Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XVI w.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą XVI w.. Pokaż wszystkie posty

piątek, 11 października 2019

O księciu Albrechcie i pewnym hochsztaplerze.


Prusy Książęce, mimo iż uchodziły za bastion luteranizmu, były miejscem, gdzie ścierały się różne poglądy teologiczne: luteran, szwenkfeldian, osiandrystów, braci czeskich, mennonitów, a później także kalwinistów i antytrynitarzy.

Wszyscy znają Marcina Lutra, ale kto słyszał o Andrzeju Osiandrze?

Czy wypada go znać, to już osądźcie sami.


Andreas Osiander



Najbliższy współpracownik Marcina Lutra i Filipa Melanchtona, urodzony 19 grudnia 1498 r. w Gunzenhausen jako Andreas Hoseman lub Heiligman był - tak jak Luter - augustiańskim księdzem, radykalnym teologiem i działaczem reformacyjnym (to tak w wielkim skrócie). I, co najważniejsze, sprawcą jednego z poważniejszych teologicznych sporów w tamtych czasach.





Chyba mało kto wie, ale wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego na blisko trzy lata przed sekularyzacją swego państwa stał się „protestantem” dzięki temu człowiekowi. 




Albrecht Hohenzollern został nawrócony na luteranizm w Norymberdze w 1522 roku, gdzie w Kościele Św. Lorenza kazania w duchu reformacyjnym wygłaszał ówczesny proboszcz Andreas Osiander, o czym dowiadujemy się z listów samego Albrechta, a dopiero później został zachęcony i przekonany przez Martina Lutra do stworzenia świeckiego państwa w Prusach w duchu Ewangelii.





Andreas Osiander

Osiander był jednym z czołowych teologów pierwszego pokolenia reformacji. Początkowo wiernie podążał za doktryną Lutra, jednak z czasem wszedł z nią w spór na temat usprawiedliwienia oraz natury Chrystusa.

Brał udział w dysputach teologicznych w Marburgu (1529), Hagenau (1540) i Wormacji (1540). Był uczestnikiem sejmu w Spirze (1529) i w Augsburgu (1530), gdzie współpracował z Filipem Melanchtonem, zaufanym Lutra, przy redagowaniu Wyznania augsburskiegoJego notatki były też podstawą pierwszego zarysu Obrony Wyznania augsburskiego.

Osiander uznawany był za znawcę języka hebrajskiego i żydowskiego mistycyzmu. W przeciwieństwie do Lutra, szukał prawdziwego dialogu z Żydami, energicznie opowiadał się za ich prawami i odrzucał każde postępowanie antysemickie.

Osiander był płodnym autorem, ale też i wydawcą. W 1543 roku potajemnie, wbrew sprzeciwom Lutra i Melanchtona, wydał w Norymberdze dzieło Kopernika „De revolutionibus orbium coelestium”, z którego usunął wstęp Kopernika, i dodał własny anonimowy wstęp, mówiący o hipotetycznym charakterze teorii heliocentrycznej. Zaznaczył, że jest to tylko model matematyczny, nie przedstawiający zgodności z rzeczywistością. Prawdopodobnie chciał w ten sposób osłabić konflikt z katolickimi i protestanckimi autorytetami.

Wśród jego zwolenników byli także Polacy, do nich zaliczał się między innymi Stanisław Murzynowski, autor polskiego przekładu Nowego Testamentu.

Mimo, że Osiander popierał w dysputach religijnych kierunek reformacji, to nie we wszystkim zgadzał się z Lutrem i innymi reformatorami. Różniła go mi.in. postawa wobec cesarza, gdyż w przeciwieństwie do Lutra uważał, że należy w obliczu zagrożenia stawić władcy opór zbrojny. W roku 1548, mimo jego protestu, rada miasta Norymbergi przyjęła niekorzystny dla ewangelików dokument narzuconego przez cesarza Interim augsburskiego. Z tego powodu Osiander musiał opuścić miasto i udał się, z krótkim postojem we Wrocławiu, do Królewca.

Na zaproszenie Albrechta w 1549 r. Osiander przybył do Prus, gdzie rozpoczął działalność jako proboszcz kościoła staromiejskiego, oraz jako profesor teologii na założonym w 1544 r. uniwersytecie w Królewcu. Jednocześnie pełnił on funkcję wiceprezydenta biskupstwa sambijskiego.
Wkrótce mieszkańcy Prus usłyszeli różnice jego teologii w stosunku do tej z Wittenbergi.
Jego osobliwe przywiązanie do teorii usprawiedliwienia i chrystologii i silnie ukształtowane scholastyczne pojęcie Boga doprowadziło do sporu z wieloma teologami. Osiander był przeciwny katolickiej doktrynie usprawiedliwienia i zgodnie z nauką Lutra głosił usprawiedliwienie z łaski przez wiarę, jednak uważał, że dokonuje się ono przez zamieszkanie boskiej natury Chrystusa w człowieku, a nie, jak twierdził Melanchton, przez wiarę w odkupicielską śmierć Chrystusa na krzyżu.

Koncepcja tego teologa wywołała wieloletni spór, który był kontynuowany nawet po jego śmierci i stał się zalążkiem do powstania „Formuły zgody” która wraz z Wyznaniem augsburskim, Obroną Wyznania augsburskiego, Małym i Dużym katechizmem, Artykułami szmalkaldzkimi stanowi jedną z sześciu ksiąg wyznaniowych, zawierających zasadnicze nauki luteranizmu.

Wykład inauguracyjny na uniwersytecie Królewieckim poświęcony kwestii Usprawiedliwienia rozpętał nie tylko spór teologiczny, lecz także konflikt między popierającym Osiandra księciem a stanami pruskimi. Spór ze spraw teologicznych przeniósł się stopniowo na płaszczyznę społeczno-polityczną i ciągnął się jeszcze przez wiele lat, do końca stulecia. Przyjęcie doktryny Osiandra o łasce i sprawiedliwości Bożej oraz o roli Chrystusa i jego naturze, jako oficjalnej religii Księstwa, oznaczało zerwanie z dotychczasową wykładnią wittemberską.

W tym czasie Albrecht odszedł od ortodoksyjnego luteranizmu i zbliżył się do osiandryzmu, któremu wewnętrznie pozostał wierny aż do śmierci. Sam Osiander stał się pierwszoplanową postacią na dworze książęcym, a władca pruski nazywał go swoim "duchowym ojcem". Prasy królewieckie masowo tłoczyły jego pisma, głównie zaś drukarnia Jana Luffta, kierowana przez medyka książęcego Andrzeja Aurifabra.

Nominacja Osiandra była początkiem kłopotów, które przesłoniły ostatnie lata panowania Albrechta.

Sytuacji w Prusach nie polepszała decyzja księcia o niewybieraniu nowych biskupów po śmierci Pawła Speratusa i Jerzego Polentza, który był pierwszą osobą, która odprawiła mszę luterańską w Prusach w roku 1523. Albrecht był skłonny nie obsadzać więcej tych urzędów i wprowadzić jedynie tzw. prezydentów biskupstw oraz konsystorze.

Po śmierci Polentza, na sejmie 1550 r., stany prosiły o obsadzenie wakującego biskupstwa. Książę odpowiedział, iż używanie tytułu biskupiego jest niewłaściwą pozostałością z czasów papieskich i należy przejść do nazwy — prezydentów lub superintendentów. Stwierdził, iż mianował jednego prezydenta (w r. 1550 Melchiora Bindera jako prezydenta biskupstwa sambijskiego) i sądzi, że zmiana ta będzie korzystna. W tym czasie pojawił się sąd duchowny na modłę konsystorza, w składzie pięciu teologów: Osiander, proboszcz kościoła katedralnego Hegemon, kaznodzieja zamkowy Tentzel, Wisling i profesor języka greckiego i teologii Melchior Isinder. Kolegium w skład którego wchodzili proboszczowie z Królewca, kaznodzieja zamkowy, oficjał i książęcy radcy, a więc dotychczasowa władza biskupia, przeszła w ręce nie jednego człowieka, lecz kolegium.

Osiander zmarł 17 października 1552 roku w Królewcu, ale wywołane przezeń teologiczne spory trwały nadal. Popierani przez księcia Albrechta wyznawcy jego dogmatyki łatwo zyskali przewagę w pruskim Kościele. Nic więc dziwnego, że wielu ortodoksyjnych teologów luterańskich zmuszonych zostało do opuszczenia Prus.

Po śmierci schedę przejął po nim Johann Funck, urodzony w Wöhrd koło Norymbergi w 1518 r. Studiował w Wittenberdze, gdzie uzyskał tytuł magistra. Jak wielu innych szukał i znalazł schronienie u księcia Albrechta. Pod koniec października 1547 r. przybył do Królewca, gdzie został proboszczem Starego Miasta i kaznodzieją nadwornym. Towarzyszył księciu w uroczystościach pogrzebowych króla Zygmunta Starego podczas nabożeństwa pogrzebowego na polskim dworze. Kiedy pod koniec stycznia 1549 roku, kiedy Osiander przybył do Królewca, Funck znalazł się pod wpływem tego człowieka. Należał do najgorliwszych jego popleczników w zaciętych sporach doktrynalnych. Osiander, Funck i medyk Aurifaber byli darzeni przez księcia zaufaniem i przychylnością, ale także nienawiścią przeciwników teologicznych i stanów pruskich, a zwłaszcza szlachty. Jego wpływowi przypisywano stopniowe usuwanie z urzędów szeregu zdecydowanych przeciwników nowego porządku.

Kiedy jesienią 1552 r. król Zygmunt August odwiedził Królewiec, przeciwnikom dworu i jego zaplecza ideowego wydawało się, że zaistniała nadzieja, iż z pomocą polskiego króla uda się zadać cios znienawidzonym osiandrystom, niestety nadzieje okazały się płonne.

Coraz ostrzejsza teologicznie opozycja była skierowana szczególnie przeciwko Funckowi. Próba zażegnania sporu przez księcia w sierpniu 1555 r., po bezowocnych negocjacjach, zwiększyła ich rozgoryczenie, w rezultacie czego kolejni luterańscy duchowni opuścili kraj.

Konflikt na tym tle uniemożliwił zwołanie obrad stanów pruskich przez prawie całe pięciolecie. Dopiero chęć pozyskania stanów dla unormowanej w testamencie z 1555 r. sprawy sukcesji trzyletniego wówczas Albrechta Fryderyka doprowadziła do zwołania landtagu w 1556 r., na którym doszło do chwilowego załagodzenia napiętej sytuacji.

Książę meklemburski Johann Albrecht, ożeniony z córką Albrechta, Anną Zofią zdołał nieco zmienić zdanie księcia. Na synodzie w Riesenburgu (Prabutach) w r. 1556 zmuszono Funcka do opowiedzenia się po stronie konfesji augsburskiej. Albrecht zrekompensował mu to upokorzenie przez zwiększenie swojej przychylności. W 1558 r. książę pruski przystąpił znów do konfrontacji ze stanami, a Funck powetował sobie zniewagę z Prabut wprowadzając w życie nową osiandrowską ordynację kościelną w miejsce dawnej luterskiej z 1544 r.

W 1553 roku rektorem Albertyny został gorliwy osiandrysta, osobisty lekarz księcia Albrechta, profesor medycyny i fizyki Andrzej Aurifaber. Miało to fatalne skutki dla Albertyny. Wyjeżdżali nie tylko profesorowie, lecz także studenci. Wśród teologów, którzy w latach 1556 -1575 wyjechali z Królewca, znaleźli się: Staphylus, Vogel, Durrius, Sickius, Voit, a Peter Hegemon - proboszcz kościoła w Labiawie i profesor nadzwyczajny uniwersytetu - wylądował na jakiś czas w więzieniu. Sam Aurifaber zmarł 12 grudnia 1559 roku, a jego brat Johannes, wiceprezydent biskupstwa sambijskiego, który był jego najsilniejszym wsparciem, zmęczony kłótniami przeszedł w tym samym roku na emeryturę i krótko przed krwawymi wydarzeniami opuścił Królewiec w 1565 r.

Andreas Aurifaber

Co ciekawe, ten sam Aurifaber był rektorem szkoły przy kościele Mariackim w Gdańsku w latach 1539-40, oraz gimnazjum w Elblągu w latach 1540-42 i, co najważniejsze, był tam reformatorem szkolnictwa. W 1539 roku na polecenie władz gdańskich opracował projekt szkoły miejskiej. Ordynacja szkolna jego projektu zrealizowała postulat powszechnego nauczania (naukę czytania, pisania i katechizmu dla ubogich opłacała rada miejska). 
Z kolei w Elblągu był organizatorem szkoły gdzie zachował humanistyczny profil uczelni, ale obok gramatyki, literatury łacińskiej i greckiej wprowadził do jej programu takie przedmioty, jak matematyka i historia powszechna. Tak więc ów człowiek działał sobie w najlepsze w dwóch częściach Prus i dopiero kontakt z Osiandrem namieszał mu w głowie.


Wydarzenia tego czasu postrzegane były przez współczesnych świadków jako stan bliski rewolty.

Paweł Skalich
Kolejnym ważnym momentem było pojawienie się hochsztaplera i awanturnika urodzonego w Zagrzebiu, Pawła Skalicha. Przybył w 1561 r. do Prus Książęcych, gdzie jako religijny wygnaniec od razu zdobył przychylność księcia Albrechta. Nie bez znaczenia było tu poparcie, jakie zdobył na dworze polskim, a nawet u biskupa warmińskiego Hozjusza. Ten mitoman i hochsztapler sfałszował swoje drzewo genealogiczne w którym dowodził, że spokrewniony był z królami Neapolu, Aragonii, Sycylii, książętami Bawarii, a jego prapradziadkiem był cesarz wschodniorzymski. Co najciekawsze, twierdził nawet że jest spokrewniony z Hohenzollernami, na co z wielką radością nabrał się Albrecht.


Schorowany, już wówczas 72-letni książę Albrecht, opierając się na przybyszach spoza Prus, podjął próbę absolutystycznego zamachu stanu. Objawiło się to w odsunięciu od rządów przedstawicieli stanów pruskich i oparcie się na obcych doradcach, nieindygenach. Królewiecka kariera Skalicha rozwijała się w szalonym tempie. Po rocznym pobycie w Prusach został mianowany książęcym radcą i obdarzony bogatymi nadaniami. Wpływy i sympatię książęcą, jakie zdobył sobie Skalich w Królewcu tak szybko, aż ciężko sobie wyobrazić - na to zapewne wpłynęły jego nieortodoksyjne poglądy religijne, stawiające go po stronie sympatyzującego z doktryną osiandrowską księcia, ale przede wszystkim znajomość nauk tajemnych: kabały i astrologii, którymi omamił schorowanego i zniedołężniałego Albrechta.



Skalich popadł w spór z lekarzem książęcym, doktorem Maciejem Stojem, a następnie - z powodu wykładów - z profesorami uniwersytetu, którzy zarzucali mu osiandryzm i socynjanizm. Jego pisma teologiczne z licznymi wykresami geometrycznymi były niezrozumiałe dla nikogo. Zarzucanie mu osiandryzmu i socynjanizmu nie było pozbawione podstaw, skoro Platon, Kabała i Picco della Mirandola byli równie bliscy Osiandrowi, jak i Skalichowi.

Urokowi Skalicha, a szczególnie jego magii, „ukrytej filozofii” i astrologii uległ sam książę, co powodowało, że wciąż chciał go mieć przy sobie. Zdarzało się nawet, że władca odwiedzał Skalicha w jego domu, aby przysłuchiwać się jego na wpół niemieckiej, a na wpół łacińskiej mowie.

Będąc już pewien łask książęcych, a jednocześnie widząc niezadowolenie stanów pruskich z jego roli na dworze, stworzył grupę ludzi w zupełności sobie oddanych. Pierwszą osobą w tym kręgu był zaufany Albrechta, Johann Funck, który oddał Skalichowi pierwszeństwo u boku księcia i sam wszedł do jego frakcji. Trzon fakcji skalichowców tworzyli ponadto: radca książęcy i kuchmistrz nadworny Maciej Horst - młody człowiek z Meklemburgii; Jan Schnell, radca książęcy i prawnik z Pomorza, były służebnik kardynała Hozjusza, radca książęcy, prawnik, bibliotekarz, kierownik tajnej kancelarii Jan Steinbach z Saksonii. Steinbach wraz ze Schnellem pośredniczyli w pożyczkach dla księcia od bankierów Gdańska i Szczecina, czyli zadłużali jeszcze bardziej księstwo. Oprócz nich zaufaniem Skalicha cieszyli się: radca książęcy Franciszek Lismanini z Korfu (były spowiednik królowej Bony, który w 1566 roku w obłąkaniu wpadł do studni, gdzie poniósł śmierć), profesor literatury z Albertyny Jan Kampingius z Groningen, bibliotekarz zamkowy i profesor Michał Skrinius z Gdańska (czyli, jak by nie patrzeć, indygena z drugiej części Prus), bibliotekarz zamkowy Henryk Zeellius ze Strassburga oraz kamerdyner książęcy Piotr Mörlein.

Jak widać, to wąskie grono składało się w przeważającej większości z cudzoziemców. Wszyscy ci ludzie byli oddani Skalichowi, zwalczali jego wrogów i dzięki jego protekcji chcieli dojść do wyższej pozycji społecznej i bogactwa. Dzięki Skalichowi stanowili oni najbliższe otoczenie księcia.
Skalich doszedł do olbrzymich wpływów i uzyskał znaczne bogactwo kosztem publicznym. Nie pomagały ostrzeżenia przed tym hochsztaplerem i awanturnikiem. Skalich panował niepodzielnie nad umysłem księcia.


Sytuacja zmieniła się jeszcze bardziej na korzyść Skalicha po tym, jak podczas tzw. „wojny orzechowej” książę doznał paraliżu postępującego. Do końca swoich dni nie odzyskał pełni sił zarówno fizycznych, jak i umysłowych; np. niejednokrotnie w rozmowach nie nadążał za tokiem myśli innych, nie chwytał sensu przemówień, czasem urywał w pół zdania, pozostając z otwartymi ustami, póki mu ich nie zamknięto.

Wzmogło to dodatkowo poczucie alienacji i podejrzliwość starego księcia, który obawiał się chęci manipulowania jego osobą przez krąg zasiedziałych na najwyższych stanowiskach państwowych urzędników, związanych z możnowładczym rodem pruskim Kreytzenów. Grupie tej, zwanej ,,starymi” radcami, zarzucano, iż chcieli rządzić w księstwie niczym polscy wojewodowie. Posądzano ich nawet o plany aresztowania starego już księcia.

Zaostrzenie walki między Skalichowcami a stanami pruskimi postępowało w związku ze stopniowym usuwaniem starych radców przez księcia z namowy „skalichowców”.
Początkiem tej akcji był list Skalicha z 16 maja 1563 r. Skalich apelował do Albrechta o pozbawienie urzędów niewiernych księciu urzędników.
Skalichowi chodziło o to, żeby zmonopolizować wpływ na księcia i uniezależnić się od opozycji rządowej. Wskutek tego jednych zwalniano, inni sami "dziękowali" za urząd, a jeszcze inni trafili do więzień. Na miejsce starych radców spośród szlachty krajowej osadzano obcych, co było sprzeczne z obowiązującymi w księstwie prawami.

Mając stare porachunki ze stanami i nie dowierzając starym radcom, widział Albrecht jedyne oparcie w Skalichu. On sam stał się od tego momentu wszechwładny w Prusach Książęcych
Skalę niech uświadomi fakt, że nawet skarbnicy nie chcący użyczać pieniędzy stanowych do dyspozycji nowych radców, musieli opuścić kraj. Skalichowcy wykorzystali sytuację i bez litości ogołacali książęcą kasę. Zaciągali pożyczki, np. w r. 1565 Skalich pożyczył od miasta Królewca 10 tysięcy talarów na rzecz Albrechta, z czego większą część pieniędzy zagarnął dla siebie. Otrzymywali tez liczne zapisy majętności.
Wszystko to stawało się nie do zniesienia dla stanów pruskich.

Głównym sprawcą usuwania starych radców był Funck, który poderwał zaufanie księcia do nich. W 1564 r. kaznodzieja nadworny, Eplinius, doniósł Funckowi, że starzy radcy chcą aresztować księcia i zamknąć w odosobnieniu. Radcy mieli też nie uznać młodego następcy tronu i rządzić sami Z kolei Funck to, co usłyszał, przekazał księciu.

W tym samym 1564 r. otrzymał Skalich od księcia powiat Kreuzburg. Po otrzymaniu Kreuzburga Skalich rościł pretensje do wszystkich urzędów oraz do sprawowania sądownictwa nad wszystkimi mieszkańcami, ponadto do swych tytułów pragnął dodać tytuł dziedzicznego pana na Kreuzburgu. Wywołało to w kraju takie niezadowolenie, że aż sam książę to roszczenie odrzucił.
W tym czasie otrzymał od księcia 200 włók w powiecie węgorzewskim, sąsiadujące z dobrami Eliasza Kanitza. Oczywiście Skalich skłócił się z Kanitzem i przy pomocy przeróżnych intryg doprowadził do skazania sąsiada. Stany pruskie ujęły się za Kanitzem i ostro wystąpiły przeciwko Skalichowi i samemu księciu, żądając odebrania Skalichowi uprawnień sądowniczych z 2 lipca 1565 r. Krytykowały złą gospodarkę, łamanie praw pruskich, mianowanie obcych radców, a także wytknęły zaciąganie pożyczek zaznaczając, iż wiedzą, ile z nich przypadło Skalichowi.

Gdy okazało się, że opozycja zwarła szeregi i ma zamiar walczyć, coraz częściej mówiono, żeby Prusy „auf Polnisch zu machen” i „Wojewoden einzusetzen”, czyli aby urządzić Prusy na wzór Polski, gdzie wojewodowie w miejsce księcia rządziliby krajem.
Opozycję antyskalichowską tworzyli przedstawiciele w sejmie krajowym średniej szlachty i większości mieszczaństwa, a także grupa uchodźców z Prus Książęcych, składająca się w większości ze „starych” radców i reprezentantów szlachty, którzy po ucieczce z księstwa znaleźli wsparcie najpierw u kardynała Hozjusza, później zaś opiekę na dworze polskim.

Skalich w sierpniu 1565 r., w atmosferze zarzutów o fałszerstwa i korupcję, opuścił potajemnie księstwo i udał się do Francji, pod pozorem misji w sprawie znalezienia odpowiedniej partii małżeńskiej dla pruskiego następcy tronu, jedynego syna księcia, wówczas zaledwie dwunastoletniego Albrechta Fryderyka.

Pozostali członkowie jego frakcji nie zamierzali się poddawać i próbowali bez wiedzy księcia wykorzystać wojska do stłumienia opozycji wewnątrz kraju oraz wymuszenia podatków. Miarę niepokoju polskiego króla o Prusy Książęce dopełniły wieści o złożeniu przysięgi lennej w styczniu 1566 r. Brandenburczykom.

Wszystkie kroki skalichowców zmierzały do opanowania Prus Książęcych przez Jana Albrechta meklemburskiego. W razie śmierci księcia i zastosowania regencji stanowej czekać ich mogła
utrata zdobytych majątków, a nawet więzienie. Pomagając Meklemburczykowi, gwarantowali sobie zachowanie dawnej pozycji, choćby tylko materialnej, na przyszłość.

Zdesperowane stany pruskie zwróciły się w końcu z prośbą o interwencję do Polski - to był decydujący ruch w tym długoletnim sporze.

Zygmunt August


Król Polski Zygmunt August bez większej zwłoki wysłał do Królewca komisarzy w osobach: Mikołaja Firleja - sekretarza królewskiego, Jana Kostki - kasztelana gdańskiego, Jana Służewskiego - wojewody brzeskiego i Piotra Zborowskiego - kasztelana bieckiego. Komisarze królewscy przebywali w Królewcu 3 miesiące, przywracając dawny porządek prawny. Doszło wówczas do ścisłej współpracy komisarzy ze stanami pruskimi.





Poszerzono uprawnienia króla w Księstwie z jednej strony, oraz stanów pruskich z drugiej strony.
  1. Książę nie miał odtąd prawa zawiązywania żadnych sojuszów z innymi państwami bez zgody stanów pruskich i Korony Polskiej.
  2. Stany Prus Książęcych zagwarantowały sobie prawo do odwoływania się do króla polskiego i Korony Polskiej, jeśliby książę naruszał ich przywileje.
  3. Trzy miasta Królewca zagwarantowały sobie nie mieszanie się księcia w wewnętrzne sprawy miasta.

Ustalenia ustanowione autorytetem komisarzy królewskich przyczyniły się do obniżenia autorytetu władcy.

Spór zażegnano, a na sąd ławniczy Knipawy spadł obowiązek sądzenia tzw. Skalichowców. Proces prowadzony za pomocą tortur zakończył się trzema wyrokami śmierci wobec: Jana Funcka, Macieja Horsta i Jana Schnella, oraz banicją Jana Steinbacha. Wyroki wykonano.
Jedynie z życiem uszedł hochsztapler Skalich i pomniejsi jego stronnicy.

Praktycznie pozbawiony władzy książę żył jeszcze dwa lata i zmarł na zarazę razem ze swoją małżonką w Tapiawie (Tapiau) w dniu 20 marca 1568 r. I tym romantycznym akcentem doszliśmy do końca naszej opowieści.

A zaczęło się z pozoru tak niewinnie, od przybycia 17 lat wcześniej, w roku 1549, Andrzeja Osiandra do Prus...





Bibliografia:

Janusz Małłek „Geneza sejmu 1566 r. w Prusach Książęcych”
Janusz Małłek „Ustawa o rządzie (Regimentsnottel) Prus Książęcych z roku 1542: studium z dziejów przemian społecznych i politycznych w lennie pruskim”
Janusz Małłek „ Problematyka dziejowa pruskiej reformacji”
Janusz Małłek „Prusy Książęce a reformacja w Polsce”
Janusz Małłek „Polityka miasta Królewca wobec Polski w latach 1525-1701”
Danuta Bogdan „Kształcenie studentów na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Królewieckiego w drugiej połowie XVI wieku”
Norman Davies „Boże Igrzysko”
Almut Bues/Igor Kąkolewski „Die Testamente Herzog Albrechts von Preussen aus den sechziger Jahren des 16. Jahrhunderts”
Martin Stupperich „Osiander in Preussen 1549—1552”

niedziela, 10 marca 2019

Fikcja unii parlamentarnej


Unia Lubelska „Biblioteka Uniwersytecka w Toruniu”

Prusy Królewskie, od wojny trzynastoletniej, posiadały liczne odrębności gospodarczo-prawne. 16 marca 1569 roku Zygmunt II August wydał dekret inkorporujący Prusy Królewskie do Korony, a podobno już Kazimierz Jagiellończyk 6 III 1454 roku je inkorporował. 😏

Od tego momentu przedstawiciele sejmików pruskich mieli zasiadać w izbie poselskiej, a senatorowie w izbie wyższej parlamentu Rzeczypospolitej. Jak zauważa Karin Friedrich, tak jak stany Prus Królewskich skłonne były ignorować unię lubelską z 1569 r., włączającą przedstawicieli pruskiego senatu i izby poselskiej do polskiego sejmu i ograniczającą ich autonomię, tak stany Prus Książęcych świadomie pomijały fakt podpisania traktatów z lat 1657-1658. Nie pytano ich o zgodę i też jej nie udzieliły. Nie zawarły wzajemnego kontraktu, a zatem nie były prawem do niczego zobligowane. 

„Ponieważ Stany [Lande] nie przypominają sobie, aby kiedykolwiek odeszły od starej unii [z 1454 r.], a zawsze broniły swych pradawnych wolności, oczywiste jest, że nowa unia została im narzucona siłą, tak że musieli ją przyjąć, mimo iż rozsądek podpowiadał co innego. Trapi to radców [Räte] z prowincji, gdy widzą, że miasta odłączyły się od innych radców i niższej szlachty, i zabiegają o zwolnienie z unii, której przedstawiciele prowincji nigdy nie popierali. Złożyli oni przysięgę tylko z powodu poszanowania dla zmarłego króla [Zygmunta Augusta].”

Warto sobie uświadomić że „Unia” w tym Unia Lubelska to dobrowolny związek dwóch lub większej liczby państw, a jeśli ktoś nie wyrażał na to zgody i do samego końca jej się opierał to czy nadal jest to „Unia”?  


Prusy Królewskie istniały nadal w Rzeczpospolitej na zasadzie minus plena, czyli zachowywały swoje odrębne prawo, instytucje, indygenat pruski - w rzeczywistości były nadal osobnym krajem.

Obie strony używały tego samego języka politycznego i odwoływały się do tych samych tradycyjnych zasad i rozumienia wolności, opartych na pradawnym prawie i zasadach ustrojowych. Religijne, polityczne i osobiste wolności przyznane niegdyś i potwierdzane przez władców w przeszłości, powinny zostać podstawą ustrojową związku między rządzącymi i rządzonymi.
Janusz Małłek tak opisuje ten stan: Na sejmie lubelskim 1569 roku król miał powiedzieć do Prusaków, iż byliby wszyscy Polakami, jeśli nawet mieszkają w Prusach.

Prusacy zajmowali wobec tych wypowiedzi stanowisko negatywne. Z uporem podkreślali odrębność swego kraju.

W memoriale z 1537 roku pisali: ,,...Prusacy podobnie jak i Polacy znajdują się w jednym ciele Królestwa... jedno ciało posiada wiele członków, podobnie i jedno Królestwo Polskie obejmuje liczne prowincje, ludy odmienne pod względem języka, obyczajów i urządzeń, z których każde posiada swoich indygenów i podobnie jak ręka nie jest nogą, chociaż w jednym mieszczą się ciele. Tak więc indygena Polski nie jest indygeną Prus”. 

Prusy Królewskie uznawały się bardziej za jedno z państw króla, niż prowincję królestwa.


W obu izbach niejednokrotnie podczas obrad dawały o sobie znać dążenia Prus Królewskich do zerwania bądź rozluźnienia związku z Koroną w kształcie uzgodnionym na sejmie lubelskim 1569 roku. Separatyzm pruski niejednokrotnie był przedmiotem obrad. Problem dotyczył kilku zasadniczych kwestii: niezasiadania senatorów pruskich w senacie Rzeczypospolitej, a posłów w izbie poselskiej, zagarniętych przez Prusaków królewszczyzn nadanych Koroniarzom przez Zygmunta Augusta na terenie Prus, i odmowy zaprzysiężenia posłuszeństwa Henrykowi Walezemu przez miasta pruskie, zanim król nie potwierdzi ich odrębnych, niż w miastach koronnych praw. Inicjatorem zahamowania prób działań autonomicznych Prusaków była przede wszystkim izba poselska. Król usprawiedliwiał się przed izbą, iż usilnie, lecz bezskutecznie namawiał obywateli pruskich, aby dostosowali się do praw obowiązujących w całej Rzeczypospolitej. Nie satysfakcjonowało to polskiej szlachty zasiadającej w izbie poselskiej i wobec tego rozpoczęła wotowanie w tej sprawie. Uważano, iż z rokiem 1569 zostały zamknięte wszelkie odrębności prawne między Koroną i Prusami.

Badacze zajmujący się tą kwestią są zgodni w poglądach, iż mimo prób zahamowania tendencji do autonomii Prus Królewskich na sejmie koronacyjnym Henryka Walezego, problem nie został rozwiązany.


Sejmik pruski z dnia 29 października 1575 roku zadecydował, iż na elekcję do Warszawy wyśle jedynie kilku swoich posłów. Początkowo chciano pozostać przy opowiadaniu się za pozostawieniem na tronie Henryka Walezego. Jeszcze podczas obrad tego sejmiku stało się jasnym, że to stanowisko nie ma nic wspólnego z rzeczywistością polityczną. Wobec tego nakazano wysłanym reprezentantom głosować w imieniu całych Prus na arcyksięcia Ernesta. I rzeczywiście do Warszawy przybyło na zjazd 5 osób słownie: (pięć osób) z Prus Królewskich. Jan Działyński wojewoda chełmiński i Jan Dulski kasztelan chełmiński wystąpili w senacie w imieniu całych Prus, rzekomo upoważnieni przez nich do obioru. Takie postawienie kwestii uczestnictwa całej prowincji w elekcji nie tylko utwierdzało widoczne już podczas pierwszego bezkrólewia tendencje partykularystyczne Prus, podważało także zasadę elekcji viritim. Wystąpienie senatorów pruskich wywołało oburzenie wojewody krakowskiego Piotra Zborowskiego, który przypomniał o konieczności osobistego udziału w elekcji całej szlachty, a nie jej przedstawicieli. Z województw pruskich w końcu głosowało w izbie poselskiej jedynie pięć osób.

Oswald Balzer „Geneza trybunału koronnego : studyum z dziejów sądownictwa polskiego XVI wieku”

Żaden akt prawny nie mógł zlikwidować swoim istnieniem poczucia odrębności oraz chęci jej zachowania. Tendencje separatystyczne Prus Królewskich, które usiłowały przywrócić swoje odrębności polityczno-prawne sprzed 1569 roku były nadal silne a wręcz ogromne. Proces integracji Prus Królewskich z Rzeczpospolitą postępował z wielkimi oporami, a siłą rzeczy interregnum niekoniecznie musiało mu sprzyjać. Na zjeździe kaskim był obecny tylko kasztelan gdański Jan Kostka; w pozostałych zjazdach senatorskich tym okresie senatorowie pruscy nie uczestniczyli. Obawy ze strony senatorów zgromadzonych w Kaskach dotyczące pruskich tendencji separatystycznych widoczne są w instrukcji, którą wspomnieni posłowie pruscy otrzymali na tym zjeździe....

Po latach niezwykle ważną postacią w tej debacie był gdański syndyk Gottfried Lengnich (1689-1774), podkreślał, iż każdy kraj musi dostosowywać swoje prawa do lokalnych tradycji, w których są one zakorzenione i dzięki którym uzyskują legitymizację. Skrytykował on Unię Lubelską za zmuszenie Prus do przyjęcia polskiego prawa w miejsce prawa samodzielnie tam ustanowionego.

I tak dalej i tak dalej, rok po roku, dekada po dekadzie, stulecie po stuleciu „mówił dziad do obrazu, a obraz doń ani razu”.


Na podstawie: 
Ewa Dubas-Urwanowicz „Koronne zjazdy szlacheckie w dwóch pierwszych bezkrólewiach po śmierci Zygmunta Augusta."
Karin Friedrich „Inne Prusy: Prusy Królewskie i Polska między wolnością a wolnościami (1569-1772)” 

Janusz Małłek „Dwie części Prus Studia z dziejów Prus Książęcych i Prus Królewskich w XVI i XVII wieku”

niedziela, 30 września 2018

Cóż to za krainy pruskie „Pomiella” i „Pomereło”?


W dawnych czasach dość luźno i oryginalnie potrafiono podchodzić do nazewnictwa krain, a na poniższych przykładach widać to jak na dłoni.

Około 1550 roku gdańszczanin Heinrich von Reden w swojej Kronice Prus (Cronica der Preussen) nazwał kwieciście Pomerelię – Pomiellą. 
Czyż nie pięknie brzmi Pomiella?
Źródło: Staatsbibliothek zu Berlin Preußischer Kulturbesitz 

Kolejnym przykładem kwiecistej mowy jest Pomereło w „Kronice mistrzów pruskich” Marcina Muriniusa, ale nie w oryginale z 1582 roku bo tam tego nie ma. Pomereło znajduje się w dopisanym zapewne przez Mikołaja Chwałkowskiego kolejnym rozdziale „ku chwale” najjaśniejszego władcy w wydaniu z 1712 roku. Oczywiście nie zmienia to faktu że owo „Pomereło” brzmi przecudownie.

Źródło: Warmińsko-Mazurska Biblioteka Cyfrowa


Czyż nie pięknie i oryginalnie brzmią nazwy Pomiella i Pomereło?

Warto to uświadomić wszystkim sztywniakom co noszą kij w d... i kruszą kopie o nazywanie Pomerelli Pomorzem. 😈


Tak dla przypomnienia owym sztywniakom: „Mieszkańcy Prus Królewskich: gdy ich nazywano Pomorzanami, protestowali: Myśmy są Prusakami, Pomorzanie to mieszkają w Pomeranii Brandenburskiej. Tę świadomość regionalną zatracili upaństwowieni narodowościowo mieszkańcy współczesnych ,narodowych państw europejskich.”


wtorek, 25 września 2018

Warmia w Cronica der Preussen





Miasta na Warmii opisane około 1550 roku w Kronice Prus (Cronica der Preussen) gdańszczanina Heinricha von Reden.

Staatsbibliothek zu Berlin Preußischer Kulturbesitz

czwartek, 20 września 2018

20 września 1576 roku początek wojny Rzeczpospolitej z Gdańskiem.

20 września 1576 roku król Polski Stefan Batory wezwał Gdańsk przed sąd królewski, stawiając mu zarzuty obrazy majestatu i buntu.
Był to początek wojny Rzeczpospolitej z Gdańskiem.


Georg Braun, Frans Hogenberg "Civitates Orbis Terrarum" Kolonia 1575

Był to konflikt polityczny i militarny pomiędzy Gdańskiem a królem polskim Stefanem Batorym z lat 1576–1577, w trakcie którego doszło do trwającego od 11 maja do 12 XII 1577 oblężenia Gdańska przez wojska polskie .
Andrzej Piskozub „Gdańsk miasto nasze”

Stefan Batory osobiście nadzorował oblężenie miasta, a Gdańsk stawiał zaciekły opór. Podczas dwukrotnie podejmowanej próby opanowania kluczowej dla obrony twierdzy w Wisłoujściu wojska polskie doznały sromotnej porażki, po czym król nakazał odwrót. Związane było to również z obawą przed interwencją duńską oraz niechęcią szlachty pruskiej. Podłożem konfliktu była podwójna elekcja, podczas której Gdańsk poparł kandydaturę cesarza Maksymiliana II Habsburga. Następnie nowo wybrany król Stefan Batory odmówił zatwierdzenia praw i przywilejów pruskich które zgodnie z tradycja potwierdzał każdy z królów od czasów Kazimierza Jagiellończyka.




Konflikt ten pokazał że Gdańsk potrafi twardo walczyć o swoje prawa i przywileje a polska armia nie ma żadnej siły aby oblegać i zdobywać takie miasta. Armia królewska nie była zdolna stawić czoła nowoczesnym systemom fortyfikacyjnym, nie posiadała również wystarczającej liczby armat i żołnierzy niezbędnych do skutecznego przeprowadzenia działań oblężniczych.
W roku 1585 zostały ostatecznie uchylone Statuty Karnkowskiego, dzięki czemu Gdańsk odzyskał pełnię praw i wolności, czyniących to miasto uprzywilejowanym w stosunku do innych miast Rzeczypospolitej, a Prusy Królewskie nadal szczyciły się swoją wielką autonomią.

Tak skończył się sen Zygmunta Augusta i jego następcy Stefana Batorego o polityce morskiej oraz unifikacji Prus Królewskich z Koroną.


Źródło cytatu: Andrzej Piskozub „Gdańsk miasto nasze”


wtorek, 18 września 2018

Prusy muzycznie, cz. II. Franciscus de Rivulo.


Nadszedł czas na kolejny (dopiero drugi ;) odcinek naszego przeglądu spuścizny muzycznej dawnych Prus.

Poprzednio wspominaliśmy Piotra z Grudziądza (Prusy muzycznie, cz. I. Petrus Wilhelmi de Grudencz.). Dziś pośmiertny koncert zagra dla Was Franciscus de Rivulo (zm. w roku 1564 w Gdańsku). Ten twórca kunsztownych dźwięków był kompozytorem działającym w Gdańsku i kantorem tamtejszego kościoła Mariackiego. Od 1561 sprawował opiekę nad carillonem, zamontowanym wówczas na głównomiejskim Ratuszu.
Możliwe, że wywodził się z Niderlandów, ponieważ tworzył w stylu renesansowej polifonii niderlandzkiej. Do czasów obecnych przetrwało 27 jego utworów, z czego aż 18 zachowało się w gdańskich rękopisach.
A to i próbka jego dzieła, do której odsłuchania serdecznie zachęcamy: 





PS. Kompozytor musiał się (jak słychać...) niewątpliwie trochę napracować oraz nagłówkować w procesie twórczym, żeby być słuchanym i zapamiętanym nie tylko przez jeden sezon, ale nawet przez 500 lat. 


piątek, 14 września 2018

Najazd Gdańska na Elbląg, czyli jak i dlaczego Elbląg wyszedł na wspieraniu króla jak Zabłocki na mydle.




Wobec opornego wobec królewskiej polityki stanowiska Gdańska i ciągłych zatargów miasta z kaprami polskimi Zygmunt August zadecydował w 1510 r. przystąpić do budowy floty polskiej w Elblągu, słynnym wówczas ośrodku budownictwa okrętowego. Na polecenie Komisji Morskiej zbudowano w stoczniach elbląskich w latach 1570-72 jedną dużą jednostkę wojenną (domniemaną galeonę) z pomocniczym małym batem oraz jednomasztową fregatę, które skutkiem śmierci króla nie zostały nigdy wyposażone ani użyte w akcji. (tak wyglądała królewska/polska flota w całej okazałości)

Główna rola Elbląga, jako ważnego czynnika w królewskiej polityce bałtyckiej, przypada jednak na czasy panowania następcy ostatniego Jagiellona, Stefana Batorego. Gdy Gdańsk nie uznał Batorego królem Polski, ten w odwecie zarządził blokadę miasta, a cały handel skierował do konkurencyjnego ośrodka portowego, czyli Elbląga. Skutkiem zatargu z Gdańskiem w 1577 r. król, dążąc do gospodarczego osłabienia zamożnego miasta, zaczyna faworyzować właśnie Elbląg, kierując tam całość wywozu polskich produktów rolnych. Elbląg pod rządami burmistrza Jana Sprengla z ochotą podjął inicjatywę królewską, widząc w niej możliwość pognębienia lokalnego rywala i odzyskania swojej dawnej wielkości. Rada miasta zgodziła się nawet na ustępstwo niepraktykowane dotąd w miastach hanzeatyckich, tj. na wprowadzenie swobody handlu dla obcych kupców bez pośrednictwa elblążan. Zgodziła się także na wprowadzenie opłaty ,,palowego", płynącego bezpośrednio do kasy królewskiej.

Wynikiem zarządzeń Batorego i ustępstw rady było przeniesienie się niemal całości polskich transakcji handlowych do Elbląga, który odzyskał na pewien czas swoją dawną pozycję. Jednak i w tym momencie położenie geograficzne miasta stanowiło pewien hamulec w jego rozwoju. Jedynym bowiem wyjściem elbląskiego ruchu portowego na Bałtyk nie była już jak dawniej Cieśnina Bałgijska, która uległa zapiaszczeniu, lecz Piławska, znajdująca się wówczas w posiadaniu księcia pruskiego, który pobierał cło od statków poprzednio już oclonych w Elblągu, co zmniejszało opłacalność transakcji przechodzących przez Elbląg. Handel polski pragnąc uniknąć podwójnej opłaty zaczął wreszcie omijać port elbląski, kierując się wprost do Królewca, którego obroty dzięki temu wzrosły.

Z drugiej strony, przybyły do miasta w lipcu 1577 r. z polecenia króla Mikołaj Firlej, kasztelan wiślicki, wychowanek gimnazjum elbląskiego, miał za zadanie - obok zorganizowania floty królewskiej dla obrony przed kaperskimi statkami gdańszczan - znaleźć dogodniejsze przejście przez Mierzeję Wiślaną. Król planował także osuszenie gdańskiej Leniwki i skierowanie całych wód Wisły Nogatem. Według relacji M. Bielskiego, Firlej znalazł przypuszczalnie takie dogodne przejście "obok miejscowości Skowronki (Vogelsang)”. Skutkiem trudności wyłaniających się przy organizowaniu floty królewskiej w Elblągu Batory wysłał tam starostę małogoskiego i sekretarza królewskiego Piotra Kłoczewskiego, który zebrał flotę złożoną z 6 statków. Jednocześnie miał Kłoczewski przeprowadzić pomiary Zalewu Wiślanego i Mierzei dla jej przekopania i zbudowania tam nowego portu.

Był to wiec zamysł królewski, który przysparzając Elblągowi nowego konkurenta mógł w przyszłości godzić w jego interesy. Zamysł ten wypływał z przeświadczenia, ze położenie portu elbląskiego, odsuniętego zbyt daleko od otwartego morza, jest niedogodne.

Skutkiem niepowodzeń pod Gdańskiem Batony zarządził rozpuszczenie załóg królewskich statków w Elblągu, co oznaczało pozostawienie miasta całkowicie bezbronnym przed napaścią floty gdańsko-duńskiej we wrześniu 1577 roku.

Tymczasem Gdańszczanie wsparci przez Duńczyków ruszyli na wojnę. Flotylla gdańska i sojuszników 10 IX 1577 r. bez większych przeszkód wpłynęła przez Cieśninę Piławską na Zalew Wiślany, by wyrównać rachunki za niedawną blokadę Gdańska i unieszkodliwić konkurenta w handlu. Ponad 20 statków, w tym 5 galeonów, zablokowało porty w Braniewie, Tolkmicku i Fromborku oraz ujście Nogatu i rzeki Elbląg. Na statkach znajdowało się 2500żołnierzy mających spenetrować wybrzeże. W skład sił wchodziły oddziały duńskie i szkockie, niemieccy najemnicy (landknechci) oraz wielu gdańszczan. Wojska lądowe dowodzone były przez hrabiegoFerdynanda von Hardecka, który od 5 VII walczył dla dla Gdańska. Niszczono urządzenia portowe i zatapiano statki. Stojące w elbląskim porcie jednostki wpadły w ręce Gdańszczan lub zostały spalone i zatopione. Ewakuowany w odpowiedniej chwili okręt Zygmunta Augusta ocalał, choć musiano zrąbać jego maszty w obawie przed pożarem, natomiast statki floty Batorego padły łupem najeźdźców. 18 września 1577 z 29 spichrzy spalono 24. Pozostały tylko „Jednorożec” (Einhorn), „Złoty pierścień” (Goldene Ring), „Czerwony spichrz” (Rote Speicher), „Szary lew” (Graue Löwe) i „Niedźwiedź” (Bär). Spalono też przedmieścia i wsie. Zatopione przez gdańszczan statki, zalegając na dnie rzek, długo blokowały żeglugę na Nogacie i Elblągu.

Na szczęście dla Elbląga, na odsiecz miastu król wysłał oddział 300 żołnierzy z Kasprem Bekieszem na czele. Gdańszczanie zostali odparci, a zwycięstwo świętowano jeszcze przez 200 lat uroczystą mszą dziękczynną. Portret Kaspra Bekiesza można oglądać w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu.

Mimo poważnych zniszczeń, które pozostawił po sobie napad, energia burmistrza Sprengla sprawiła, że port elbląski bardzo szybko został ponownie uruchomiony. Znaczenie miasta w handlu bałtyckim ponownie zmalało z chwilą zawarcia przez Batorego układu z Gdańskiem w Malborku, w grudniu 1577 roku. Gdański rywal Elbląga szybko odzyskał utraconą pozycję.

Wówczas dążenia do przywrócenia zdobytej na krótko przez Elbląg pozycji spowodowały rozpoczęcie ze strony burmistrza Sprengla akcji w sprawie osiedlenia w tym mieście kompanii wschodnio-angielskiej, konkurentki kupców hanzeatyckich w handlu bałtyckim. Członkowie kompanii przenieśli się w 1577 r. z Gdańska do Elbląga, gdzie zamierzali założyć swoją stałą rezydencje, co jednak wymagało zgody Batorego.

W latach 1579-85 rozegrała się na dworze królewskim walka między Gdańskiem, zmierzającym za wszelką cenę do usunięcia konkurentów – Anglików, a Elblągiem, dążącym przy poparciu posłów angielskich królowej Elżbiety do uzyskania zgody monarchy. Mimo przychylnego stanowiska części senatorów z Mikołajem Firlejem na czele i zrozumienia przez nich roli, jaką Elbląg mógł odegrać w złamaniu monopolistycznego stanowiska Gdańska w polskim handlu oraz mimo całej energii i wytężonej akcji Sprengla, zwyciężyły ostatecznie gdańskie pieniądze i protekcja Zamoyskiego. Król wydał Gdańskowi w r. 1585 przywilej o palowym, nie zgadzając się na rezydencję angielską w Elblągu. Mimo tej porażki burmistrz Sprengel zawarł na własną rękę układ z Anglikami, którzy pomimo nieustannej opozycji gdańszczan osiedlili się w mieście, przez przywóz sukna i wywóz produktów rolniczo-leśnych przyczyniając się do podtrzymania jego życia handlowego. Wielka stawka Elbląga została jednak faktycznie przegrana.

Łaska pańska na pstrym koniu jeździ, czego najlepszym dowodem powyższa historia.. Stawanie po stronie króla w ramach konkurencji wśród „siostrzanych” miast Prus Królewskich nie gwarantowało wielkich korzyści, a przynosiło wręcz kłopoty i marginalizację.






Na podstawie:
Marian Biskup „Elbląg w czasach Rzeczpospolitej (z problematyki historiograficznej miasta)”
Stanisław Gierszewski „Elbląg - przeszłość i teraźniejszość"
Hans Preuß, „Wyspa Spichrzów II” – artykuł z „Pangritz – Kurier”





A tak przedstawiał korespondencję dotyczącą tego konfliktu hrabia Edward Raczyński w książce wydanej drukiem w Warszawie w 1830 roku a zatytułowanej:

Stefana króla polskiego czyli korespondencja tego monarchy, oraz zbiór wydanych przez niego urządzeń z rękopismów zebrane i wydane przez Edwarda hr. Raczyńskiego członka tow. król. Przyjaciół nauk w Warszawie.”

Korespondencja burmistrza i rady miasta Elbląga




Korespondencja Kaspra Bekiesza dowódcy odsieczy, którą Batory wysłał po zaatakowaniu Elbląga przez wojska Gdańska, wspierane przez flotę duńską.