomiast na początku listopada do Prus wtargnęły oddziały polsko-litewskie. Weszły one dużo głębiej w Prusy. Nie mniej - a kto wie, czy nie bardziej - bestialsko od „saracenów” zachowywała się lekka jazda polsko-litewska, która była powszechnie przez mieszkańców Prus brana za Tatarów , aby siać większą panikę, podszywała się pod nich ałłakując, czyli używając okrzyku wojennego Tatarów.

Do połowy lutego 1657 roku spalonych zostało 13 miast pruskich: Ełk, Olecko, Pasym, Orzysz, Węgorzewo, Gołdap, Giżycko, Działdowo, Ryn, Dąbrówno, Srokowo, Pisz i Wielbark. W popiół obrócono 249 wsi i 37 kościołów. 23 tysiące osób zostało zamordowanych. 34 tysiące Prusaków uprowadzono w jasyr na Krym. Pozbawieni domostw, żywego inwentarza i zboża mieszkańcy umierali z głodu i epidemii dżumy, które pochłonęły 80 tysięcy ludzkich istnień. Jakim zdziczeniem wsławiły się wojska polsko-litewskie, niech nam unaocznią przykłady: dziedzica Kamionki pod Mrągowem poćwiartowano, a burmistrza Gołdapi żywcem na rożnie upieczono.

Pogranicze Prus jeszcze przed najazdem Gosiewskiego było systematycznie napadane przez Polaków. Nawet w czasie pokoju pomiędzy królem a elektorem notowano liczne przypadki naruszania granicy. Na terenie starostw działdowskiego i nidzickiego zanotowano wiele incydentów z udziałem szlachty z województw płockiego i mazowieckiego. W grudniu 1642 r. starosta łomżyński Hieronim Radziejowski wtargnął do Pisza oraz zrabował Kumielsk; wcześniej kilkakrotnie naruszał granicę Księstwa. W grudniu 1657 r. niejaki Piaskowski najechał szlachcica pruskiego w starostwie oleckim i zrabował mu 30 sztuk bydła.

Katastrofalne położenie ludności pruskiej sprzyjało narastaniu radykalnych nastrojów. W ramach zemsty miejscowa ludność szukająca winnych obrabowała i spaliła w Sztynorcie dwór pułkownika, służącego w polskim wojsku koronnym Bogislawa von Lehndorffa. Niechęć okazywano już wcześniej. W czerwcu 1656 roku doszło w Królewcu do napadu na tutejszy kościół katolicki, cerkiew greckokatolicką i na domy Polaków. Rabowano i demolowano domy Polaków mieszkających w tym mieście.

Sebastiaen Vrancks -Żołnierze plądrujący farmę (1620 r.)
Warto zwrócić uwagę na pewien epizod związany z blokadą przez Szwedów Gdańska w czasie pobytu tam polskiego króla. Stefan Czarniecki wraz z Wojniłłowiczowem „z siedmioma chorągwiami miał pójść w kierunku Głowy i pustoszyć wsie na Żuławie Malborskiej, niby to poprzedzając idące za nim wojsko”. Akcję rozpoczęto 8 lutego i w jej trakcie „spalił i wyścinał wsi kilkanaście”. Cóż, tereny te znajdowały się na terenie Prus Królewskich, a to znaczy że stronnicy króla wyrżnęli jego własnych poddanych z Prus Królewskich, co dobrego świadectwa o monarsze i jego dowódcom nie daje.

Wojska polsko-litewskie całymi miesiącami ze szczególnym okrucieństwem łupiły i puszczały z dymem południowe starostwa Prus Książęcych. Region ten doznał takich zniszczeń, jakie się
miały powtórzyć dopiero podczas dwóch wojen światowych XX wieku. Połowa mieszkańców obecnych Mazur w latach 1656—1657 straciła życie.

Chwała zwycięskich bitew, triumfy dowódców, Fryderyk Wilhelm czy król Jan Kazimierz - to dla ludności tu mieszkającej nie miało większego znaczenia. Im ta wojna przyniosła tylko śmierć, nędzę, zniszczenie i strach.

Fryderyk Wilhelm, prowadząc rokowania z Rzecząpospolitą, nie zamierzał układać się za wszelką cenę po tylu poniesionych ofiarach i domagał się zadośćuczynienia i stosownej nagrody. Nie zmienił swego stanowiska nawet wtedy, gdy w mediację włączyła się dyplomacja habsburska. Przybyły na dwór Fryderyka poseł cesarski nie zdołał doprowadzić do pojednania między Janem Kazimierzem a Fryderykiem. Fryderyk Wilhelm wyraził podczas negocjacji gotowość zadośćuczynienia życzeniom cesarza pod warunkiem uznania przez Polskę jego suwerenności w Prusach Książęcych, oddania mu w dziedziczne i udzielne władanie Warmii oraz przekazania starostw bytowskiego i lęborskiego. Żądania elektorskie zostały uznane przez Polskę za zbyt wygórowane. Rada senatu Rzeczypospolitej zgodziła się jedynie na przyznanie pewnych ulg w stosunku lennym. Działania wojenne pierwszych miesięcy 1657 r. wpłynęły na zawieszenie rozmów pokojowych.

W kwietniu, po wkroczeniu 40-tysięcznej armii siedmiogrodzko-kozackiej do Małopolski i połączeniu z wojskami szwedzkimi oraz ze skromnym 4-tysięcznym korpusem brandenburskim, szala zwycięstwa przechyliła się ponownie na stronę Szwedów.

Z opresji wybawiły Jana Kazimierza inne państwa, zaniepokojone zbyt dużymi sukcesami Szwedów. Sojusz z Austrią został umocniony 27 maja 1657 r. nowym traktatem. Leopold I obiecał nakłonić Fryderyka do zerwania ze Szwecją i opowiedzenia się po stronie Rzeczypospolitej i zobowiązał się wysłać do Polski 20-tysięczny korpus. W tym samym czasie przybył Szwecji kolejny przeciwnik, Dania. Po wypowiedzeniu wojny przez Danię w czerwcu 1657 roku duża część oddziałów szwedzkich musiała opuścić tereny Rzeczypospolitej. Do końca sierpnia Jan Kazimierz odzyskał przy pomocy wojsk Leopolda Kraków, odbił też Mazowsze z Warszawą, oraz dzięki mediacjom Gosiewskiego ustąpiły załogi Fryderyka z Poznania i twierdz Wielkopolski. Perspektywa pełnego zwycięstwa Rzeczypospolitej była jednak nadal odległa. Armia szwedzka trzymała w swym ręku ważne twierdze w Prusach Królewskich, takie jak: Toruń, Golub, Brodnica, Grudziądz, Sztum, Malbork, Głowa, Elbląg, których zdobywanie wymagało długotrwałych prac oblężniczych. Dawało to Szwedom duże szanse militarne, gdyby elektor brandenburski utrzymał z nimi sojusz. Wojna z Duńczykami przybierała obrót korzystny dla Szwedów i należało liczyć się z szybkim powrotem dużej części wojsk szwedzkich. Fryderyk Wilhelm od dawna nie miał zamiaru wspierać swego najeźdźcy, Karola Gustawa, w dalszym prowadzeniu wojny. Zdecydowany był przejść na stronę Jana Kazimierza, jednocześnie żądając potwierdzenia suwerenności w Księstwie Pruskim oraz nabytków terytorialnych z Warmii, ziemi lęborskiej i bytowskiej oraz Elbląga.


Rokowania zainaugurowane pod Tylżą 20 czerwca 1657 roku przez przedstawicieli Fryderyka zakończyły się pomyślnie. 18 września 1657 roku w Welawie, u ujścia Łyny do Pregoły, Fryderyk Wilhelm, książę Prus Książęcych i elektor brandenburski, spotkał się z hetmanem polnym litewskim Wincentym Gosiewskim. Gosiewski poinformował elektora, że traktat między królem polskim a nim – jako jeszcze lennikiem króla – zostanie podpisany dopiero wtedy, gdy odda on głos na elekcji cesarskiej na Leopolda Habsburga. Ceną za jego głos miało być zerwanie zależności lennej Prus Książęcych od Polski i ogłoszenie suwerenności. Traktat został podpisany 19 września przez pełnomocników obu stron: Ottona von Schwerina, Lorenza Christopha von Somnitza, biskupa warmińskiego Wacława Leszczyńskiego, Wincentego Gosiewskiego oraz mediatora cesarskiego. Traktat ratyfikowali 6 listopada w Bydgoszczy Jan Kazimierz i Fryderyk Wilhelm.

Fryderyk Wilhelm wita osadników
Na mocy postanowień welawsko-bydgoskich Fryderyk uzyskał w Prusach Książęcych suwerenność dla siebie i swych potomków. W razie wygaśnięcia elektorskiej linii Hohenzollernów, Księstwo miało zostać włączone do Polski. W związku z tym, przy okazji każdej zmiany władzy książęcej, stany pruskie podczas hołdu składanego swemu nowemu władcy winne były składać na ręce komisarzy polskich przysięgę wierności królowi i Rzeczypospolitej - jako przyszłym ewentualnym władcom kraju. Fryderyk Wilhelm zobowiązał się zachować w Prusach dotychczasowy ustrój polityczny, szanować prawa i przywileje stanowe, z tym jednak zastrzeżeniem, jeżeli nie stoją one w sprzeczności z ustanowioną suwerennością księcia. Zniesione zostało prawo apelacji poddanych elektora do króla polskiego. Najwyższym sądem apelacyjnym miał być odtąd trybunał w Królewcu. W miejsce dotychczasowych związków lennych łączyć miało z Polską Fryderyka i jego następców wieczne i nierozerwalne przymierze. Fryderyk zobowiązał się do dostarczania kontyngentu wojskowego w sile 1500 piechoty i 500 jazdy na każdą wojnę, którą prowadzić będzie Rzeczpospolita. Wyrażono zgodę na przemarsze wojsk brandenburskich przez Prusy Królewskie i wojsk polskich przez Prusy Książęce, na wolny dostęp do portów, obustronnie bezcłowy handel oraz na swobodny werbunek żołnierzy na terenie Księstwa. Wyznanie katolickie miało zachować dotychczasowe prawa w Prusach Książęcych, czyli pozostało uprzywilejowane.

Załącznikiem do traktatu była umowa ustalająca warunki sojuszu przeciwko Szwecji. Elektor zobligował się wesprzeć Polskę 6 tysiącami żołnierzy. Jan Kazimierz za przystąpienie do działań wojennych nadał mu Lębork i Bytów na prawach lennych oraz odstąpił Elbląg (nota bene bezprawnie, ponieważ król nie miał prawa do alienowania żadnej części Prus Królewskich) z zastrzeżeniem, iż musi odebrać go Szwedom własnymi siłami. Rzeczpospolita zachowała sobie prawo wykupu Elbląga za sumę 400 tysięcy talarów, czego nigdy nie dokonała. Polski król zobowiązał się też do pokrycia kosztów wojennych związanych z dalszymi werbunkami. Zgodnie z postanowieniami Hohenzollern nawiązał bliską współpracę z Leopoldem I. W lutym zawarty został sojusz brandenbursko-austriacki skierowany przeciwko Szwecji.

10 czerwca 1658 r. sejm koronny w Warszawie ratyfikował postanowienia.
Pozostał jeszcze królewski podpis, ale ten miał się pojawić dopiero po oddaniu głosu na Habsburga przez Fryderyka Wilhelma jako elektora podczas wyboru cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego. 18 lipca Fryderyk Wilhelm zgodnie z ustaleniami oddał swój głos na Leopolda I Habsburga, który uzyskał dzięki temu koronę cesarską.



Następstwem tego było przeniesienie się głównych działań wojennych na wyspy duńskie i do Jutlandii. Wojska cesarskie wyzwalały Kraków i Poznań. Polacy korzystając z pomocy wojskowej Austrii mogli zacząć zdobywać obsadzone przez Szwedów twierdze w Prusach Królewskich. 30 sierpnia król Jan Kazimierz wystawił Fryderykowi Wilhelmowi dyplom wprowadzający go w udzielne posiadanie Księstwa. Dwa tygodnie później, 14 września wydany został odpowiedni manifest elektorski, a o treści królewskiego dyplomu powiadomiono ludność Prus Książęcych ze wszystkich ambon w niedzielę 3 listopada 1658 r.


na podstawie:
Andrzej Kamieński „Stany Prus Książęcych wobec rządów Brandenburskich w drugiej połowie XVII wieku”
Ludwik Kubala „Wojna szwedzka w roku 1655 i 1656”
Andreas Kossert „Prusy Wschodnie, historia i mit”
Sławomir Agusiewicz „Najazdy tatarskie na Prusy Książęce (1656-1657) : legendy i fakty”
Paweł Skworoda „Wojny Rzeczypospolitej Obojga Narodów ze Szwecją”
Jerzy BesalaZiemie utracone” (Polityka 4 listopada 2009)
Dariusz Makiłła „Wojna północna (1655–1660) jako casus wczesnonowożytnej geopolityki”
Edmund Kizik „Ratusze wielkich miast Prus Królewskich w publicznych świętach władzy w XVI–XVIII wieku. Uwagi na marginesie projektu badawczego”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz