Zbliża
się kolejna rocznica plebiscytu na Warmii, Mazurach i Powiślu.
Wiele opowieści i teorii krąży w obiegu, ale temat polskiego
wywiadu i polskich bojówek na terenach plebiscytowych to temat mało
znany. Pozwoliliśmy zamieścić cały materiał autorstwa Adama
Szymanowicza, gdyż wiele w tym ciekawych informacji i ciężko to
skrócić aby zachować ciągłość i sens. Ze swojej strony
polecamy i zapraszamy do lektury.
“Udział Oddziału II Sztabu Generalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych w pracach plebiscytowych na Warmii, Mazurach i Powiślu w 1920 roku. “
„Często niedocenianym i pomijanym problemem w polskich opracowaniach historycznych jest sprawa udziału polskiego wywiadu w plebiscytach na Warmii, Mazurach i Powiślu w 1920 r. W świadomości przeciętnego Polaka zupełnie nieobecny jest fakt istnienia w czasie plebiscytów, utworzonych przez Oddział II Sztabu, polskich bojówek, uzbrojonych nie tylko w tzw. laski plebiscytowe (czyli kije), lecz również w broń palną, granaty ręczne, a nawet broń maszynową. Także Naczelna Komenda Straży Mazurskiej (NKSM) nie była praktycznie, jak to sugerowała strona polska, oddolną inicjatywą miejscowej ludności polskiej, lecz strukturą utworzoną i kierowaną przez oddelegowanych oficerów polskiego wywiadu. Oddział II przyczynił się do rozwoju niektórych już istniejących, a także do powstania nowych polskich organizacji na terenach plebiscytowych, z których do najważniejszych należy zaliczyć Naczelną Komendę Organizacji Harcerskiej czy Sokolnictwo.
Kierownictwo
Straży Mazurskiej niejednokrotnie podkreślało, że Mazurów i
Warmiaków do polskich bojówek czy innych organizacji często
przyciągały przede wszystkim korzyści materialne. Częściowo
problem ten poruszył Piotr Stawecki w opracowaniu “Stanowisko
polskich władz wojskowych wobec plebiscytu na Mazurach”. Pierwszym
w Prusach Wschodnich polskim związkiem o charakterze militarnym była
Polska Organizacja Wojskowa (POW). Jej działalność bacznie
obserwowała Ekspozytura nr 2 Dowództwa Frontu Pomorskiego. Według
jednego ze sprawozdań Ekspozytury wpływy POW na terenie Prus
Wschodnich zaznaczyły się „od dawna”. Jednak systematyczną
pracę organizacyjną rozpoczęła dopiero we wrześniu 1919 r.
Wiadomo, że POW nie angażowała się w działalność plebiscytową,
mając do „spełnienia pilniejsze zadania” (raporty Ekspozytury
nr 2 i członków POW nie precyzowały, jakie miały to by być
zadania). Według kierownictwa tej organizacji ujemnie na jej prace
na terenie Prus Wschodnich wpływały : „ciężkie warunki
bytowania ludności polskiej pod rządami pruskimi, panoszący się
tam niezmiennie stary system tępienia wszelkich prób organizowania
się Polaków, związane z tym ciągłe śledztwa i represje,
trudności komunikowania się z krajem”. Brakuje dokładniejszych
informacji na temat bliższych związków wschodnio-pruskiego POW z
Oddziałem II czy innymi polskimi czynnikami wojskowymi. Wiadomo
jednak, że jego członkowie wysyłali meldunki na temat sytuacji na
Warmii i Mazurach do Ekspozytury nr 2 Dowództwa Frontu Pomorskiego.
Sieć organizacji POW na terenie Prus Wschodnich i Pomorza obejmowała
łącznie piętnaście komend obwodowych.
Najbardziej znana jest działalność organizacji POW w powiecie olsztyńskim, podzielonym na dwadzieścia cztery obwody. Każdy obwód miał komendanta, wyznaczonego przez komendanta okręgu, i liczył średnio siedem wiosek. W każdej wsi miał się znajdować mąż zaufania, będący jednocześnie wywiadowcą. Do jego obowiązków należało uświadamianie miejscowej ludności w duchu polskości, zbieranie informacji o wszystkim, co się działo w podległej mu wsi oraz utrzymywanie łączności z komendantem obwodowym. Ten ostatni mógł się kontaktować wyłącznie z podległymi mu mężami zaufania. Komenda POW utrzymywała ścisłe związki z komendantami powiatowymi poprzez wizytatora, któremu mieli składać dokładne raporty z sytuacji w terenie. Na początku 1920 r. zrezygnowano z dalszej rozbudowy POW, prawdopodobnie ze względu na organizowanie Straży Mazurskiej. Aktywną rolę w przygotowaniach do plebiscytów na Warmii, Mazurach i Powiślu w 1920 r. odegrał Oddział II Sztabu Generalnego. W styczniu 1920 r. w ramach tego Oddziału powstał Wydział Plebiscytowy Warmii i Mazur, którego kierownikiem został por. Witold Gołębiowski (ps. „Kraft”). Zadania Wydziału Plebiscytowego zostały określone w sposób następujący:
Najbardziej znana jest działalność organizacji POW w powiecie olsztyńskim, podzielonym na dwadzieścia cztery obwody. Każdy obwód miał komendanta, wyznaczonego przez komendanta okręgu, i liczył średnio siedem wiosek. W każdej wsi miał się znajdować mąż zaufania, będący jednocześnie wywiadowcą. Do jego obowiązków należało uświadamianie miejscowej ludności w duchu polskości, zbieranie informacji o wszystkim, co się działo w podległej mu wsi oraz utrzymywanie łączności z komendantem obwodowym. Ten ostatni mógł się kontaktować wyłącznie z podległymi mu mężami zaufania. Komenda POW utrzymywała ścisłe związki z komendantami powiatowymi poprzez wizytatora, któremu mieli składać dokładne raporty z sytuacji w terenie. Na początku 1920 r. zrezygnowano z dalszej rozbudowy POW, prawdopodobnie ze względu na organizowanie Straży Mazurskiej. Aktywną rolę w przygotowaniach do plebiscytów na Warmii, Mazurach i Powiślu w 1920 r. odegrał Oddział II Sztabu Generalnego. W styczniu 1920 r. w ramach tego Oddziału powstał Wydział Plebiscytowy Warmii i Mazur, którego kierownikiem został por. Witold Gołębiowski (ps. „Kraft”). Zadania Wydziału Plebiscytowego zostały określone w sposób następujący:
„1.
Normowanie współudziału wojska i władz wojskowych w akcji
plebiscytowej. Łączność z ogólnem kierownictwem spraw
plebiscytowych.
2.
Zwalnianie osób wojskowych pochodzących z terenów plebiscytowych.
3.
Tworzenie obozów koncentracyjnych dla zwolnionych i prowadzenie prac
przygotowawczych.
4.
Tworzenie milicji na terenach plebiscytowych. Opracowywanie
instrukcji specjalnych dla oddziałów wojskowych na tych terenach.
4.
Ułatwianie technicznej organizacji aparatu plebiscytowego. Zbieranie
i podawanie do wiadomości i wyzyskanie ogólnemu kierownictwu
informacji związanych z pracami plebiscytowymi”.
Pod
koniec grudnia 1919 r. Oddział II Sztabu, dzięki uzyskanym kredytom
i zaangażowaniu niewielkiej grupy żołnierzy, rozpoczął prace
organizacyjne w celu utworzenia Straży Mazurskiej. Stała się ona
jedyną polską organizacją militarną działającą na terenach
plebiscytowych Prus Wschodnich. Jej komendantem naczelnym został,
urodzony w Butrynach koło Olsztyna, ppor. Jan Niemierski. Stopniowo
rozwijająca się działalność Straży Mazurskiej nagle została
zahamowana w połowie stycznia 1920 r. z powodu aresztowań
przeprowadzonych wśród jej członków przez władze niemieckie.
Jednak już na początku lutego na teren Prus Wschodnich przy była
nowa grupa żołnierzy wyszukanych i wyreklamowanych z Wojska
Polskiego przez Oddział II Sztabu. Pozwoliło to na dalszy rozwój
nowo powstałej organizacji. NKSM posiadała własne biura w
Działdowie i Olsztynie"; składała się z trzech oddziałów:
organizacyjnego, informacyjnego (wywiadowczego) i
prasowo-politycznego. Działała niezależnie od Warmińskiego i
Mazurskiego Komitetów Plebiscytowych, z którymi jednak ściśle
współpracowała. W swej pracy podlegała bezpośrednio Oddziałowi
II Sztabu (Wydziałowi Plebiscytowemu). Straż Mazurska, oprócz
organizowania typowo propagandowej pracy plebiscytowej, dążyła do
utworzenia na terenach Warmii, Mazur i Powiśla ściśle
zakonspirowanych, karnych struktur polskich, brała udział w
ochronie polskich wieców, a także starała się wciągnąć w sferę
swoich wpływów związki sportowe, gimnastyczne itp., na które
oddziaływała w duchu polskości; przyczyniała się także do
powstawania nowych kół i organizacji.
Pod względem organizacyjnym teren przyszłego plebiscytu został podzielony przez kierownictwo NKSM na dwie części: - grupę Wschód, obejmującą następujące powiaty: Olsztyn, Nibork (Nidzica), Szczytno, Jańsbork (Pisz), Ełk, Olecko, Lec (Giżycko), Ządzbork (Mrągowo); - grupę Zachód: Ostróda, Susz, Kwidzyn, Sztum, Malbork. Powiaty z kolei podzielono na okręgi i obwody. Za całość pracy organizacyjnej i prowadzenie pracy kancelaryjnej NKSM odpowiadał Oddział I. Szefem Oddziału został ppor. Paweł Wieczorek. Podlegali mu kierownicy grup Wschód i Zachód - pchor. Romuald Dramiński i ppor. Józef Kwiatkowski. Kierownicy powiatowi podlegali bezpośrednio szefowi Oddziału, jednak instrukcje otrzymywali od kierowników grup, którzy odpowiadali także za kontrolowanie poszczególnych powiatów. Do obowiązków komendantów powiatowych, według odgórnej instrukcji, należało: -wybranie spośród ludzi miejscowego pochodzenia swego zastępcy, a następnie z jego pomocą- pisarza do prowadzenia kancelarii powiatowej oraz kurierów; - dokładne rozeznanie w stosunkach i sytuacji panującej na podległym mu terenie (zapoznanie się z życiem politycznym powiatu, obserwacja poczynań przedstawicieli Koalicji, członków komitetów Mazurskiego i Warmińskiego oraz innych organizacji i stowarzyszeń polskich, a także niemieckich, położeniu ekonomicznym i nastrojach miejscowej ludności); - rozpoczęcie pracy organizacyjnej (w zależności od stopnia poparcia udzielonego przez miejscową ludność) poprzez utworzenie terenowej komórki Straży Mazurskiej, jako samoobrony przed ewentualnymi napadami Niemców na polskie wiece i zebrania, oraz stowarzyszeń sokolich, sportowych, skautingu, wszelkiego rodzaju związków i towarzystw ekonomicznych, rolniczych, artystycznych itp.
Organizacje te w pierwszej fazie istnienia miały spełniać swe podstawowe funkcje, wynikające z oficjalnego statutowego charakteru działalności. Następnie, w dalszej perspektywie, stopniowo, powoli i z ostrożnością planowano wpajanie uczuć narodowych, pojęć wojskowych, organizacji wojskowej itp.; - osobista kontrola nad działalnością podległych okręgów i obwodów; - nadzór nad pracą agitatorów; - sporządzanie i przesyłanie do NKSM cotygodniowych raportów ze swej działalności. Ponadto komendanci powiatowi zobligowani byli do zachowania daleko posuniętej ostrożności, będącej konsekwencją pracy konspiracyjnej. Wszelkie listy ewidencyjne należało redagować z najdalej posuniętą ostrożnością i operując pseudonimami. Żadnych list z nazwiskami i adresami nie wolno było przechowywać na terenie powiatu. Według tajnej instrukcji, opracowanej przez NKSM dla komendantów powiatowych, ukrytą myślą i głównym celem ich działalności miało być dążenie do utworzenia organizacji wojskowej mogącej wystąpić zbrojnie przeciwko Niemcom. Po przejęciu przez Polskę władzy nad terenami plebiscytowymi członkowie Straży Mazurskiej mieli stanowić kadry dla przyszłej polskiej policji na tych terenach. Jednym z najważniejszych zadań stojących przed Oddziałem 1 było przygotowanie polskich kandydatów do organizowanej w tym czasie policji plebiscytowej (Sicherheitswehry). Była to formacja utworzona na podstawie postanowień Komisji Międzysojuszniczej w Kwidzynie, w skład której mieli wejść zarówno Polacy, jak i Niemcy. Ze zlikwidowanej przez władze koalicyjne niemieckiej Straży Granicznej i Straży Bezpieczeństwa w policji plebiscytowej mieli pozostać tylko ci, którzy posiadali prawo głosowania. W maju 1920 r. w okręgu kwidzyńskim na 1,3 tys. funkcjonariuszy przyjęto ponad czterystu Polaków, w tym czternastu oficerów.
W okręgu olsztyńskim dowództwo Straży Mazurskiej planowało zgłoszenie do policji plebiscytowej około 2 tys. Polaków. NKSM zwracała się do kierowników powiatowych z apelem o podjęcie energicznej akcji w celu werbowania do niej polskich kandydatów. Rekrutacja nie przynosiła jednak zadowalających rezultatów. Do 24 maja Polacy dysponowali zaledwie około tysiącem osób. Nie uzgodniono jeszcze wówczas liczby Polaków, którzy mieliby być włączeni do oddziałów policji plebiscytowej. Brytyjczycy, mający w tej sprawie decydujące słowo, twierdzili, że Polacy mieliby zastąpić tylko tych funkcjonariuszy, którzy nie pochodzili z terenów plebiscytowych i nie posiadali prawa do głosowania. Polacy domagali się możliwości obsadzenia 50% etatów. Komendant naczelny Straży Mazurskiej przywiązywał dużą wagę do udziału i liczby polskich policjantów w Sicherheitswehrze. Uważał, że w dniu głosowania ich obecność może mieć duże znaczenie psychologiczne i przyczynić się do przeciągnięcia na polską stronę chwiejne i niezdecydowane dotąd elementy, jak również do lepszego zabezpieczenia polskich wieców. W dniach 22 -23 czerwca w Olsztynie odbył się pobór polskich kandydatów do policji plebiscytowej.
Z 1608 zwerbowanych do tego czasu kandydatów stawiło się około 80%. Tendencyjnie niekorzystne warunki postawione Polakom przez komisję rekrutacyjną spowodowały przyjęcie spośród tej liczby zaledwie trzydziestu sześciu osób. Nie przyjęto również grupy polskich oficerów, oddelegowanych m.in. przez Dowództwo Okręgu Generalnego (DOGen.) Pomorze i DOGen. Poznań. Protesty polskich przedstawicieli nie odniosły żadnych rezultatów. Polacy przyjęci do służby w Sicherheitswehrze, wstąpienie do niej uzależnili od oddania ich pod komendę oficerów Polaków. Gdy to nie nastąpiło, cała trzydziestosześcio osobowa grupka zrezygnowała ze służby. W czerwcu 1920 r. przygotowania kandydatów do służby w polskiej części policji plebiscytowej były zadaniem priorytetowym dla NKSM. Suma wydatków, które pochłonęły, stanowiła ponad 70% całości miesięcznego budżetu Straży' Mazurskiej. Pieniądze te w głównej mierze wydatkowano na wypłaty dla kandydatów do Sicherheitswehry (po 150 marek niemieckich na osobę). Działania te zakończyły się dla strony polskiej zupełnym fiaskiem przede wszystkim z powodu niechętnej Polakom postawie przedstawicieli brytyjskich z Komisji Międzysojuszniczej.
Pod względem organizacyjnym teren przyszłego plebiscytu został podzielony przez kierownictwo NKSM na dwie części: - grupę Wschód, obejmującą następujące powiaty: Olsztyn, Nibork (Nidzica), Szczytno, Jańsbork (Pisz), Ełk, Olecko, Lec (Giżycko), Ządzbork (Mrągowo); - grupę Zachód: Ostróda, Susz, Kwidzyn, Sztum, Malbork. Powiaty z kolei podzielono na okręgi i obwody. Za całość pracy organizacyjnej i prowadzenie pracy kancelaryjnej NKSM odpowiadał Oddział I. Szefem Oddziału został ppor. Paweł Wieczorek. Podlegali mu kierownicy grup Wschód i Zachód - pchor. Romuald Dramiński i ppor. Józef Kwiatkowski. Kierownicy powiatowi podlegali bezpośrednio szefowi Oddziału, jednak instrukcje otrzymywali od kierowników grup, którzy odpowiadali także za kontrolowanie poszczególnych powiatów. Do obowiązków komendantów powiatowych, według odgórnej instrukcji, należało: -wybranie spośród ludzi miejscowego pochodzenia swego zastępcy, a następnie z jego pomocą- pisarza do prowadzenia kancelarii powiatowej oraz kurierów; - dokładne rozeznanie w stosunkach i sytuacji panującej na podległym mu terenie (zapoznanie się z życiem politycznym powiatu, obserwacja poczynań przedstawicieli Koalicji, członków komitetów Mazurskiego i Warmińskiego oraz innych organizacji i stowarzyszeń polskich, a także niemieckich, położeniu ekonomicznym i nastrojach miejscowej ludności); - rozpoczęcie pracy organizacyjnej (w zależności od stopnia poparcia udzielonego przez miejscową ludność) poprzez utworzenie terenowej komórki Straży Mazurskiej, jako samoobrony przed ewentualnymi napadami Niemców na polskie wiece i zebrania, oraz stowarzyszeń sokolich, sportowych, skautingu, wszelkiego rodzaju związków i towarzystw ekonomicznych, rolniczych, artystycznych itp.
Organizacje te w pierwszej fazie istnienia miały spełniać swe podstawowe funkcje, wynikające z oficjalnego statutowego charakteru działalności. Następnie, w dalszej perspektywie, stopniowo, powoli i z ostrożnością planowano wpajanie uczuć narodowych, pojęć wojskowych, organizacji wojskowej itp.; - osobista kontrola nad działalnością podległych okręgów i obwodów; - nadzór nad pracą agitatorów; - sporządzanie i przesyłanie do NKSM cotygodniowych raportów ze swej działalności. Ponadto komendanci powiatowi zobligowani byli do zachowania daleko posuniętej ostrożności, będącej konsekwencją pracy konspiracyjnej. Wszelkie listy ewidencyjne należało redagować z najdalej posuniętą ostrożnością i operując pseudonimami. Żadnych list z nazwiskami i adresami nie wolno było przechowywać na terenie powiatu. Według tajnej instrukcji, opracowanej przez NKSM dla komendantów powiatowych, ukrytą myślą i głównym celem ich działalności miało być dążenie do utworzenia organizacji wojskowej mogącej wystąpić zbrojnie przeciwko Niemcom. Po przejęciu przez Polskę władzy nad terenami plebiscytowymi członkowie Straży Mazurskiej mieli stanowić kadry dla przyszłej polskiej policji na tych terenach. Jednym z najważniejszych zadań stojących przed Oddziałem 1 było przygotowanie polskich kandydatów do organizowanej w tym czasie policji plebiscytowej (Sicherheitswehry). Była to formacja utworzona na podstawie postanowień Komisji Międzysojuszniczej w Kwidzynie, w skład której mieli wejść zarówno Polacy, jak i Niemcy. Ze zlikwidowanej przez władze koalicyjne niemieckiej Straży Granicznej i Straży Bezpieczeństwa w policji plebiscytowej mieli pozostać tylko ci, którzy posiadali prawo głosowania. W maju 1920 r. w okręgu kwidzyńskim na 1,3 tys. funkcjonariuszy przyjęto ponad czterystu Polaków, w tym czternastu oficerów.
W okręgu olsztyńskim dowództwo Straży Mazurskiej planowało zgłoszenie do policji plebiscytowej około 2 tys. Polaków. NKSM zwracała się do kierowników powiatowych z apelem o podjęcie energicznej akcji w celu werbowania do niej polskich kandydatów. Rekrutacja nie przynosiła jednak zadowalających rezultatów. Do 24 maja Polacy dysponowali zaledwie około tysiącem osób. Nie uzgodniono jeszcze wówczas liczby Polaków, którzy mieliby być włączeni do oddziałów policji plebiscytowej. Brytyjczycy, mający w tej sprawie decydujące słowo, twierdzili, że Polacy mieliby zastąpić tylko tych funkcjonariuszy, którzy nie pochodzili z terenów plebiscytowych i nie posiadali prawa do głosowania. Polacy domagali się możliwości obsadzenia 50% etatów. Komendant naczelny Straży Mazurskiej przywiązywał dużą wagę do udziału i liczby polskich policjantów w Sicherheitswehrze. Uważał, że w dniu głosowania ich obecność może mieć duże znaczenie psychologiczne i przyczynić się do przeciągnięcia na polską stronę chwiejne i niezdecydowane dotąd elementy, jak również do lepszego zabezpieczenia polskich wieców. W dniach 22 -23 czerwca w Olsztynie odbył się pobór polskich kandydatów do policji plebiscytowej.
Z 1608 zwerbowanych do tego czasu kandydatów stawiło się około 80%. Tendencyjnie niekorzystne warunki postawione Polakom przez komisję rekrutacyjną spowodowały przyjęcie spośród tej liczby zaledwie trzydziestu sześciu osób. Nie przyjęto również grupy polskich oficerów, oddelegowanych m.in. przez Dowództwo Okręgu Generalnego (DOGen.) Pomorze i DOGen. Poznań. Protesty polskich przedstawicieli nie odniosły żadnych rezultatów. Polacy przyjęci do służby w Sicherheitswehrze, wstąpienie do niej uzależnili od oddania ich pod komendę oficerów Polaków. Gdy to nie nastąpiło, cała trzydziestosześcio osobowa grupka zrezygnowała ze służby. W czerwcu 1920 r. przygotowania kandydatów do służby w polskiej części policji plebiscytowej były zadaniem priorytetowym dla NKSM. Suma wydatków, które pochłonęły, stanowiła ponad 70% całości miesięcznego budżetu Straży' Mazurskiej. Pieniądze te w głównej mierze wydatkowano na wypłaty dla kandydatów do Sicherheitswehry (po 150 marek niemieckich na osobę). Działania te zakończyły się dla strony polskiej zupełnym fiaskiem przede wszystkim z powodu niechętnej Polakom postawie przedstawicieli brytyjskich z Komisji Międzysojuszniczej.
Najbardziej zakonspirowanym oddziałem
Naczelnej Komendy Straży Mazurskiej był Oddział II - wywiadowczy.
Prowadził on działania wywiadowcze na terenie całych Prus
Wschodnich, ze szczególnym uwzględnieniem terenów oraz spraw
związanych z plebiscytem. Oddział II posiadał identyczną
strukturę organizacyjną i terenową jak Oddział I. Jego
komendantem został ppor. Stanisław Zakrzewski (pseudonim Skiba),
formalnie będący urzędnikiem Konsulatu Generalnego RP w Olsztynie.
Ppor. Zakrzewski objął funkcję kierownika Oddziału w połowie
marca 1920 r. W tym czasie dysponował w terenie zaledwie jednym
wywiadowcą zawodowym i „kilkoma zaufanymi ludźmi”. Siedzibą
Oddziału II został Olsztyn. Z powodu ścisłej konspiracji ppor.
Zakrzewski ograniczał się do rzadkich kontaktów z Komendą
Naczelną. Utrzymywał łączność przede wszystkim z ppor.
Niemierskim i zachowywał drogę służbową w kontaktach z
Ministerstwem Spraw Wojskowych (MSWojsk). Całą pracę prowadził
własnym aparatem wywiadowczym. Poza ppor. Zakrzewskim skład
ścisłego kierownictwa Oddziału IINKSM przedstawiał się
następująco: kierownik grupy Wschód - ppor. Karol Zalewski,
kierownik grupy Zachód - ppor. Konrad Frost oraz tzw. objazdowi,
zapewniający łączność kierownikom grup z terenem: objazdowy
grupy Wschód - sierż. Piotr Czajor, objazdowy grupy Zachód -
Franciszek Six. Oddział II NKSM miał problemy z obsadą personalną
stanowisk kierowników powiatowych, gdyż-jak pisał w jednym z
raportów kierownik oddziału ppor. Zakrzewski - brakowało po prostu
zaufanych ludzi rekrutujących się spośród miejscowych, którzy
posiadaliby elementarne umiejętności prowadzenia pracy
konspiracyjnej.
Praca Oddziału II opierała się przede wszystkim na kierownikach powiatowych. Do ich podstawowych obowiązków należał werbunek agentów i konfidentów (prawie wyłącznie płatnych, co wymuszało jak największą ostrożność w ich doborze), korygowanie ich pracy oraz doskonałe rozeznanie w sytuacji panującej na podległym terenie. W czerwcu 1920 r. na liście płac Oddziału II NKSM znajdowało się piętnastu wywiadowców. Według odgórnych wytycznych NKSM kierownicy powiatowi Oddziału II zobowiązani byli w swych raportach umieszczać informacje w kwestionariuszu, który obejmował następujące zagadnienia 1.Polityczne: Jakie partie istnieją na terenie powiatu? Liczba członków. Z jakich grup społecznych pochodzą? Kto stoi na czele partii? Skąd biorą fundusze? Czy mają pomoc finansową spoza powiatu? Jakimi sumami rozporządzają? Gdzie się zbierają? Terminy zebrań. Krótkie opisy przebiegu zebrań. Stosunek poszczególnych partii do plebiscytu i do Polaków. Czy partie te prowadzą agitację plebiscytową? Czy mają na to specjalne fundusze? Skąd? Udział osób urzędowych w życiu w życiu partyjnym, politycznym i agitacji plebiscytowej. 2. Wojskowe: Jakie organizacje wojskowe istnieją w powiecie (jawne i konspiracyjne)? Siła liczebna i dyslokacja poszczególnych oddziałów. Kto nimi dowodzi? Rodzaj uzbrojenia, składy broni i amunicji oraz ich liczba. Udział w organizacjach militarnych ludności spoza terenu plebiscytowego oraz osób urzędowych. Sposoby finansowania organizacji paramilitarnych. Stosunek władz wojskowych i policyjnych do plebiscytu i do ludności polskiej. Nadużycia władz i organizacji militarnych. Gwałty dokonywane przez nie na ludności polskiej. 3. Ekonomiczne i społeczne: Związki ekonomiczne i organizacje społeczne. Związki sportowe, gimnastyczne, śpiewacze. Liczba bezrobotnych. Opieka państwowa nad bezrobotnymi, inwalidami, wdowami i sierotami. 4. Aprowizacja Szmugiel i kontrola nad nim. Udział w szmuglu osób urzędowych. 5. Propaganda: Środki stosowane przez niemiecką propagandę plebiscytową i antypolską. Fundusze pieniężne przeznaczone na ten cel. Udział osób urzędowych w antypolskiej propagandzie i agitacji. Stan uświadomienia narodowego miejscowej ludności. Czy są oznaki niezadowolenia miejscowej ludności z władz i jakie są jego przyczyny. Działalność polskich komitetów plebiscytowych w terenie. Czy są przypadki niezadowolenia z powodu działalności członków tychże komitetów. Przyczyny niezadowolenia. 6. Koalicja: Stosunek oficerów koalicji do miejscowej ludności i plebiscytu. Czy posiadają oni wystarczający autorytet i możliwości przeciwdziałania terroryzowaniu ludności polskiej przez przedstawicieli władzy niemieckiej? Czy interweniują w takich wypadkach? 7. Służba wywiadowcza: Kto prowadzi działania wywiadowcze i z czyjego polecenia? Nazwiska agentów. 8. Inne: Inne spostrzeżenia nieobjęte kwestionariuszem.
Stałą łączność Oddziału II NKSM z Wydziałem Plebiscytowym Oddziału II Sztabu MSWojsk. zapewniał Konsulat Generalny RP w Olsztynie za pośrednictwem wicekonsulów Woronieckiego i Laszewskiego. Dzięki nim kurierzy NKSM poruszali się pomiędzy' Warszawą a Olsztynem zaopatrzeni w listy kurierskie Konsulatu Generalnego. Oddział II posiadał agentów i informatorów w niemieckich jednostkach wojskowych, organizacjach paramilitarnych, partiach politycznych, a także w alianckiej Komisji Międzysojuszniczej. Zbierał informacje nie tylko o niemieckich przygotowaniach wojskowych na pograniczu, transportach broni, amunicji itp., lecz także o stosunkach panujących w Komisji Międzysojuszniczej i w niemieckich organizacjach oraz komitetach plebiscytowych. Z tych ostatnich informacji korzystały również polskie komitety plebiscytowe, w których zresztą Oddział II także posiadał informatorów. O panujących tam stosunkach informował NKSM m.in. pochodzący z Olsztyna adwokat Józef Czodrowski. Był on aktywnym pracownikiem Komitetu Mazurskiego w Olsztynie i redaktorem „Gazety Olsztyńskiej”, a jednocześnie zdemobilizowanym ppor. WP i kierownikiem powiatowym Straży Mazurskiej. Oddział II prowadził także wywiad głęboki. Organizował go przede wszystkim dr Antoni Łangowski, będący jednocześnie szefem Oddziału III NKSM. Informacje wywiadowcze zdobywał on za pośrednictwem członków wschodnio-pruskiej USPD w znacznej części sympatyzującej z Polakami, a także poprzez swych agentów m.in. umieszczonych w Królewcu. Agenci donosili o rozmieszczeniu oraz ruchach oddziałów niemieckich, ich uzbrojeniu, podawali nazwiska dowódców, informowali o umiejscowieniu lotnisk, częstotliwości i kierunkach lotów samolotów oraz o sposobach ukrywania lotnictwa przed członkami Komisji Międzysojuszniczej.
Praca Oddziału II opierała się przede wszystkim na kierownikach powiatowych. Do ich podstawowych obowiązków należał werbunek agentów i konfidentów (prawie wyłącznie płatnych, co wymuszało jak największą ostrożność w ich doborze), korygowanie ich pracy oraz doskonałe rozeznanie w sytuacji panującej na podległym terenie. W czerwcu 1920 r. na liście płac Oddziału II NKSM znajdowało się piętnastu wywiadowców. Według odgórnych wytycznych NKSM kierownicy powiatowi Oddziału II zobowiązani byli w swych raportach umieszczać informacje w kwestionariuszu, który obejmował następujące zagadnienia 1.Polityczne: Jakie partie istnieją na terenie powiatu? Liczba członków. Z jakich grup społecznych pochodzą? Kto stoi na czele partii? Skąd biorą fundusze? Czy mają pomoc finansową spoza powiatu? Jakimi sumami rozporządzają? Gdzie się zbierają? Terminy zebrań. Krótkie opisy przebiegu zebrań. Stosunek poszczególnych partii do plebiscytu i do Polaków. Czy partie te prowadzą agitację plebiscytową? Czy mają na to specjalne fundusze? Skąd? Udział osób urzędowych w życiu w życiu partyjnym, politycznym i agitacji plebiscytowej. 2. Wojskowe: Jakie organizacje wojskowe istnieją w powiecie (jawne i konspiracyjne)? Siła liczebna i dyslokacja poszczególnych oddziałów. Kto nimi dowodzi? Rodzaj uzbrojenia, składy broni i amunicji oraz ich liczba. Udział w organizacjach militarnych ludności spoza terenu plebiscytowego oraz osób urzędowych. Sposoby finansowania organizacji paramilitarnych. Stosunek władz wojskowych i policyjnych do plebiscytu i do ludności polskiej. Nadużycia władz i organizacji militarnych. Gwałty dokonywane przez nie na ludności polskiej. 3. Ekonomiczne i społeczne: Związki ekonomiczne i organizacje społeczne. Związki sportowe, gimnastyczne, śpiewacze. Liczba bezrobotnych. Opieka państwowa nad bezrobotnymi, inwalidami, wdowami i sierotami. 4. Aprowizacja Szmugiel i kontrola nad nim. Udział w szmuglu osób urzędowych. 5. Propaganda: Środki stosowane przez niemiecką propagandę plebiscytową i antypolską. Fundusze pieniężne przeznaczone na ten cel. Udział osób urzędowych w antypolskiej propagandzie i agitacji. Stan uświadomienia narodowego miejscowej ludności. Czy są oznaki niezadowolenia miejscowej ludności z władz i jakie są jego przyczyny. Działalność polskich komitetów plebiscytowych w terenie. Czy są przypadki niezadowolenia z powodu działalności członków tychże komitetów. Przyczyny niezadowolenia. 6. Koalicja: Stosunek oficerów koalicji do miejscowej ludności i plebiscytu. Czy posiadają oni wystarczający autorytet i możliwości przeciwdziałania terroryzowaniu ludności polskiej przez przedstawicieli władzy niemieckiej? Czy interweniują w takich wypadkach? 7. Służba wywiadowcza: Kto prowadzi działania wywiadowcze i z czyjego polecenia? Nazwiska agentów. 8. Inne: Inne spostrzeżenia nieobjęte kwestionariuszem.
Stałą łączność Oddziału II NKSM z Wydziałem Plebiscytowym Oddziału II Sztabu MSWojsk. zapewniał Konsulat Generalny RP w Olsztynie za pośrednictwem wicekonsulów Woronieckiego i Laszewskiego. Dzięki nim kurierzy NKSM poruszali się pomiędzy' Warszawą a Olsztynem zaopatrzeni w listy kurierskie Konsulatu Generalnego. Oddział II posiadał agentów i informatorów w niemieckich jednostkach wojskowych, organizacjach paramilitarnych, partiach politycznych, a także w alianckiej Komisji Międzysojuszniczej. Zbierał informacje nie tylko o niemieckich przygotowaniach wojskowych na pograniczu, transportach broni, amunicji itp., lecz także o stosunkach panujących w Komisji Międzysojuszniczej i w niemieckich organizacjach oraz komitetach plebiscytowych. Z tych ostatnich informacji korzystały również polskie komitety plebiscytowe, w których zresztą Oddział II także posiadał informatorów. O panujących tam stosunkach informował NKSM m.in. pochodzący z Olsztyna adwokat Józef Czodrowski. Był on aktywnym pracownikiem Komitetu Mazurskiego w Olsztynie i redaktorem „Gazety Olsztyńskiej”, a jednocześnie zdemobilizowanym ppor. WP i kierownikiem powiatowym Straży Mazurskiej. Oddział II prowadził także wywiad głęboki. Organizował go przede wszystkim dr Antoni Łangowski, będący jednocześnie szefem Oddziału III NKSM. Informacje wywiadowcze zdobywał on za pośrednictwem członków wschodnio-pruskiej USPD w znacznej części sympatyzującej z Polakami, a także poprzez swych agentów m.in. umieszczonych w Królewcu. Agenci donosili o rozmieszczeniu oraz ruchach oddziałów niemieckich, ich uzbrojeniu, podawali nazwiska dowódców, informowali o umiejscowieniu lotnisk, częstotliwości i kierunkach lotów samolotów oraz o sposobach ukrywania lotnictwa przed członkami Komisji Międzysojuszniczej.
Raporty dotyczące
Reichswehry zawierały m.in. załączniki w postaci tajnych rozkazów
dziennych, nawet na szczeblu brygady. Zakres i rodzaj zdobywanych
przez wywiad NKSM informacji oraz dokumentów dowodzi, że jej
działania nie ograniczały się tylko do zewnętrznej obserwacji
jednostek i obiektów wojskowych. Oddział II Straży Mazurskiej z
pewnością miał tam płatnych informatorów lub umieszczał
własnych agentów. NKSM posiadała także dokładne informacje na
temat niemieckiej policji i straży granicznej, które utworzyły
własne komórki wywiadowcze skierowane przeciwko Polsce. Znała
często dokładnie obsadę osobową tych komórek, a nawet personalia
agentów wysyłanych przez nie do pracy w terenie. Informatorzy
Straży Mazurskiej działali także w Centrali Heimatdienstu w
Olsztynie, skąd strona polska uzyskiwała cenne dokumenty dotyczące
plebiscytu. W kwietniu 1920 r. jednemu z pracowników NKSM -
niejakiemu Derkowskiemu - udało się, na polecenie ppor.
Niemierskiego, otrzymać posadę w brytyjskim przedstawicielstwie
dyplomatycznym w Olsztynie. Wkrótce jednak został on przeniesiony
do Królewca na stanowisko kierownika brytyjskiego biura
paszportowego. Dzięki niemu Oddział II uzyskiwał informacje z
brytyjskich kręgów dyplomatycznych i jednocześnie spisy osób
przyjeżdżających do Prus przez Królewiec. W marcu 1920 r. Oddział
II Straży Mazurskiej nawiązał bliskie kontakty z niektórymi
spośród francuskich i włoskich oficerów wojsk Koalicji
Międzysojuszniczej stacjonujących w Prusach Wschodnich, m.in. z
oficerem kontrolującym przy magistracie olsztyńskim - mjr Brun,
prokuratorem Komisji Międzysojuszniczej - Fontagne oraz z nieznanym
z nazwiska włoskim pułkownikiem z Ełku, którzy zwrócili się do
Polaków z prośbą o pomoc w ich pracach wywiadowczych.
Na skutek
sugestii mjr. Brun ppor. Niemierski postanowił założyć w Królewcu
współpracującą z Francuzami ekspozyturę wywiadowczą. Informacje
zdobyte przez Polaków były przekazywane Francuzom i jednocześnie
wysyłane do Warszawy. Ekspozytura ta miała być finansowana przez
działdowską placówkę Oddziału II. Dzięki tym kontaktom NKSM
miała możliwość przesyłania do Warszawy odpisów tajnych
raportów ministra pełnomocnego i przewodniczącego Komisji
Międzysojuszniczej - Brytyjczyka Ernesta Rennie, zanim raporty
oryginalne dotarły do Rady Ambasadorów w Paryżu, a także
przewożenia bez kontroli granicznej akt, pieniędzy, szkieł
artyleryjskich itp., zakupionych przez Oddział ll.
Bardzo ważnym sprzymierzeńcem Straży Mazurskiej stała się także znaczna część członków wschodnio-pruskiej USPD, wyrażających gotowość do poparcia polskiej akcji plebiscytowej. Według jednego z raportów prasowych NKSM przyczyną zbliżenia się „niezależnych socjalistów” do Polaków była ich obawa przed stale wzrastającą silą nacjonalistycznych organizacji niemieckich (takich jak Masuren- und Ermlanderbund, Heimatbund itp.) na terenach plebiscytowych, które zagrażały egzystencji tej partii w Prusach Wschodnich. Stanowisko to nie spotkało się z poparciem władz prowincjonalnych (z Królewca) i naczelnych partii, które deklarowały bojkot plebiscytu. W zamian za poparcie akcji plebiscytowej „niezależni socjaliści” domagali się, w wypadku wygranej przez stronę polską, uchwalenia przez polski parlament ich postulatów socjalnych. Partia ta deklarowała, że na terenie plebiscytowym może liczyć na 45-tys. poparcie. Kierownictwo NKSM uznawało tę liczbę za mocno przesadzoną. Na pośrednika w rokowaniach z władzami polskimi USPD-owcy wybrali początkowo przedstawiciela byłych Rad Ludowych - dr. Stanisława Wilemskiego, ponieważ bezpośrednią współpracę z kierownictwem Komitetu Mazurskiego, będącego oficjalnym przedstawicielem polskich interesów plebiscytowych, uznali za niemożliwą. W drugiej połowie kwietnia dr Wilemski skontaktował ich przedstawicieli - Jacobiego i Szepfera - z ppor. Niemierskim. Niemierski po wysłuchaniu postulatów zapewnił, że rząd polski zgodzi się na przedłożone warunki i tłumacząc się brakiem kompetencji, odesłał ich do konsulatu polskiego w Olsztynie w celu umożliwienia wyjazdu delegacji niezależnych socjalistów do Warszawy. W maju ośmioosobowa reprezentacja USPD przebywała w Polsce i odniosła pozytywne wrażenie na temat położenia polskich robotników.
Współpraca niezależnych socjalistów ze Strażą Mazurską zaczęła się rozwijać w kwietniu 1920 r. Dotyczyła ona poszczególnych, lokalnych komórek tej partii, a nawet pojedynczych jej członków. M.in. w Wielbarku lokalna USPD zaproponowała członkom SM (przede wszystkim Lotnych Oddziałów Bojowych) wstępowanie do ich partii w zamian za obronę polskich wieców. Straż Mazurska, ze względów taktycznych, przeciwna była gremialnemu wstępowaniu członków swej organizacji do USPD, jednak aby nie zrazić do siebie socjalistów, zezwalała na to pojedynczym osobom. W Malborku kierownictwo Straży Mazurskiej postanowiło utworzyć placówkę polityczno-prasową w celu pozyskania wpływów wśród tamtejszych socjalistów, i służącą jednocześnie do celów wywiadowczych. Według raportu NKSM z kwietnia 1920 r. miało dojść do nieoficjalnego porozumienia pomiędzy' ppor. Niemierskim a przywódcą niezależnych socjalistów w Prusach Wschodnich - Heidemannem. Owocem tego porozumienia, wynegocjowanego za pośrednictwem wysłanego w tym celu do Królewca dr. Langowskiego, miało być uzyskanie przez Polaków wpływów na redakcję organu niezależnych socjalistów „Volksstimme” oraz zdobycie nowego, stałego źródła informacji o sytuacji politycznej w Niemczech. W zamian za to strona polska miała się zobowiązać do odbioru 4000 egzemplarzy „Volksstimme” kosztem 4 tys. marek niemieckich miesięcznie. Postępowanie Heidemanna w kontaktach z przedstawicielami Straży Mazurskiej może się wydawać bardzo kontrowersyjne, gdyż w jednej z publicznych wypowiedzi nazwał Polskę „żandarmem Ententy” i stwierdził, że jest ona przeszkodą w rozwoju socjalizmu. 9 czerwca w lokalu Hindenburgshöhe w Olsztynie doszło do burzliwego zebrania niezależnych socjalistów, w którym miało uczestniczyć 6-7 tys. ludzi. Zostało ono zwołane na żądanie przybyłego z Królewca przedstawiciela tej partii - F. Propelscha, który według polskich wywiadowców miał być jednocześnie agentem Heimatdienstu. Zwolennicy współpracy z Polakami, z przywódcą olsztyńskiej USPD - Karlem Kaczyńskim na czele, obawiali się pogromu ze strony Heimatdienstu. Na ich prośbę na spotkanie przybyło stu trzydziestu bojówkarzy Straży Mazurskiej, mających stanowić gwarancję bezpieczeństwa dla propolsko nastawionych „niezależnych”. Propelsch ostro skrytykował postępowanie Kaczyńskiego, zarzucając mu zdradę interesów partii za polskie pieniądze. Zwolennikom Polski oświadczył, że w nocy z 11 na 12 lipca (tzn. po plebiscycie) odchodzi polski pociąg ewakuacyjny do Warszawy i radził, „ażeby tego pociągu nie przegapili, albowiem pojedzie tylko jeden”. Przemówienia poszczególnych osób były przez cały czas trwania zebrania zagłuszane okrzykami strony przeciwnej”.
W ostatnich dniach przed plebiscytem Oddziałowi II SM udało się pozyskać do współpracy kierownika urzędu żywnościowego w Olsztynie, niejakiego Suturowskiego, który dostarczył dokumenty obciążające kierownika niemieckiej akcji plebiscytowej w okręgu olsztyńskim - Maxa Worgitzkiego. Wynikało z nich, że Worgitzki jako olsztyński radny miejski nadużywał mandatu do spekulacji deficytowymi wówczas towarami, jakimi były mięso i tłuszcz. Dla nadania sprawie rozgłosu, jak również zamaskowania prawdziwych autorów tej kampanii, całą akcję przeprowadził przedstawiciel „niezależnych” - Matchy, atakując Worgitzkiego z urzędu -jako radny miejski. Na dwa dni przed plebiscytem w Olsztynie ukazały się odezwy redagowane przez Oddział II i drukowane przez „niezależnych” w Królewcu pod tytułem: „Worgitzki als Schieber aufklärt”. W akcji tej mieli uczestniczyć wspólnie z „niezależnymi” także burmistrz koalicyjny - francuski mjr Brun i koalicyjny prokurator Fontange, którzy już wcześniej podejmowali współpracę z Oddziałem II Straży Mazurskiej. Worgitzki postawione mu zarzuty wyjaśniał jako polską prowokację w ramach propagandy plebiscytowej.
Afera związana z korupcyjną działalnością przywódcy Związku Mazurów i Warmiaków została wykorzystana przez Oddział II zbyt późno. Informacje o niej nie zdążyły dotrzeć przed plebiscytem do większego kręgu zainteresowanych i znacząco wpłynąć na jego wyniki. W dalszej jednak perspektywie miała podważyć zaufanie ludności okręgu olsztyńskiego do przywódcy skrajnie nacjonalistycznej i antypolskiej organizacji. Suturowski w obawie przed zemstą Niemców został wywieziony przez Oddział II na terytorium Polski. Współpraca NKSM z „niezależnymi”, jak pokazały wyniki plebiscytu, nie miała większego znaczenia dla sprawy polskiej. Miała ona przede wszystkim charakter nieoficjalny i występowała bardziej w wymiarze lokalnym. Wśród „niezależnych socjalistów” dochodziło zresztą do ostrych konfliktów na tle współpracy z Polakami. Część członków wschodnio-pruskiej USPD przyłączała się nawet do antypolskich organizacji, np. w Malborku czy Olsztynie. Ruch socjalistyczny nie odgrywał zresztą zbyt dużej roli w Prusach Wschodnich, które posiadały stosunkowo nieliczne i niewielkie ośrodki miejskie i gdzie zdecydowanie przeważała ludność rolnicza. Oddziałowi II kontakty te przyniosły korzyści w postaci zdobytych informacji i dalszej rozbudowy sieci agenturalnej. Dokładną skalę tego zagadnienia trudno jednak ocenić z powodu braku bazy źródłowej. Oddział II NKSM zdobywał informacje nie tylko na potrzeby polskiej akcji plebiscytowej. W 1920 r. był najważniejszym ogniwem w systemie polskiego wywiadu na kierunku Prus Wschodnich.
Pod pozorem prowadzenia akcji plebiscytowej agenci NKSM mieli możliwość poruszania się po terenie plebiscytowym i zdobywania informacji czysto wojskowych, w czym odnosili niewątpliwe sukcesy. Szefem Oddziału III NKSM - polityczno-prasowego - został rotmistrz Stanisław Michalski (ps. „Sase”), a następnie dr Antoni Langowski. Oddział ten składał się z trzech biur: prasowego, politycznego i informacyjnego. Jego zadaniem było przygotowywanie cotygodniowych obszernych raportów dla Biura Plebiscytowego Oddziału II. Największy nacisk w pracach Oddziału III kładziono na dokładny przegląd prasy polskiej i niemieckiej. Śledzono zasadnicze kierunki poszczególnych dzienników i zachodzące w nich zmiany. Zbierano informacje o ich redaktorach i współpracownikach, wielkości nakładu oraz o tym, do jakich środowisk trafiały. Poza przeglądem prasy Oddział III zbierał informacje o niemieckich partiach politycznych i administracji, jak również o nastrojach wśród miejscowej ludności. Referaty polityczne NKSM w bardzo negatywnym świetle przedstawiały także pracę polskich komitetów plebiscytowych i Mazurskiego Związku Ludowego. Krytykowały zwłaszcza konflikty mające miejsce w polskim obozie i łatwe możliwości jego infiltracji przez niemieckich agentów. Znaczenie Oddziału III NKSM w stosunku do innych komórek tej organizacji było stosunkowo niewielkie, co uwidaczniało się m.in. w zestawieniu budżetu wydatków. Przykładowo w czerwcu 1920 r. Oddział III otrzymał 9,7 tys. marek niemieckich, podczas gdy Oddział I - 91 tys., a Oddział II - 23 950 marek.
Za Oddział IV NKSM - obrony wieców - uważano Lotne Oddziały Bojowe Straży Mazurskiej (LOB), nazywane również bojówkami. Utworzono je 1 marca 1920 r. Powstanie bojówek uzasadniano przede wszystkim zamiarem przeciwstawienia się czynnym wystąpieniom bojówek niemieckich oraz osłoną pracy agitacyjnej komitetów Mazurskiego i Warmińskiego. Początkowo dowodził nimi, zajmując się także werbunkiem, kierownik Straży Mazurskiej powiatu olsztyńskiego - Jan Jabłoński. Od 10 kwietnia 1920 r. kierownictwo nad LOB objął ppor. Tadeusz Skinder - adiutant komendanta naczelnego Straży Mazurskiej. Ludzi do bojówek rekrutowano na zasadzie opinii i wniosków Mazurskiego i Warmińskiego Komitetu Plebiscytowego oraz Biura Statystycznego przy Konsulacie Rzeczypospolitej Polskiej w Olsztynie. Często do LOB należeli także członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. W końcu kwietnia 1920 r. najsilniejszy oddział LOB znajdował się w Olsztynie. Liczył on w tym czasie stu dziewiętnastu ludzi. Poza Olsztynem dwudziestu członków LOB znajdowało się w Biskupcu Reszelskim. Brakuje dokładniejszych danych co do liczebności tychże oddziałów w innych miejscowościach.
Bardzo ważnym sprzymierzeńcem Straży Mazurskiej stała się także znaczna część członków wschodnio-pruskiej USPD, wyrażających gotowość do poparcia polskiej akcji plebiscytowej. Według jednego z raportów prasowych NKSM przyczyną zbliżenia się „niezależnych socjalistów” do Polaków była ich obawa przed stale wzrastającą silą nacjonalistycznych organizacji niemieckich (takich jak Masuren- und Ermlanderbund, Heimatbund itp.) na terenach plebiscytowych, które zagrażały egzystencji tej partii w Prusach Wschodnich. Stanowisko to nie spotkało się z poparciem władz prowincjonalnych (z Królewca) i naczelnych partii, które deklarowały bojkot plebiscytu. W zamian za poparcie akcji plebiscytowej „niezależni socjaliści” domagali się, w wypadku wygranej przez stronę polską, uchwalenia przez polski parlament ich postulatów socjalnych. Partia ta deklarowała, że na terenie plebiscytowym może liczyć na 45-tys. poparcie. Kierownictwo NKSM uznawało tę liczbę za mocno przesadzoną. Na pośrednika w rokowaniach z władzami polskimi USPD-owcy wybrali początkowo przedstawiciela byłych Rad Ludowych - dr. Stanisława Wilemskiego, ponieważ bezpośrednią współpracę z kierownictwem Komitetu Mazurskiego, będącego oficjalnym przedstawicielem polskich interesów plebiscytowych, uznali za niemożliwą. W drugiej połowie kwietnia dr Wilemski skontaktował ich przedstawicieli - Jacobiego i Szepfera - z ppor. Niemierskim. Niemierski po wysłuchaniu postulatów zapewnił, że rząd polski zgodzi się na przedłożone warunki i tłumacząc się brakiem kompetencji, odesłał ich do konsulatu polskiego w Olsztynie w celu umożliwienia wyjazdu delegacji niezależnych socjalistów do Warszawy. W maju ośmioosobowa reprezentacja USPD przebywała w Polsce i odniosła pozytywne wrażenie na temat położenia polskich robotników.
Współpraca niezależnych socjalistów ze Strażą Mazurską zaczęła się rozwijać w kwietniu 1920 r. Dotyczyła ona poszczególnych, lokalnych komórek tej partii, a nawet pojedynczych jej członków. M.in. w Wielbarku lokalna USPD zaproponowała członkom SM (przede wszystkim Lotnych Oddziałów Bojowych) wstępowanie do ich partii w zamian za obronę polskich wieców. Straż Mazurska, ze względów taktycznych, przeciwna była gremialnemu wstępowaniu członków swej organizacji do USPD, jednak aby nie zrazić do siebie socjalistów, zezwalała na to pojedynczym osobom. W Malborku kierownictwo Straży Mazurskiej postanowiło utworzyć placówkę polityczno-prasową w celu pozyskania wpływów wśród tamtejszych socjalistów, i służącą jednocześnie do celów wywiadowczych. Według raportu NKSM z kwietnia 1920 r. miało dojść do nieoficjalnego porozumienia pomiędzy' ppor. Niemierskim a przywódcą niezależnych socjalistów w Prusach Wschodnich - Heidemannem. Owocem tego porozumienia, wynegocjowanego za pośrednictwem wysłanego w tym celu do Królewca dr. Langowskiego, miało być uzyskanie przez Polaków wpływów na redakcję organu niezależnych socjalistów „Volksstimme” oraz zdobycie nowego, stałego źródła informacji o sytuacji politycznej w Niemczech. W zamian za to strona polska miała się zobowiązać do odbioru 4000 egzemplarzy „Volksstimme” kosztem 4 tys. marek niemieckich miesięcznie. Postępowanie Heidemanna w kontaktach z przedstawicielami Straży Mazurskiej może się wydawać bardzo kontrowersyjne, gdyż w jednej z publicznych wypowiedzi nazwał Polskę „żandarmem Ententy” i stwierdził, że jest ona przeszkodą w rozwoju socjalizmu. 9 czerwca w lokalu Hindenburgshöhe w Olsztynie doszło do burzliwego zebrania niezależnych socjalistów, w którym miało uczestniczyć 6-7 tys. ludzi. Zostało ono zwołane na żądanie przybyłego z Królewca przedstawiciela tej partii - F. Propelscha, który według polskich wywiadowców miał być jednocześnie agentem Heimatdienstu. Zwolennicy współpracy z Polakami, z przywódcą olsztyńskiej USPD - Karlem Kaczyńskim na czele, obawiali się pogromu ze strony Heimatdienstu. Na ich prośbę na spotkanie przybyło stu trzydziestu bojówkarzy Straży Mazurskiej, mających stanowić gwarancję bezpieczeństwa dla propolsko nastawionych „niezależnych”. Propelsch ostro skrytykował postępowanie Kaczyńskiego, zarzucając mu zdradę interesów partii za polskie pieniądze. Zwolennikom Polski oświadczył, że w nocy z 11 na 12 lipca (tzn. po plebiscycie) odchodzi polski pociąg ewakuacyjny do Warszawy i radził, „ażeby tego pociągu nie przegapili, albowiem pojedzie tylko jeden”. Przemówienia poszczególnych osób były przez cały czas trwania zebrania zagłuszane okrzykami strony przeciwnej”.
W ostatnich dniach przed plebiscytem Oddziałowi II SM udało się pozyskać do współpracy kierownika urzędu żywnościowego w Olsztynie, niejakiego Suturowskiego, który dostarczył dokumenty obciążające kierownika niemieckiej akcji plebiscytowej w okręgu olsztyńskim - Maxa Worgitzkiego. Wynikało z nich, że Worgitzki jako olsztyński radny miejski nadużywał mandatu do spekulacji deficytowymi wówczas towarami, jakimi były mięso i tłuszcz. Dla nadania sprawie rozgłosu, jak również zamaskowania prawdziwych autorów tej kampanii, całą akcję przeprowadził przedstawiciel „niezależnych” - Matchy, atakując Worgitzkiego z urzędu -jako radny miejski. Na dwa dni przed plebiscytem w Olsztynie ukazały się odezwy redagowane przez Oddział II i drukowane przez „niezależnych” w Królewcu pod tytułem: „Worgitzki als Schieber aufklärt”. W akcji tej mieli uczestniczyć wspólnie z „niezależnymi” także burmistrz koalicyjny - francuski mjr Brun i koalicyjny prokurator Fontange, którzy już wcześniej podejmowali współpracę z Oddziałem II Straży Mazurskiej. Worgitzki postawione mu zarzuty wyjaśniał jako polską prowokację w ramach propagandy plebiscytowej.
Afera związana z korupcyjną działalnością przywódcy Związku Mazurów i Warmiaków została wykorzystana przez Oddział II zbyt późno. Informacje o niej nie zdążyły dotrzeć przed plebiscytem do większego kręgu zainteresowanych i znacząco wpłynąć na jego wyniki. W dalszej jednak perspektywie miała podważyć zaufanie ludności okręgu olsztyńskiego do przywódcy skrajnie nacjonalistycznej i antypolskiej organizacji. Suturowski w obawie przed zemstą Niemców został wywieziony przez Oddział II na terytorium Polski. Współpraca NKSM z „niezależnymi”, jak pokazały wyniki plebiscytu, nie miała większego znaczenia dla sprawy polskiej. Miała ona przede wszystkim charakter nieoficjalny i występowała bardziej w wymiarze lokalnym. Wśród „niezależnych socjalistów” dochodziło zresztą do ostrych konfliktów na tle współpracy z Polakami. Część członków wschodnio-pruskiej USPD przyłączała się nawet do antypolskich organizacji, np. w Malborku czy Olsztynie. Ruch socjalistyczny nie odgrywał zresztą zbyt dużej roli w Prusach Wschodnich, które posiadały stosunkowo nieliczne i niewielkie ośrodki miejskie i gdzie zdecydowanie przeważała ludność rolnicza. Oddziałowi II kontakty te przyniosły korzyści w postaci zdobytych informacji i dalszej rozbudowy sieci agenturalnej. Dokładną skalę tego zagadnienia trudno jednak ocenić z powodu braku bazy źródłowej. Oddział II NKSM zdobywał informacje nie tylko na potrzeby polskiej akcji plebiscytowej. W 1920 r. był najważniejszym ogniwem w systemie polskiego wywiadu na kierunku Prus Wschodnich.
Pod pozorem prowadzenia akcji plebiscytowej agenci NKSM mieli możliwość poruszania się po terenie plebiscytowym i zdobywania informacji czysto wojskowych, w czym odnosili niewątpliwe sukcesy. Szefem Oddziału III NKSM - polityczno-prasowego - został rotmistrz Stanisław Michalski (ps. „Sase”), a następnie dr Antoni Langowski. Oddział ten składał się z trzech biur: prasowego, politycznego i informacyjnego. Jego zadaniem było przygotowywanie cotygodniowych obszernych raportów dla Biura Plebiscytowego Oddziału II. Największy nacisk w pracach Oddziału III kładziono na dokładny przegląd prasy polskiej i niemieckiej. Śledzono zasadnicze kierunki poszczególnych dzienników i zachodzące w nich zmiany. Zbierano informacje o ich redaktorach i współpracownikach, wielkości nakładu oraz o tym, do jakich środowisk trafiały. Poza przeglądem prasy Oddział III zbierał informacje o niemieckich partiach politycznych i administracji, jak również o nastrojach wśród miejscowej ludności. Referaty polityczne NKSM w bardzo negatywnym świetle przedstawiały także pracę polskich komitetów plebiscytowych i Mazurskiego Związku Ludowego. Krytykowały zwłaszcza konflikty mające miejsce w polskim obozie i łatwe możliwości jego infiltracji przez niemieckich agentów. Znaczenie Oddziału III NKSM w stosunku do innych komórek tej organizacji było stosunkowo niewielkie, co uwidaczniało się m.in. w zestawieniu budżetu wydatków. Przykładowo w czerwcu 1920 r. Oddział III otrzymał 9,7 tys. marek niemieckich, podczas gdy Oddział I - 91 tys., a Oddział II - 23 950 marek.
Za Oddział IV NKSM - obrony wieców - uważano Lotne Oddziały Bojowe Straży Mazurskiej (LOB), nazywane również bojówkami. Utworzono je 1 marca 1920 r. Powstanie bojówek uzasadniano przede wszystkim zamiarem przeciwstawienia się czynnym wystąpieniom bojówek niemieckich oraz osłoną pracy agitacyjnej komitetów Mazurskiego i Warmińskiego. Początkowo dowodził nimi, zajmując się także werbunkiem, kierownik Straży Mazurskiej powiatu olsztyńskiego - Jan Jabłoński. Od 10 kwietnia 1920 r. kierownictwo nad LOB objął ppor. Tadeusz Skinder - adiutant komendanta naczelnego Straży Mazurskiej. Ludzi do bojówek rekrutowano na zasadzie opinii i wniosków Mazurskiego i Warmińskiego Komitetu Plebiscytowego oraz Biura Statystycznego przy Konsulacie Rzeczypospolitej Polskiej w Olsztynie. Często do LOB należeli także członkowie Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. W końcu kwietnia 1920 r. najsilniejszy oddział LOB znajdował się w Olsztynie. Liczył on w tym czasie stu dziewiętnastu ludzi. Poza Olsztynem dwudziestu członków LOB znajdowało się w Biskupcu Reszelskim. Brakuje dokładniejszych danych co do liczebności tychże oddziałów w innych miejscowościach.
Wynagrodzenie miesięczne bojówkarzy wynosiło
900 marek niemieckich, które płacono z góry w dwóch terminach: po
450 marek 1 i 15 każdego miesiąca. Była to suma uważana za
stosunkowo dużą, jak na tamtejsze warunki. Istnienie i prawdziwy
charakter nowo kreowanej organizacji starano się zachować w
konspiracji. Bojówki przedstawiano jako samoistnie powstałe siły,
tworzone i kierowane przez ludzi miejscowego pochodzenia. Jednakże w
kwietniu 1920 r. w ręce Niemców dostała się teczka z dokumentami
dotyczącymi Straży Mazurskiej, dzięki którym wywiad niemiecki
posiadał nawet wykaz imienny członków LOB. O działalności tzw.
Bojówek Polskich i o ich powiązaniach z polskimi czynnikami
wojskowymi zaczęły szeroko rozpisywać się niemieckie gazety
plebiscytowe. Do końca kwietnia bojówka olsztyńska wzięła
udział w obronie następujących polskich wieców: w Barczewie,
Dajtkach, Biskupcu oraz Giżycku. Wszędzie jednak natrafiała na
doskonale zorganizowane i uzbrojone w kije, granaty ręczne,
rewolwery, a nawet karabiny, bojówki niemieckie. Wszędzie tam
bojówkarze LOB ponosili porażki - zostawali przez Niemców
unieszkodliwieni i często dotkliwie poobijani.
Na polskim wiecu w Biskupcu wraz z Polakami pobity został także znajdujący się tam francuski kapitan Sain-Semin. Niemierski w raporcie z 23 kwietnia 1920 r. do Wydziału Plebiscytowego Oddziału II tak oto przedstawił przebieg polskiego wiecu w Giżycku i udział w jego „obronie” olsztyńskiej bojówki: „W dniu 17IV, na który to dzień był wiec zwołany, powrócił do Lecu mjr. Mac - Way. Interpelowany przez Niemców, którzy już się dowiedzieli o przyjeździe sześćdziesięciu ludzi naszej bojówki -jakoby dla zakłócenia porządku w mieście - zwrócił się do p. Herza z żądaniem, by sprowadzonych ludzi rozpuścił. P. Herz temu zadość uczynił i polecił ludziom moim rozejść się, co też ci wobec groźnej postawy Niemców, skwapliwie uczynili, chowając się w tylnych ubikacjach «domu wiecowego». Na sali zebrali się przedstawiciele K.M. [Komitetu Mazurskiego-A. S.] - jako mówcy i bojówki niemieckie, jak twierdzi p. Herz, w sile 1000 ludzi jako słuchacze. Do przemówienia w jęz. polskim nie dopuszczono, a na przemówienie p. Lejka, wygłoszone w jęz. niem. odpowiedzieli słuchacze gwizdaniem i atakiem na prezydjum. Wiec rozbito, mówców okaleczono i zelżono. «Bojowcy» nasi, korzystając z pierwszej nadarzającej się sposobności, rozpierzchli się i różnemi drogami powrócili do Olsztyna”. W drodze powrotnej z Giżycka, w miejscowości Konopki Wielkie, trzech olsztyńskich „bojówkarzy” Edwarda Lengowskiego, Alberta Franka i Jana Kryksa spotkała niemiła przygoda. Dali się oni zastraszyć i sterroryzować jednemu niemieckiemu pomocnikowi żandarma o nazwisku Pudwig. Policjant ten aresztował ich, zabrał pistolet Kryksie, pobił Franka, a od każdego z nich wymusił podpisy, że w czasie plebiscytu oddadzą swe głosy za Niemcami.
Na Mazurach najsilniejsze i stosunkowo najlepiej zorganizowane bojówki LOB znajdowały się na terenie powiatu szczycieńskiego. Organizował je i kierował nimi Władysław Tijan. Bojówki szczycieńskie działały nie tylko na własnym terenie - podobno miały także robić wypady na teren powiatu nidzickiego. W celu szybszego przemieszczania się w terenie używały samochodów i rowerów. Nieznana jest ich liczebność. Ppor. Skinder ogólnie bardzo negatywnie oceniał działalność i jakość podległych mu bojówek. Zarzucał członkom LOB brak ideowości. Twierdził, że wielu z nich do pracy pociągnęła przede wszystkim chęć stosunkowo łatwego zarobku i za swój jedyny obowiązek uważali odbieranie należnej im gaży. W LOB znajdowali się także ludzie starzy, w żadnym wypadku nienadający się do tej pracy. Nic dobrego ppor. Skinder nie mógł powiedzieć również o pracy dowódców plutonów.
22 kwietnia 1920 r. odbyła się odprawa NKSM, w trakcie której zapadła decyzja o rozwiązaniu LOB. Postanowiono jednak przeprowadzić ścisłą ewidencję członków oddziałów w celu ewentualnego późniejszego skierowania ich do obozów szkoleniowych, które planowano stworzyć na terenie Polski. Naczelna Komenda Straży Mazurskiej podała następujące powody rozwiązania bojówek LOB: „1. Służyli oni głównie dla ochrony Komitetu Mazurskiego (ten zaś zresztą, wobec panujących tu warunków, zawiesił swoją działalność agitacyjną na czas nieograniczony), 2. Wysoka gaża a mała stosunkowo robota, 3. Ciągłe porażki demoralizujące ludzi”. Ppor. Niemierski zwracał także uwagę na znaczną przewagę liczebną bojówek niemieckich nad polskimi, co wykluczało możliwość skutecznego przeciwstawiania się im - zwłaszcza na Mazurach. Projekt całkowitego rozwiązania LOB nie został jednak zrealizowany. Powodem tego było to, że (jak stwierdził w liście ppor. Skinder): „1) ludzie wstępując do LOB porzucali zajmowane dotąd miejsca zarobkowe, po rozwiązaniu zaś bojówek, w większości wypadków natrafiali na poważne trudności w otrzymaniu posad, 2) warunek postawiony im przez nas, że z chwilą otwarcia obozów i utworzenia polskiej Straży Bezpieczeństwa, będą natychmiast do tychże użyci, krępuje bardzo i uniemożliwia wprost angażowanie się do jakiejkolwiek bądź roboty zarobkowej - pozostawiając tych ludzi, do czasu zużytkowania czy to w Straży bezpieczeństwa, czy w obozach, w trudnym położeniu finansowym’'. Tak więc członkowie LOB otrzymywali w dalszym ciągu żołd i pozostali na swych etatach. NKSM przeprowadziła ich weryfikację. Na stan stu trzydziestu pięciu ludzi z 10 maja 1920 r. do polskiej Straży Bezpieczeństwa postanowiono przeznaczyć stu dwudziestu dziewięciu. Pozostali, w liczbie sześciu, jako nienadających się do Straży (ze względu na wiek, nieodbycie służby wojskowej, itp.) mieli być używani do prac pomocniczych w Straży Mazurskiej. Poza oddziałami lotnymi złożonymi wyłącznie z miejscowych, w powiecie olsztyńskim istniały także oddziały składające się z ludzi przybyłych z Poznańskiego. Oddziały te były używane do zadań specjalnych w wyjątkowo trudnych okolicznościach i podlegały bezpośrednio rozkazom komendanta okręgu NKSM.
Na polskim wiecu w Biskupcu wraz z Polakami pobity został także znajdujący się tam francuski kapitan Sain-Semin. Niemierski w raporcie z 23 kwietnia 1920 r. do Wydziału Plebiscytowego Oddziału II tak oto przedstawił przebieg polskiego wiecu w Giżycku i udział w jego „obronie” olsztyńskiej bojówki: „W dniu 17IV, na który to dzień był wiec zwołany, powrócił do Lecu mjr. Mac - Way. Interpelowany przez Niemców, którzy już się dowiedzieli o przyjeździe sześćdziesięciu ludzi naszej bojówki -jakoby dla zakłócenia porządku w mieście - zwrócił się do p. Herza z żądaniem, by sprowadzonych ludzi rozpuścił. P. Herz temu zadość uczynił i polecił ludziom moim rozejść się, co też ci wobec groźnej postawy Niemców, skwapliwie uczynili, chowając się w tylnych ubikacjach «domu wiecowego». Na sali zebrali się przedstawiciele K.M. [Komitetu Mazurskiego-A. S.] - jako mówcy i bojówki niemieckie, jak twierdzi p. Herz, w sile 1000 ludzi jako słuchacze. Do przemówienia w jęz. polskim nie dopuszczono, a na przemówienie p. Lejka, wygłoszone w jęz. niem. odpowiedzieli słuchacze gwizdaniem i atakiem na prezydjum. Wiec rozbito, mówców okaleczono i zelżono. «Bojowcy» nasi, korzystając z pierwszej nadarzającej się sposobności, rozpierzchli się i różnemi drogami powrócili do Olsztyna”. W drodze powrotnej z Giżycka, w miejscowości Konopki Wielkie, trzech olsztyńskich „bojówkarzy” Edwarda Lengowskiego, Alberta Franka i Jana Kryksa spotkała niemiła przygoda. Dali się oni zastraszyć i sterroryzować jednemu niemieckiemu pomocnikowi żandarma o nazwisku Pudwig. Policjant ten aresztował ich, zabrał pistolet Kryksie, pobił Franka, a od każdego z nich wymusił podpisy, że w czasie plebiscytu oddadzą swe głosy za Niemcami.
Na Mazurach najsilniejsze i stosunkowo najlepiej zorganizowane bojówki LOB znajdowały się na terenie powiatu szczycieńskiego. Organizował je i kierował nimi Władysław Tijan. Bojówki szczycieńskie działały nie tylko na własnym terenie - podobno miały także robić wypady na teren powiatu nidzickiego. W celu szybszego przemieszczania się w terenie używały samochodów i rowerów. Nieznana jest ich liczebność. Ppor. Skinder ogólnie bardzo negatywnie oceniał działalność i jakość podległych mu bojówek. Zarzucał członkom LOB brak ideowości. Twierdził, że wielu z nich do pracy pociągnęła przede wszystkim chęć stosunkowo łatwego zarobku i za swój jedyny obowiązek uważali odbieranie należnej im gaży. W LOB znajdowali się także ludzie starzy, w żadnym wypadku nienadający się do tej pracy. Nic dobrego ppor. Skinder nie mógł powiedzieć również o pracy dowódców plutonów.
22 kwietnia 1920 r. odbyła się odprawa NKSM, w trakcie której zapadła decyzja o rozwiązaniu LOB. Postanowiono jednak przeprowadzić ścisłą ewidencję członków oddziałów w celu ewentualnego późniejszego skierowania ich do obozów szkoleniowych, które planowano stworzyć na terenie Polski. Naczelna Komenda Straży Mazurskiej podała następujące powody rozwiązania bojówek LOB: „1. Służyli oni głównie dla ochrony Komitetu Mazurskiego (ten zaś zresztą, wobec panujących tu warunków, zawiesił swoją działalność agitacyjną na czas nieograniczony), 2. Wysoka gaża a mała stosunkowo robota, 3. Ciągłe porażki demoralizujące ludzi”. Ppor. Niemierski zwracał także uwagę na znaczną przewagę liczebną bojówek niemieckich nad polskimi, co wykluczało możliwość skutecznego przeciwstawiania się im - zwłaszcza na Mazurach. Projekt całkowitego rozwiązania LOB nie został jednak zrealizowany. Powodem tego było to, że (jak stwierdził w liście ppor. Skinder): „1) ludzie wstępując do LOB porzucali zajmowane dotąd miejsca zarobkowe, po rozwiązaniu zaś bojówek, w większości wypadków natrafiali na poważne trudności w otrzymaniu posad, 2) warunek postawiony im przez nas, że z chwilą otwarcia obozów i utworzenia polskiej Straży Bezpieczeństwa, będą natychmiast do tychże użyci, krępuje bardzo i uniemożliwia wprost angażowanie się do jakiejkolwiek bądź roboty zarobkowej - pozostawiając tych ludzi, do czasu zużytkowania czy to w Straży bezpieczeństwa, czy w obozach, w trudnym położeniu finansowym’'. Tak więc członkowie LOB otrzymywali w dalszym ciągu żołd i pozostali na swych etatach. NKSM przeprowadziła ich weryfikację. Na stan stu trzydziestu pięciu ludzi z 10 maja 1920 r. do polskiej Straży Bezpieczeństwa postanowiono przeznaczyć stu dwudziestu dziewięciu. Pozostali, w liczbie sześciu, jako nienadających się do Straży (ze względu na wiek, nieodbycie służby wojskowej, itp.) mieli być używani do prac pomocniczych w Straży Mazurskiej. Poza oddziałami lotnymi złożonymi wyłącznie z miejscowych, w powiecie olsztyńskim istniały także oddziały składające się z ludzi przybyłych z Poznańskiego. Oddziały te były używane do zadań specjalnych w wyjątkowo trudnych okolicznościach i podlegały bezpośrednio rozkazom komendanta okręgu NKSM.
17 maja 1920 r. w Warszawie
odbyło się spotkanie por. Gołębiowskiego z prezesem Warmińskiego
Komitetu Plebiscytowego w Kwidzynie - ks. Antonim Ludwiczakiem. W
rezultacie tego spotkania zapadła decyzja o utworzeniu polskich
bojówek na terenie Powiśla. Miały one podlegać bezpośrednio
rozkazom NKSM. Fundusze na ten cel Komitet Warmiński zobowiązał
się w całości przekazywać za pośrednictwem Banku Ludowego w
Kwidzynie i na nazwisko Jana Niemierskiego. Na początku czerwca ks.
Ludwiczak wycofał się z powyższego zobowiązania, oświadczając,
że władze Międzysojuszniczej Komisji Alianckiej przyrzekły mu
pomoc i ochronę wszelkiej akcji agitacyjnej, w związku z czym
bojówki nie są już potrzebne. Według informacji uzyskanych przez
NKSM ks. Ludwiczak tworzył na terenie powiatów nadwiślańskich
podległe mu i niezależne od kierownictwa Straży Mazurskiej bojówki
przy współpracy z bliżej nieznanym kapitanem z Poznańskiego. Na
komendanta powiślańskich bojówek por. Niemierski wyznaczył
Kowalkowskiego - pochodzącego z Malborka oficera WP, byłego oficera
niemieckiego. Siedzibą dowództwa LOB z Powiśla został Kwidzyn. W
czerwcu liczebność LOB w powiecie sztumskim przekraczała dwieście
osób. Zostały one podzielone na siedem „sotni”. Każda z nich
otrzymała swój kryptonim. Najliczniejsza „sotnia” znajdowała
się w Sztumie i liczyła do osiemdziesięciu członków. Podstawowym
uzbrojeniem polskich bojówkarzy z Powiśla były tzw. laski
plebiscytowe - czyli grube kije. „Sotnie” posiadały także
granaty ręczne, pistolety, karabiny, a nawet kilka sztuk lekkich
karabinów maszynowych” .
LOB mogły się pochwalić kilkoma znaczącymi sukcesami na Powiślu: m.in. 24 maja w czasie wiecu w Kwidzynie doszło do starcia z bojówką niemiecką, którą rozpędzono (w czasie tego zajścia Polacy użyli dwudziestoosobowego „oddziału” konnego). 3 lipca rozbito niemiecki wiec w Sztumie, a 4 lipca w Sztumskiej Wsi i Postolinie. Bojówki powiślańskie były wspomagane przez LOB z Olsztyna. 21 czerwca 1920 r. na zebraniu komendy NKSM w Sztumie zapadła decyzja o wprowadzeniu ostrego pogotowia dla miejscowych LOB w dniach 7-12 lipca 1920 r., co było oczywiście związane z przypadającym na 11 lipca plebiscytem. Część bojówek postanowiono w tych dniach przeznaczyć do ochrony polskich biur w Kwidzynie. 8 lipca 1920 r. NKSM poleciła wszystkich swoich członków skoszarowanych w Działdowie rozlokować wzdłuż granicy i w razie otrzymania wiadomości z terenów plebiscytowych o napaści Niemców na Polaków przekroczyć ją pod dowództwem oficerów z bronią w ręku. Regularne oddziały WP miały wkroczyć na tereny plebiscytowe dopiero w razie ewentualnego włączenia się do akcji oddziałów Reichswehry. Oddziały Straży Mazurskiej postawione w stan gotowości otrzymały zakaz występowania w polskich mundurach. W razie przystąpienia do akcji miały używać tylko kijów. Użycie broni dopuszczano w przypadku użycia jej przez bojówki niemieckie. Jednak w czasie plebiscytu nie doszło do użycia zmobilizowanych na pograniczu oddziałów.
11-12 lipca w Kwidzynie doszło do antypolskich rozruchów. 11 lipca o godz. 11 w nocy ludność niemiecka próbowała szturmować „Cassino” i „Resursę” - budynki zajmowane przez Warmiński Komitet Plebiscytowy. Ponieważ w pobliżu nie było żołnierzy wojsk koalicyjnych, oba budynki zostały obsadzone przez członków LOB. Zdecydowana postawa tych ludzi zmusiła Niemców do wycofania się, aż do nadejścia pomocy ze strony żołnierzy włoskich. Brakuje jakichkolwiek innych informacji na temat użycia bojówek w tych dniach przez władze NKSM. Działalność bojówek LOB zakończyła się wraz z działalnością NKSM w połowie lipca 1920 r. Przez ich szeregi przewinęło się kilkaset osób. LOB - przede wszystkim ze względu na małą liczebność- nie mogły zapewnić skutecznej ochrony polskiej pracy plebiscytowej ani przeciwstawić się licznym i dobrze zorganizowanym bojówkom niemieckim.
Kierownictwo NKSM zarzucało często członkom LOB brak patriotycznego zaangażowania, tchórzostwo oraz materialistyczne podejście do nałożonych nań obowiązków (dotyczyło to zwłaszcza Warmii i Mazur). Niemniej jednak kilkakrotnie polskie bojówki odniosły zwycięstwo w konfrontacji z Niemcami. Ich obecność dodawała otuchy i zapewniała względne poczucie bezpieczeństwa osobom optującym za przyłączeniem terenów plebiscytowych do Polski na tych niewielu obszarach, gdzie LOB były w miarę możliwości równorzędnym przeciwnikiem dla bojówek niemieckich. Po przegranym plebiscycie wielu polskich działaczy, obawiając się niemieckich represji, postanowiło, wyemigrować do Polski. Znaczna część z nich zasiliła szeregi powstałego w lipcu 1920 r. ochotniczego pułku mazursko-warmińskiego. Został on utworzony na podstawie rozkazu ministra spraw wojskowych i składał się wyłącznie z żołnierzy pochodzących z terenów plebiscytowych. Jego dowódcą został kapitan Jan Niemierski. Pułk ten nie przetrwał jednak nawet do końca 1920 r.
W końcu lipca por. Gołębiowski w piśmie do NKSM nakazał wzmożenie działalności wywiadowczej na terenie Prus Wschodnich w celu głębszego poznania niemieckich zamiarów w związku ze zbliżaniem się wojsk sowieckich do granicy plebiscytowej. Jednak ze względu na szybkie postępy wojsk bolszewickich, 1 sierpnia kpt Niemierski otrzymał rozkaz podporządkowania się gen. Roji, dowódcy D.O.G. Pomorze, i zorganizowania grupy wywiadowczej działającej przeciw siłom nieprzyjaciela operującym na północ od rzeki Narwi oraz w klinie między Narwią a Bugiem. Ponadto kapitan Niemierski miał podjąć próbę utworzenia oddziałów partyzanckich na tyłach wojsk bolszewickich. W skład tej grupy weszli przede wszystkim członkowie Oddziału II NKSM. Jej dowódcą został kpt. Niemierski, a zastępcą- ppor. Zakrzewski. Na tyłach wojsk bolszewickich powstały m.in. trzy' lotne posterunki wywiadowcze, którymi kierowali pchor. Władysław Tyjan, sierż. Roman Szabłowski i ppor. Adam Ciołkosz. Grupa przesyłała do Oddziału II Sztabu w czasie bitwy warszawskiej meldunki wywiadowcze z okolic Mławy i Działdowa, zajętych wówczas przez wojska bolszewickie.
Likwidację Straży Mazurskiej rozpoczęto już 12 lipca 1920 r. W przededniu plebiscytu formalnie liczyła ona około 6 tys. członków, lecz jej faktyczna siła była nieproporcjonalnie mniejsza w stosunku do tej liczby. Straż Mazurska miała stanowić przeciwwagę dla niemieckich organizacji paramilitarnych, które za pomocą terroru paraliżowały polską działalność plebiscytową. Jednak te ostatnie skupiały w swych szeregach około 70 tys. stosunkowo dobrze uzbrojonych i doskonale zorganizowanych ludzi, a więc ponad dziesięć razy więcej aniżeli Straż Mazurska. W razie konfrontacji zbrojnej z niemieckimi organizacjami wojskowymi zostałaby szybko zduszona. Nie była realnym oparciem dla prac polskich komitetów plebiscytowych. Nie zapewniała także ochrony polskich wieców przed bojówkami niemieckimi. Utworzone w tym celu Lotne Oddziały Bojowe generalnie w niewielkim stopniu reagowały na wzmagający się terror niemiecki. Akcja prowadzona przez Straż Mazurską miała charakter bardziej polityczno-propagandowy niż bojowy. Jej główne ośrodki organizacyjne znajdowały się na Powiślu i Warmii. Natomiast bardzo słabo postępowała organizacja Straży na Mazurach, i to jedynie w zachodniej ich części. Najbardziej bojową postawę przybrała na kilka tygodni przed plebiscytem. Wiązało się to ze wzmożeniem działalności przez komitety plebiscytowe i napływem zdemobilizowanych z WP żołnierzy pochodzących z terenów plebiscytowych.
Prace prowadzone przez NKSM były ukrywane zarówno przed Niemcami, jak i Komisją Międzysojuszniczą. Mimo to Niemcy posiadali dużo dokładnych informacji na jej temat. Przyczyną tego stanu rzeczy', według por. Zakrzewskiego, był „brak elementu i młodego pokolenia wychowanego na zasadach POW” oraz „brak elementarnych pojęć o prowadzeniu pracy konspiracyjnej” wśród miejscowej ludności. Dotkliwym ciosem dla Straży Mazurskiej było przejście na stronę Niemców Jana Jabłońskiego - pierwszego dowódcy LOB i kierownika Straży w powiecie olsztyńskim.
LOB mogły się pochwalić kilkoma znaczącymi sukcesami na Powiślu: m.in. 24 maja w czasie wiecu w Kwidzynie doszło do starcia z bojówką niemiecką, którą rozpędzono (w czasie tego zajścia Polacy użyli dwudziestoosobowego „oddziału” konnego). 3 lipca rozbito niemiecki wiec w Sztumie, a 4 lipca w Sztumskiej Wsi i Postolinie. Bojówki powiślańskie były wspomagane przez LOB z Olsztyna. 21 czerwca 1920 r. na zebraniu komendy NKSM w Sztumie zapadła decyzja o wprowadzeniu ostrego pogotowia dla miejscowych LOB w dniach 7-12 lipca 1920 r., co było oczywiście związane z przypadającym na 11 lipca plebiscytem. Część bojówek postanowiono w tych dniach przeznaczyć do ochrony polskich biur w Kwidzynie. 8 lipca 1920 r. NKSM poleciła wszystkich swoich członków skoszarowanych w Działdowie rozlokować wzdłuż granicy i w razie otrzymania wiadomości z terenów plebiscytowych o napaści Niemców na Polaków przekroczyć ją pod dowództwem oficerów z bronią w ręku. Regularne oddziały WP miały wkroczyć na tereny plebiscytowe dopiero w razie ewentualnego włączenia się do akcji oddziałów Reichswehry. Oddziały Straży Mazurskiej postawione w stan gotowości otrzymały zakaz występowania w polskich mundurach. W razie przystąpienia do akcji miały używać tylko kijów. Użycie broni dopuszczano w przypadku użycia jej przez bojówki niemieckie. Jednak w czasie plebiscytu nie doszło do użycia zmobilizowanych na pograniczu oddziałów.
11-12 lipca w Kwidzynie doszło do antypolskich rozruchów. 11 lipca o godz. 11 w nocy ludność niemiecka próbowała szturmować „Cassino” i „Resursę” - budynki zajmowane przez Warmiński Komitet Plebiscytowy. Ponieważ w pobliżu nie było żołnierzy wojsk koalicyjnych, oba budynki zostały obsadzone przez członków LOB. Zdecydowana postawa tych ludzi zmusiła Niemców do wycofania się, aż do nadejścia pomocy ze strony żołnierzy włoskich. Brakuje jakichkolwiek innych informacji na temat użycia bojówek w tych dniach przez władze NKSM. Działalność bojówek LOB zakończyła się wraz z działalnością NKSM w połowie lipca 1920 r. Przez ich szeregi przewinęło się kilkaset osób. LOB - przede wszystkim ze względu na małą liczebność- nie mogły zapewnić skutecznej ochrony polskiej pracy plebiscytowej ani przeciwstawić się licznym i dobrze zorganizowanym bojówkom niemieckim.
Kierownictwo NKSM zarzucało często członkom LOB brak patriotycznego zaangażowania, tchórzostwo oraz materialistyczne podejście do nałożonych nań obowiązków (dotyczyło to zwłaszcza Warmii i Mazur). Niemniej jednak kilkakrotnie polskie bojówki odniosły zwycięstwo w konfrontacji z Niemcami. Ich obecność dodawała otuchy i zapewniała względne poczucie bezpieczeństwa osobom optującym za przyłączeniem terenów plebiscytowych do Polski na tych niewielu obszarach, gdzie LOB były w miarę możliwości równorzędnym przeciwnikiem dla bojówek niemieckich. Po przegranym plebiscycie wielu polskich działaczy, obawiając się niemieckich represji, postanowiło, wyemigrować do Polski. Znaczna część z nich zasiliła szeregi powstałego w lipcu 1920 r. ochotniczego pułku mazursko-warmińskiego. Został on utworzony na podstawie rozkazu ministra spraw wojskowych i składał się wyłącznie z żołnierzy pochodzących z terenów plebiscytowych. Jego dowódcą został kapitan Jan Niemierski. Pułk ten nie przetrwał jednak nawet do końca 1920 r.
W końcu lipca por. Gołębiowski w piśmie do NKSM nakazał wzmożenie działalności wywiadowczej na terenie Prus Wschodnich w celu głębszego poznania niemieckich zamiarów w związku ze zbliżaniem się wojsk sowieckich do granicy plebiscytowej. Jednak ze względu na szybkie postępy wojsk bolszewickich, 1 sierpnia kpt Niemierski otrzymał rozkaz podporządkowania się gen. Roji, dowódcy D.O.G. Pomorze, i zorganizowania grupy wywiadowczej działającej przeciw siłom nieprzyjaciela operującym na północ od rzeki Narwi oraz w klinie między Narwią a Bugiem. Ponadto kapitan Niemierski miał podjąć próbę utworzenia oddziałów partyzanckich na tyłach wojsk bolszewickich. W skład tej grupy weszli przede wszystkim członkowie Oddziału II NKSM. Jej dowódcą został kpt. Niemierski, a zastępcą- ppor. Zakrzewski. Na tyłach wojsk bolszewickich powstały m.in. trzy' lotne posterunki wywiadowcze, którymi kierowali pchor. Władysław Tyjan, sierż. Roman Szabłowski i ppor. Adam Ciołkosz. Grupa przesyłała do Oddziału II Sztabu w czasie bitwy warszawskiej meldunki wywiadowcze z okolic Mławy i Działdowa, zajętych wówczas przez wojska bolszewickie.
Likwidację Straży Mazurskiej rozpoczęto już 12 lipca 1920 r. W przededniu plebiscytu formalnie liczyła ona około 6 tys. członków, lecz jej faktyczna siła była nieproporcjonalnie mniejsza w stosunku do tej liczby. Straż Mazurska miała stanowić przeciwwagę dla niemieckich organizacji paramilitarnych, które za pomocą terroru paraliżowały polską działalność plebiscytową. Jednak te ostatnie skupiały w swych szeregach około 70 tys. stosunkowo dobrze uzbrojonych i doskonale zorganizowanych ludzi, a więc ponad dziesięć razy więcej aniżeli Straż Mazurska. W razie konfrontacji zbrojnej z niemieckimi organizacjami wojskowymi zostałaby szybko zduszona. Nie była realnym oparciem dla prac polskich komitetów plebiscytowych. Nie zapewniała także ochrony polskich wieców przed bojówkami niemieckimi. Utworzone w tym celu Lotne Oddziały Bojowe generalnie w niewielkim stopniu reagowały na wzmagający się terror niemiecki. Akcja prowadzona przez Straż Mazurską miała charakter bardziej polityczno-propagandowy niż bojowy. Jej główne ośrodki organizacyjne znajdowały się na Powiślu i Warmii. Natomiast bardzo słabo postępowała organizacja Straży na Mazurach, i to jedynie w zachodniej ich części. Najbardziej bojową postawę przybrała na kilka tygodni przed plebiscytem. Wiązało się to ze wzmożeniem działalności przez komitety plebiscytowe i napływem zdemobilizowanych z WP żołnierzy pochodzących z terenów plebiscytowych.
Prace prowadzone przez NKSM były ukrywane zarówno przed Niemcami, jak i Komisją Międzysojuszniczą. Mimo to Niemcy posiadali dużo dokładnych informacji na jej temat. Przyczyną tego stanu rzeczy', według por. Zakrzewskiego, był „brak elementu i młodego pokolenia wychowanego na zasadach POW” oraz „brak elementarnych pojęć o prowadzeniu pracy konspiracyjnej” wśród miejscowej ludności. Dotkliwym ciosem dla Straży Mazurskiej było przejście na stronę Niemców Jana Jabłońskiego - pierwszego dowódcy LOB i kierownika Straży w powiecie olsztyńskim.
Polskie
czynniki wojskowe nie pozostawały bezczynne wobec plebiscytów na
Warmii i Mazurach. Jednak poczynione przez nie w tym celu
przygotowania rozpoczęto zbyt późno, bez wyraźnie zarysowanego
programu działania i niezbyt energicznie. Organizacja Straży
Mazurskiej natrafiała na spore trudności w obsadzie stanowisk z
powodu braku nadających się do pracy organizacyjnej i
konspiracyjnej miejscowych Polaków. Dużym problemem były także
zbyt szczupłe środki finansowe. Największe sukcesy NKSM odnosiła
w pracach wywiadowczych. Dzięki nim strona polska dysponowała
dokładnymi informacjami o niemieckich przygotowaniach
plebiscytowych, liczebności organizacji paramilitarnych i
koncentracji Reichswehry w Prusach Wschodnich.”
Adam Szymanowicz „Udział Oddziału II Sztabu Generalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych w pracach plebiscytowych na Warmii, Mazurach i Powiślu w 1920 roku” Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 515-530