sobota, 1 lipca 2023

Opis XVII-wiecznych Prus według Irlandczyka O'Connora

Jak cię widzą, tak cię piszą. Nie każdy jednak punkt widzenia jest równoprawny, bo niektórzy widzą jasno i wyraźnie rzeczy takimi, jakimi są, a dla innych obraz łatwo traci kontury i się rozmywa, toteż aby cokolwiek zobaczyć muszą włożyć na nos okulary, a i to czasami nie pomaga...

Dobrze, że na temat Prus zachowało się wcale niemało tekstów z przeszłości (czyli współczesnych opisywanym tematom lub im czasowo bliskich), bo inaczej fakty pozostałyby dla ludzi dzisiaj niedostępne, i byliby skazani na obraz wykoślawiony nacjonalistyczną wadą wzroku, na którą spory kawał świata zachorował od XIX w. i choruje do dziś, a pomysł założenia okularów odbiera jako dyshonor.

Jeśli chcemy wyrobić sobie jakieś pojęcie o Prusach sprzed rozpowszechnienia się historiografii narodowej, musimy się ośmielić na poznawczą uczciwość i swoją szkolną wiedzę na temat historii oraz kultury uzupełniać o źródła, a przy tym obserwować, w jakich sprawach są one zgodne ze sobą nawzajem, a w jakich "dziwnie" nie pasują do pop-historycznych narracji. Pisywali na temat Prus zarówno Prusacy, Polacy Koroniarze, Niemcy z Rzeszy, jak i obcokrajowcy patrzący z boku. Do tych ostatnich należy tekst, który tutaj przytoczymy.

Autor prezentowanych cytatów, Bernard O’Connor, był irlandzkim katolikiem, który przeszedł na anglikanizm, osobistym lekarzem króla Jana III Sobieskiego. Dał się poznać także jako zapalony przyrodnik i wnikliwy historyk. Przebywał w Polsce przez kilka miesięcy, ale dzięki intuicji i zmysłowi obserwacji, uzupełnianymi o wiedzę czerpaną ze źródeł zdołał ją opisać tak, jak chyba żaden inny gość z Wysp Brytyjskich aż do Normana Daviesa. Przy pisaniu pomagał mu jego przyjaciel John Savage (po pierwszym rozdziale drugiego tomu to on staje się głównym autorem książki).

Dzięki talentom, wysiłkowi i wnikliwości O’Connora powstała jedna z najlepszych relacji o Rzeczypospolitej, jakie wyszły spod piór cudzoziemców w siedemnastym wieku. Autor ten wykazał się, jak na ówczesne standardy, doskonałym opanowaniem warsztatu badawczego. Jego książka w dużym stopniu oparta jest o dzieła innych, ale tam, gdzie było to możliwe, rozmawiał z uczestnikami wydarzeń. Jednak, co najważniejsze, praca O’Connora ma obiektywny charakter. Jej celem było zaspokojenie własnej ciekawości i wypełnienie luki polegającej na całkowitej niewiedzy o Rzeczypospolitej w Anglii. To pierwsze takie opracowanie w języku angielskim, które byłoby czymś więcej niż zapisem podróży.

Do tematu Prus O’Connor podszedł bez pragnienia udowodnienia jakiejkolwiek tezy, jak to zwykła robić od XIX wieku polska (i niemiecka równolegle) polityka historyczna, po prostu opisał ówczesne fakty - dotyczące wieloetnicznego podwójnego kraju, którym były Prusy. Nie ustrzegł się błędów, ale nie popełnia ich tylko ten, kto nie robi nic. Rzeczpospolita (w tym opisane przez niego Prusy tak Królewskie, jak i Książęce) była dla niego rodzajem terra incognita, którą odkryć można tylko samodzielnie i tylko po przybyciu do jej brzegów. W kwestii odróżniania się kultury politycznej Prus od reszty Rzeczypospolitej zauważa to, co dzisiaj chętnie przemilczają nawet niektórzy historycy (że już nie wspominając o przeciętych dzisiejszych mieszkańcach, zadomowionych fizycznie, ale nie mentalnie na tych ziemiach).




Zapraszamy do lektury:


„Trzecią prowincją Polski są Prusy, które tylko częściowo podlegają jurysdykcji Korony Polskiej, ponieważ zachowują własne prawa, zwyczaje i sądy. Jest to bardzo rozległy kraj z wieloma spławnymi rzekami, a nad Bałtykiem pełen wygodnych portów i przystani.


Granice

Rozciąga się na około 60 mil polskich wzdłuż i prawie 50 mil wszerz, granicząc od zachodu z Pomorzem, od południa z Kujawami i Mazowszem, od wschodu z Litwą i Żmudzią, a od północy z Morzem Bałtyckim.

Produkty

Prowincja ta, jakkolwiek nie ma w niej wielu kopalin, obfituje w bydło i dziczyznę wszelkiego rodzaju, ryby i owoce, ma ponadto bardzo umiarkowany klimat.

Towary, które pochodzą z Polski, Rusi i Litwy, wysyła w wielkich ilościach, podobnie też sprowadza wszelkie towary z Europy i Indii, głównie na drodze wymiany.

Dzięki temu jej mieszkańcy są bogatsi niż w jakiejkolwiek innej prowincji Polski.

W Prusach wyrabia się szkło z popiołu drzewnego czy też z największych otoczaków. Gotują je przez 12 godzin, zanim zamieni się w szkło. Jeśli chcą uzyskać szkło bardziej czyste niż zwykłe, mieszają pewien rodzaj ziemi z popiołem o barwie i konsystencji smoły, co nadaje szkłu różne barwy, zależnie od ilości zmieszanej ziemi. Można dodać, że jeśli do szkła doda się soli, wówczas znacznie łatwiej je dmuchać.

Rzeki prowincji

Główne rzeki tej prowincji to: Weissel, czyli Wisła, Niemen, Nogat, Elbląg, Wierzyca, Pasłęka, Ełk, Pregoła, Osa, Drwęca, Łyna i Liwa.

Jeziora prowincji

W prowincji tej jest także wiele jezior pełnych ryb; największe z nich to:

1. Zalew Wiślany, długi na prawie 15 mil i szeroki na około 2 mile, oddzielony od morza tylko Mierzeją Wiślaną, czyli raczej niewielkim kawałkiem lądu. Dowiedziałem się, że jest on połączone z morzem w miejscu, gdzie mieszkańcy zbierają bursztyn w małe stożkowate sieci, szerokie u góry i wąskie na dole. Sieć przywiązują do długiego drąga, który osadzają w morzu podczas przypływu,

i w ten sposób zbierają kawałki, które czasami są duże jak pięść. Uważa się, że bursztyn powstaje z rosnących nad jeziorem jodeł, które zrzucają wielkie ilości żywicy, czyli terpentyny, do Morza Bałtyckiego. Żywica po zetknięciu z falami krzepnie w bursztyn, w którym można znaleźć muchy i inne owady. Uzyskałem jednak lepszą wiadomość, że bursztyn to płynny minerał, który wpływa do morza. Początkowo jest miękki, ale na powietrzu szybko twardnieje. Można go zbierać wzdłuż całego wybrzeża tej prowincji.

2. Kurońskie, kolejne jezioro, nieco większe od poprzedniego, położone w Prusach Książęcych.

Prusy ogólnie dzielą się na Królewskie i Książęce.

Początkowo prowincja ta podlegała władzy nieznanych suwerennych książąt, a po długotrwałej wojnie w XIII wieku w posiadanie wziął ją zakon krzyżacki.

W roku 1454 zachodnia część została zdobyta przez Polaków, a w roku 1520 Albert, margrabia brandenburski, trzydziesty czwarty i ostatni zarazem mistrz zakonu, po zrzuceniu polskiego jarzma, uzyskał wschodnią część, która została księstwem (1) , i odtąd prowincja jest podzielona w taki sposób, jak przedstawiono powyżej.

Albert przyjął luteranizm, nakłonił większość rycerzy do małżeństwa i wprowadził religię reformowaną do kraju, w którym od dawna nie było już pierwotnych mieszkańców. Obecnie Prusacy są ludem mieszanym, wywodzącym się z kilku grup Szwedów oraz Polaków, Niemców i innych sąsiednich ludów.

Prusy Królewskie

Prusy Królewskie są podzielone na cztery województwa: pomorskie, chełmińskie, malborskie i warmińskie.(2)



Pierwsze województwo

Pierwsze województwo, pomorskie, ponieważ nie znajduje się pod władzą Polaków, nie wymaga opisu.

Drugie województwo

Drugim województwem Prus Królewskich jest województwo chełmińskie (należy do niego również położona na południe ziemia michałowska), w którym znajdują się następujące miasta: Chełmno – biskupstwo i stolica, Toruń, Grudziądz, Chełmża, Brodnica, Radzyń, Golub, Rogoźno, Bratian, Lubawa i Pokrzywno.

Miasta województwa chełmińskiego

Najważniejsze spośród nich jest Chełmno, starodawne i sławne miasto wzniesione na wzgórzu, u którego stóp płynie Wisła. Około 4 mil niemieckich na południe od niego leży Toruń, 15 mil na północ – Gdańsk. Chełmno zostało zbudowane w roku 1223 przez zakon krzyżacki, który również ufortyfikował je przeciwko najazdom pogańskich Prusów. Prawa i władze miejskie nadał mu Herman von Salza, mistrz zakonu (3). Miasto bardzo ucierpiało podczas najazdu szwedzkiego i obecnie liczy tak niewielu mieszkańców, że stolica biskupstwa podlegającego arcybiskupowi gnieźnieńskiemu została jakiś czas temu przeniesiona do sąsiedniej Chełmży (4). W Chełmnie są bardzo piękne kościoły, pełne cennych ozdób i kosztownych darów.

Toruń

Toruń, położony nad Wisłą, która dzieli go na dwie części. Leży 4 mile na południe od Chełmna, 13 od Malborka, 22 od Gdańska, 15 mil od Łęczycy i 29 od Warszawy. Niegdyś był cesarskim i wolnym miastem, ale później został wyłączony spod jurysdykcji cesarstwa i nadal cieszy się wieloma przywilejami.

Wydaje się, że jego nazwa pochodzi od niemieckiego wyrazu Th or, oznaczającego bramę, ponieważ miasto zostało zbudowane przez zakon krzyżacki jako brama do Prus dla ich oddziałów.


Herb



Bierze się stąd herb miasta, zamek i na wpół otwarta brama. Miasto znajduje się na innym miejscu niż stare, położone niegdyś milę na zachód, gdzie ciągle można zobaczyć ruiny zamku i inne zabytki. Obecnie Toruń jest najpiękniej i najlepiej zbudowanym miastem w Prusach Królewskich, z szerszymi ulicami i bardziej okazałymi domami niż w Gdańsku. W roku 1609 został znacznie upiększony przez jednego z burmistrzów, Henryka Strobanda, który zbudował tu mały Toruń

w czasach„potopu” szwedzkiego uniwersytet i zapewnił mu znaczny dochód (5) . Założył także szpital i bibliotekę publiczną, w której przechowują dwa listy Cycerona spisane na tabliczkach woskowych, oraz ratusz pośrodku rynku. Mieszkańcy wystąpili przeciwko rycerzom zakonu krzyżackiego w roku 1454 i oddali się pod opiekę Polski.

Rodzinne miasto Kopernika

W mieście tym urodził się słynny astronom Mikołaj Kopernik, a król Jan Olbracht umarł w nim w roku 1501. Szwedzi zdobyli je w roku 1655, Polacy odzyskali w roku 1658. Szwedzi ponownie je zajęli, a Polacy z zaskoczenia odbili w roku 1669 (6) .

Grudziądz

Grudziądz, znany wyłącznie dzięki zamkowi i potężnemu murowi.

Chełmża

Chełmża, stolica biskupstwa chełmińskiego, przeniesionego z Chełmna. Chełmża leży 9 mil na północ od Torunia, 19 mil od Grudziądza i 12 od Chełmna na południowy wschód.


Ziemia michałowska

Ziemia michałowska to przesmyk między rzekami Branicą i Drwęcą. Toczyły się o nią krwawe wojny między zakonem krzyżackim a Polakami. Główne miasto

to Michałowo. Ani ono, ani inne miasta tej ziemi nie zasługują na opis.

Trzecie województwo

Trzecim województwem Prus Królewskich jest malborskie, w którym znajdują się następujące miasta: Malbork – stolica, Elbląg, Sztum, Mewa, Gniew, Nowe, Starogród i Orneta (7) .


Miasta województwa malborskiego

Najważniejszym miastem spośród nich jest Malbork, położony nad Nogatem, odnogą Wisły, około 6 mil od Gdańska. Malborka bronią potężne mury i wysokie wieże oraz wielki zamek, w którym podczas wojen trzymani są ważniejsi więźniowie. Miasto czerpie niemały dochód z pobliskiej wyspy Żuławy, która jest bardzo żyzna. Wyspa te dzieli się na dwie części: większą, która leży obok Malborka, i mniejszą, w pobliżu Gdańska – do jego mieszkańców obecnie należy

Elbląg

Elbląg, dobrze ufortyfikowane handlowe miasto, w którym, jak mówią, Anglicy mieli niegdyś konsula. Albert, pierwszy książę Prus, założył w roku 1542 akademię, nie mającą jednak większego znaczenia (8) .

Opisu innych miast nie znalazłem.

Czwarte województwo

Czwartym województwem Prus Królewskich jest biskupstwo warmińskie, którego szlachta jest wyłączona spod jurysdykcji królewskiej, podlegając we wszystkim prawom i zwyczajom Prus oraz biskupowi, który jest świeckim księciem.

Są tam następujące miasta: Lidzbark – stolica, Frombork, Braniewo, Dobre Miasto, Olsztyn, Reszel, Orneta, Pieniężno, Barczewo, Jeziorany itd.

Miasta województwa

Spośród nich najważniejsze miasto to Lidzbark

Lidzbark, słynny dzięki rezydencji biskupa i broniony silnym murem oraz innymi stosownymi fortyfikacjami.

Frombork

Frombork, wsławiony katedrą biskupstwa warmińskiego, w której słynny astronom Kopernik był kanonikiem.

Braniewo

Braniewo, położone nad rzeką Pasłęką, tak ludne i zasłużenie podziwiane, że jest zaliczane do najważniejszych miast Prus. Jest tam kolegium jezuickie założone przez kardynała Hozjusza (9) .

Jest jeszcze kilka innych miast, których opisu nie znalazłem i dlatego je pomijam.

Prusy Książęce

W Prusach Książęcych, które należą teraz w całości do elektora brandenburskiego, są następujące miasta: Królewiec – stolica, Piława, Kłajpeda, Welawa, Tylża, Kwidzyn itd.; łącznie 60.

Królewiec

Stolica, czyli Królewiec, miasto handlowe, jest podzielone na trzy części, a broni go bardzo silny zamek. Leży na 43. stopniu długości i 54. stopniu szerokości.

Jest tam mała akademia założona w roku 1544 przez Alberta, wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego i pierwszego księcia tego kraju. Większość mieszkańców miasta i całej okolicy to luteranie. Z tego powodu, kiedy Zygmunt III przyjmował hołd księcia w roku 1621 (10) , ustanowił prawo, na mocy którego tamtejsi katolicy uzyskali wolność wyznawania swojej religii.

Senatorowie Prus

Senatorami Prus są: biskup warmiński – najważniejszy z nich, biskup, wojewoda i kasztelan chełmińscy, wojewodowie malborski i pomorski, kasztelanowie elbląski i gdański.

Są także inni urzędnicy, którzy wchodzą w skład senatu, czyli Wielkiej Rady Pruskiej – złożonej ze szlachty tej prowincji – chyba że są kierowani do sejmu Królestwa. Są to podkomorzowie: chełmiński, malborski, pomorski, toruński, elbląski i gdański. Wśród urzędników w Prusach są także: podskarbi, starostowie zamkowi, miecznicy i sędziowie, ale nie wchodzą oni w skład Rady.

Wojewodowie pruscy mają znacznie bardziej rozległą władzę niż wojewodowie w innych prowincjach Polski.

Herb



Herb Prus to czarny orzeł z obnażonym mieczem trzymanym w srebrnej ręce, obydwa w złotym polu.


[…]

List „Do czcigodnego Karola, lorda Townsend”

O obszarze i produktach Polski, oraz głównych miastach i prowincjach Królestwa






Prusy Książęce znajdują się w całości w rękach elektora Brandenburgii, który włada tam jako niezależny suweren. Pomorze podzielili między sobą Szwedzi i Niemcy, a Gdańsk funkcjonuje jako mała republika lub miasto handlowe i pozostające wciąż pod opieką Polski.



[...]

List „Do jego miłości Tomasza Lorda arcybiskupa Canterbury”

O formie rządu w Polsce, władzy, dworze i dochodach króla


Kiedy król polski przyjeżdża do któregoś z miast, jego mieszkańcy muszą natychmiast wręczyć mu klucze do miasta, a król może wysłać swoją straż, aby obsadziła bramy miejskie. Tylko mieszkańcy Gdańska mają przywilej zachowania kluczy do miasta i wpuszczenia kilku zaledwie żołnierzy towarzyszących królowi. Nie ma wątpliwości, że Gdańsk posiada więcej immunitetów i przywilejów niż jakiekolwiek inne miasto w Polsce. Można traktować go raczej jako małą republikę pod opieką Królestwa niż podległe mu miasto. Więcej, pod pewnym względem Gdańsk posiada oznaki suwerennego państwa, ponieważ może skazać na śmierć bez prawa apelacji nawet szlachcica polskiego, jeśli popełni on przestępstwo na terytorium podległym jurysdykcji miejskiej.

[...]

List „Do Jego Ekscelencji Pana De Cleverskerka, Ambasadora Stanów Holenderskich w służbie jego Wysokości Williama III.”

O handlu, monecie i bogactwach w Polsce wraz z opisem słynnego miasta Gdańska, jego zwyczajów, przywilejów, siły i przychodów


Dawny handel pruski

Zanim przedłożę Waszej Ekscelencji opis słynnego miasta Gdańska, muszę poświęcić kilka słów dawnemu handlowi pruskiemu, to znaczy temu, który istniał, zanim Prusowie zaczęli używać pieniędzy. Otóż Krzyżacy, którzy przybyli w XIII wieku do Prus z Niemiec, przywieźli z sobą monetę własnego kraju, ponieważ w owym czasie Prusowie wymieniali ze swymi sąsiadami jedynie towary. Ich handel opierał się wówczas głównie na elektrum, czyli bursztynie, o którego naturze nieżyjący już autor niemiecki Hartman 351 pisał, że skoro nie można go przetopić ani nie jest on kowalny, niemożliwe, by był metalem, i skoro jest nazbyt stały, by uchodzić za rodzaj siarki czy bitumen, trzeba bezwzględnie zaliczyć go do kamieni szlachetnych. Bursztyn może mieć różną barwę i chociaż Hartman przypuszcza, że zawsze występuje w postaci stałej, to bez wątpienia czasami jest płynny niczym olej. Ten o czarnym kolorze to nasz tzw. jett.

Opis miasta Gdańska


Gdzie leży Gdańsk?

By przejść do opisu Gdańska (po łacinie Dantiscum lub Gedanum), Wasza Ekscelencja musi najpierw wiedzieć, że jest to stolica, a zarazem największe miasto Prus Królewskich. Leży na 41. stopniu i 30 minutach długości oraz 54. stopniu i 20 minutach szerokości geograficznej. Usytuowane jest na jednej z trzech żuław (które wchodzą w skład Prus Królewskich), zwanej przez Niemców der Dantzicher Werder. Dwie pozostałe to der Marienbursche Werder i der Elbingischer Werder. Nazwa der Werder odnosi się do wielu kawałków stałej ziemi otoczonej przez mokradła i trzęsawiska.


O budowniczych miasta i pochodzeniu nazwy

Dotychczas nie ustalono, przez kogo miasto to zostało zbudowane. Według Becanusa, jego założycielami mieli być Danowie i to od nich miała wziąć się nazwa Danes-wick, tzn. miasto Danów. Jednakże derywacja ta wydaje się zbyt wiele czerpać z języka holenderskiego, stąd bardziej prawdopodobne, że do słowa Dan, Cdan lub Gdan został dodany słowiański termin scke (oznaczający miasto), co dało Danscke, Cdanscke lub Gdanscke. Można przypuszczać, że ze względu na łatwiejszą wymowę przekształciło się to następnie w Dantzig lub Dantzic.


Odległość z Gdańska do innych miejsc

Miasto to oddalone jest od Krakowa o 80 mil polskich, od Poznania o 40, od Warszawy o 50, od Gniezna o 30, od Torunia o 22, od Królewca o 24, od Elbląga o 8, od Malborka o 6, a od Morza Bałtyckiego o 4 mile angielskie. Zbudowano je nad brzegiem Wisły, po północno-zachodniej stronie wspomnianych Żuław


Podział miasta i jego siła

Przez miasto przepływają rzeki Radunia i Motława. Pierwsza dzieli je na dwie części, starą i nową. Od południowej i zachodniej strony miasto otaczają wysokie wzgórza. Dodatkowo zostało solidnie ufortyfikowane szańcami wzniesionymi przeciw najazdom szwedzkim w roku 1656. Ma wysokie i tak szerokie mury, że po ich koronie bez trudu jeżdżą wozy. Obwód murów również jest spory: aby objechać je dookoła, potrzeba trzech godzin, ich długość zatem oceniam na sześć mil angielskich. Po drugiej stronie, przy ujściu Raduni, znajduje się solidny fort, gdzie zazwyczaj stacjonuje garnizon w liczbie tysiąca żołnierzy. Zbombardowanie miasta z morza jest niemożliwe ze względu na zbyt dużą odległość, ale można tego dokonać z pobliskich wzgórz, toteż zbudowano na nich umocnienia, a także – dla większego bezpieczeństwa – ulokowano pewną liczbę żołnierzy oraz działa i amunicję.


Gdańsk jednym z miast hanzeatyckich

Miasto to jest obecnie słynnym ośrodkiem handlowym i jednym z głównych miast hanzeatyckich (11) , które rządzi się własnymi prawami, chociaż jednocześnie znajduje się pod protektoratem Korony Polskiej, reprezentowanej przez kasztelana.

Połowa przedmieść należy do Korony, a druga połowa do miasta. W niektórych miejscach ziemie koronne dochodzą do przedmieść, jednakże w innych ziemie miejskie wbijają się klinem na kilka mil w obręb terenów wiejskich.


Parafie, budynki, ulice i ogrody

Miasto i przedmieścia dzielą się na dwadzieścia parafii i. Domy są przeważnie ceglane, ulice w większości szerokie i dobrze wybrukowane, choć zimą nieco brudne, tak jak w większości polskich miast. Główna część Gdańska, zwana przez mieszkańców Die rechte Stadt, została zbudowana około roku 1388 przez mistrza krzyżackiego Konrada Wallenroda (12). W mieście nie ma ogrodów, jest ich natomiast kilka, bardzo ładnych i dużych, na przedmieściach.


O mieszkańcach Gdańska, ich liczbie i religii

W Gdańsku i na przedmieściach mieszkają przede wszystkim Niemcy. Wszystkich mieszkańców, jeśliby policzyć, byłoby ponad dwieście tysięcy; większość z nich należy do wyznania augsburskiego już od roku 1525. Do władzy dopuszcza się wyłącznie luteran, przy czym inne wyznania są jak najbardziej tolerowane i ci, którzy do nich należą, mogą bez przeszkód praktykować swą religię.

Kościoły

Budynkami publicznymi w mieście są, po pierwsze, kościoły. Najsłynniejsze z nich są kościoły Świętej Maryi i Świętego Piotra. Pierwszy z nich jest bezsprzecznie najbardziej okazałą budowlą w całych Prusach. Ma bardzo wysokie sklepienie, a wewnątrz znajdują się nieprawdopodobnie piękne organy. Ponadto z tego co wiadomo, kościół ten posiada 48 ołtarzy, 3722 okien oraz chrzcielnicę wykonaną w Antwerpii, która kosztowała 24 tysięcy rixtalarów, tzn. 5400 funtów szterlingów (13).

Ratusz

Dalej mamy ratusz, w którym zasiadają władze miejskie. Jest to wspaniała budowla z nadzwyczaj wysoką iglicą. W licznych pomieszczeniach, na które podzielono jego wnętrze, można znaleźć wiele inskrypcji o wzniosłych treściach.

Gmach sądu, zbudowany z ciosanego kamienia, jest bardzo ładny, a jego nazwa, Dwór Artusa, wywodzi się od jego założyciela.

Trzy składy

W mieście tym znajdują się trzy składy, z których jeden jest bardzo pokaźny i w pełni zaopatrzony we wszelkiego rodzaju materiały i amunicję dla sił lądowych.

Kolegium, giełda itd.

Nie ma tu żadnego uniwersytetu, za to jest słynne kolegium z profesorami wszystkich wydziałów, którzy jednak nie mogą nadawać stopnia doktora (14). Znajduje się tu również przyzwoita giełda, gdzie spotykają się kupcy, pałac Świętego Dominika (piękny gmach), kolegium jezuickie itd.

Jurysdykcja i władze

Jurysdykcja Gdańska obejmuje obszar rozciągający się na ponad 40 mil angielskich od miasta. Jak już mówiłem w pierwszym tomie tej książki, miasto to wysyła na sejm polski dwóch posłów. Absolutną władzę sprawuje w nim trzydziestu senatorów, patrycjuszy czy rajców (15) , z których większość to ludzie uczeni, jakkolwiek zdarzają się też kupcy (przy czym tacy, którzy przestali już handlować).

Członkami magistratu nie mogą być duchowni, mogą zaś – cudzoziemcy. Co do wyznania, w grę wchodzą tylko luteranie, z wyjątkiem kalwinów, których zawsze musi być w senacie czterech.

Senatorowie i ich podział

Gdy raz już ktoś zostanie senatorem, pozostaje nim do końca życia. Najważniejsi są czterej burmistrzowie, zwani również prokonsulami. Spośród nich co roku wybierany jest przewodniczący. Niżej znajduje się trzynastu rajców – wybierają oni spośród własnego grona rzeczonych burmistrzów w miejsce tych, którzy zmarli. Podobnie dokonują wyboru wszystkich pozostałych urzędników, i to zarówno tych należących do Starego, jak i Nowego Miasta.

Dwunastu ławników i syndyk

Wszelkimi sprawami sądowymi zajmuje się dwunastu ławników, czyli sędziów. Od ich wyroków można odwołać się do trzynastu rajców i czterech burmistrzów, a dalej – do sądu polskiego (16) . Trzynasty senator to tzw. syndyk, czyli mówca, który jest kimś na podobieństwo mistrza ceremonii, witającego zagranicznych dyplomatów tudzież innych wysłanników. Zastępuje on wszystkich ławników, podobnie jak rajcy i burmistrzowie zastępują jego (17).

Króla reprezentuje burgrabia

Spośród konsulów tudzież burmistrzów król każdego roku powołuje burgrabię, który reprezentuje jego osobę w Radzie (18) . Wszystkie wyroki śmierci muszą zostać przez niego podpisane (w imieniu króla) i nikogo nie można stracić bez jego podpisu. Przy okazji warto zauważyć, Wasza Ekscelencjo, że istnieje w tym mieście zróżnicowanie pod względem wykonywania egzekucji na zbrodniarzach, miejscowi bowiem muszą zostać straceni przed Dworem Artusa, cudzoziemcy natomiast przy jednej z bram miasta, w miejscu gdzie znajduje się więzienie. Wszystkie egzekucje w mieście to dekapitacje, a złodziei i rabusiów wiesza się dwie mile od miasta na słynnej szubienicy, wspartej na czterech ceglanych filarach.

Rada stu i jej władza

W celu reprezentacji roszczeń całej ludności i ochrony jej przywilejów wybiera się stu mieszczan, którzy przyglądają się działaniom Rady (19). Wraz z nią mają również prawo głosu przy wyborze duchownych, gdyż zarówno w mieście, jak i w obrębie jego jurysdykcji nie ma biskupów, lecz jedynie kolegium duchowne, które nie posiada żadnej władzy poza egzaminowaniem i polecaniem senatowi oraz radzie stu kandydatów na księży. Wybór ten przeprowadza się w następujący sposób.

W jaki sposób wybiera się i wyświęca księży

Najpierw kandydat składa prośbę u duchownych, aby go przeegzaminowali. Po spełnieniu tego warunku dają mu oni certyfikat, w którym stwierdzają jego zdolność do posługi duszpasterskiej i zezwalają na jej pełnienie. Następnie ludność czy kongregacja danej parafii i przedstawia go senatowi oraz radzie stu, życząc sobie jego wyboru na pastora. Kiedy większością głosów zostanie już wybrany, wraca do kolegium duchownego, gdzie go wyświęcają, czemu towarzyszy ceremonia nakładania rąk, czytanie modlitw i kilka innych uroczystości. Sposób wyboru i wyświęcania duchownych jest podobny w większości krajów luterańskich.

Cztery kościoły rzymskokatolickie

W mieście tym znajdują się cztery kościoły rzymskokatolickie, z czego jeden jest królewską kaplicą, a pozostałe należą do mnichów. Ponadto są tu dwa zbory kalwińskie, gdzie senat nie ma władzy powoływania duchownych. Przy okazji dopowiem, że w Gdańsku panuje osobliwy zwyczaj związany z zawieraniem małżeństwa, a mianowicie: istnieje tutaj rzymskokatolicki urzędnik, ksiądz, który może zobligować każdego mężczyznę do poślubienia kobiety, jeżeli ten złożył jej taką

obietnicę albo wręczył jakiś prezent, i to nawet gdyby osoba ta w ogóle nie myślała o małżeństwie. Stwarza to niemało okazji do wielkiego zamieszania i chaosu.

Władza i dochody króla w Gdańsku

Jeśli mowa o władzy króla w mieście, to może on wedle własnego uznania ocalić życie każdemu, kto został skazany na śmierć przez członków magistratu. Do niego należy połowa wpływów z opłat portowych, a jeden młyn przynosi mu każdej godziny, i to zarówno dniem, jak i nocą, 24 złote dukaty. Młyn ten napędzany jest przez Radunię przepływającą przez miasto. Miele on tak wielkie ilości zboża przez cały rok, że dochód z niego dla państwa i króla sięga 4320 funtów szterlingów, nie licząc zysku właścicieli. Miasto zobowiązane jest do umieszczenia na jednej stronie swojej monety wyobrażenia króla, ale z drugiej strony wstawia zazwyczaj swój herb. Kiedy król przybywa do Gdańska, miasto musi gościć go wraz z jego dworem przez trzy dni, jednakże nie może on wprowadzić do niego zbyt wielu strażników. Gdańszczanie zobowiązani są stale utrzymywać na polskim dworze swego sekretarza; jak powiada doktor Connor, za czasu jego pobytu w Polsce był nim Pan Alberti, pomysłowy człowiek, który teraz jest, a ostatnio przynajmniej był syndykiem w Gdańsku (20).

Władza i przywileje miasta

Co zaś się tyczy przywilejów miasta, to jego mieszkańcy mogą bić własną monetę bez królewskiego pozwolenia, wybierać członków magistratu, tworzyć własne prawa i rozstrzygać niezależnie sprawy zadłużenia do wysokości 500 guldenów.

Natomiast kiedy dług przekroczy tę sumę, apelacja składana jest do trybunału w Polsce, przy czym w takich przypadkach apelant przed rozpoczęciem sprawy musi złożyć w ratuszu sumę 100 guldenów (21). Ostatni warunek ma powstrzymać ludzi przed składaniem tego typu apelacji, gdyż Gdańszczanie nie chcą, aby ich pieniądze szły do Polski, chyba że nie mogą na to już nic poradzić.

Siły lądowe i morskie

W służbie miasta zawsze znajduje się ponad 2 tysiące żołnierzy i bez trudu może ono podnieść ich liczbę do 12 tysięcy, a w przypadkach wyższej konieczności nawet do 60 tysięcy. Załogi gdańskich statków nie składają się z wojskowych, lecz kupców, których jest tam bardzo wielu. Każdy statek ma od 300 do 400 ton wyporności i od 30 do 40 dział na pokładzie. Co prawda nigdy nie prowadzą na nich wymiany handlowej z Wschodnimi bądź Zachodnimi Indiami, ale pływają nimi do cieśnin (22) , a także po całej Europie.

O pierwszej monecie w Prusach

Pozwolę sobie teraz krótko opisać Waszej Ekscelencji monetę krążącą obecnie w Gdańsku. Ale najpierw, tytułem dygresji, odnotuję, że moneta przyniesiona z Prus przez zakon krzyżacki nie zdołała zapewnić temu krajowi wystarczającej ilości pieniędzy, stąd też rycerze szybko zaczęli zakładać mennice i bić własną monetę. Robili to tak dobrze, że większość narodów przyznała, iż choć sztukę bicia monety wynaleziono gdzie indziej, to oni jako pierwsi osiągnęli w niej doskonałość. Potwierdził to wielki antykwariusz Spelman (23), wedle którego nasze angielskie słowo „sterling” wywodzi się od Easterlings, a więc ludności pruskiej. To od niej, przybyłej do Anglii, mieliśmy się po raz pierwszy nauczyć sztuki oczyszczania i bicia monety o takiej zawartości srebra, jakiej nie mieliśmy nigdy przedtem.

Obecna moneta w Gdańsku

Obecnie w Prusach czy raczej w Gdańsku występują następujące rodzaje monet: złote dukaty, orty, szóstaki i szelągi. Dukat wart jest dwa rixtalary, a więc 9 szylingów angielskich. Ort to moneta srebrna, równa francuskim 15 sous i warta 18 gdańskich i 30 groszy polskich. Szóstak ma wartość 6 gdańskich i 10 polskich groszy. Trzy szelągi stanowią równowartość jednego ich grosza. Dalsze różnice między polskimi a gdańskimi pieniędzmi są takie: tynf, który wart jest 30 groszy w szelągach polskich, w gdańskich wart jest 18; dukat, którego wartość wynosi 12 franków w szelągach polskich, w gdańskiej monecie wart jest 7 franków; pięć szóstaków albo też jeden ort i dwa szóstaki to jeden liwr w monecie gdańskiej, ponieważ 5 szóstaków stanowi 30 groszy, a 30 groszy – 20 pensów.

Walki o Gdańsk

Około roku 1186 Gdańsk został odebrany Duńczykom przez Sambora, wnuka Świętopełka; niebawem zajęli go Polacy (24). W roku 1305 jego panami stali się rycerze zakonu krzyżackiego, a w 1314 obwarowali go murem (25) . W roku 1454 miasto odbił Kazimierz III, król Polski zwany Wielkim, po czym przyznał jego mieszkańcom bardzo szerokie przywileje (26). Ci przeszli później na wyznanie augsburskie i stanęli po stronie Maksymiliana austriackiego (27) w konflikcie ze Stefanem Batorym, i to z takim zaangażowaniem, że ten ostatni wyjął ich spod prawa, a nawet oblegał, jednakże wskutek mediacji innych władców w roku 1597 odzyskali oni swoje swobody, w tym swobodę wyznania (28).”


Zamieszczone fragmenty pochodzą z "Historia Polski" Bernarda O'Connora wydanej przez Muzeum Pałac w Wilanowie.


1 Albrecht Hohenzollern w roku 1525 złożył hołd lenny królowi Zygmuntowi I Staremu.

2 Warmia nie była województwem, lecz księstwem.

3 Chełmno zostało ulokowane na prawie chełmińskim, odmianie prawa magdeburskiego, przez Krzyżaków w roku 1233. Herman von Salza (ok. 1179-1239), wielki mistrz zakonu krzyżackiego od roku 1209.

4 Biskupstwo chełmińskie zostało utworzone w roku 1243; siedzibą biskupów do 1772 była Chełmża, nie Chełmno.

5 Gimnazjum zostało założone przez władze miejskie w roku 1568, w 1594 przekształcono je w gimnazjum na prawach akademickich. Henryk Stroband (1548-1609), burmistrz toruński od roku 1587.

6 Szwedzka okupacja Torunia trwała od grudnia 1655 do grudnia 1658 roku.

7 Starogród leżał na terenie województwo chełmińskiego, Orneta znajdowała się w Księstwie Warmińskim. Mewa (właśc. Mewe) to niemiecka nazwa Gniewu.

8 Angielska faktoria handlowa powstała w Elblągu po roku 1577 z inicjatywy Stefana Batorego, który, ze względu na konflikt z Gdańskiem, chciał przenieść do tego miasta handel gdański. Gimnazjum akademickie w Elblągu zostało założone w roku 1535 z inicjatywy władz miejskich.

9 Stanisław Hozjusz (1504-1579), biskup warmiński, założyciel kolegium jezuickiego w Braniewie w roku 1565.

10 Zygmunt III Waza przyjął hołd księcia pruskiego Jerzego Wilhelma Hohenzollerna (1595-1640) we wrześniu 1621 roku.

11 Hanza (Liga Hanzeatycka, Związek Hanzeatycki) – związek miast handlowych północnej Europy z czasów średniowiecza i początku epoki nowożytnej; spośród pruskich miast należały do niej Gdańsk, Królewiec, Elbląg, Toruń, Chełmno i Braniewo, a z polskich miast oddalony od morza Kraków.

12 W latach 1382-1390 wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego był Konrad Zöllner von Rotenstein (ok. 1325-1390), natomiast Konrad von Wallenrode (1330/1340-1393) był wielkim mistrzem tego zakonu w latach 1391-1393.

13 Około 64 800 złotych.

14 Gdańskie Gimnazjum Akademickie, miejska szkoła dla młodzieży protestanckiej, działało w latach 1558-1817.

15 Władza polityczna w Gdańsku znajdowała się rękach Rady miejskiej złożonej, od roku 1458, z 4 burmistrzów, 14 rajców i 5 rajców ze Starego Miasta. Władza sądownicza była podzielona między 16 Do króla polskiego można było się odwoływać tylko w sprawach cywilnych.

17 Syndyk był najwyższym urzędnikiem miejskim.

18 Innym przedstawicielem króla, o bardzo ograniczonych kompetencjach, był komisarz palowy.

19 Rada Stu została utworzona w roku 1526 w wyniku przekształcenia kolegium „48” powołanego w 1517 r.

20 Karol Albertini – nie znaleziono o nim żadnych informacji.

21 Gulden – złota moneta bita w niektórych państwach niemieckich od XIV wieku, odpowiednik florena; według oficjalnego kursu jeden gulden odpowiadał jednemu złotemu.

22 Chodzi o cieśniny Duńskie.

23 Henry Spelman (ok. 1562-1641), antykwariusz, członek parlamentu angielskiego.

24 W roku 1210 Mściwoj (1160/1165-ok. 1207), książę Pomorza Gdańskiego, złożył hołd Waldemarowi II Zwycięskiemu (1170-1241), królowi duńskiemu od roku 1202; stan ten jednak istniał krótko. Sambor (ok. 1160-1207), książę Pomorza Gdańskiego od ok. roku 1180. Świętopełk (pocz. XII w.), namiestnik pomorski za czasów Bolesława Krzywoustego.

25 Krzyżacy zajęli Gdańsk w listopadzie 1308, natomiast budowę murowanego zamku rozpoczęli około roku 1340.

26 Błędna informacja; w roku 1454 to Akt oddania się stanów pruskich królowi Polski Kazimierzowi IV Jagiellończykowi i Koronie Królestwa Polskiego z 15 kwietnia gdzie król nadał stanom pruskim rozległe przywileje i odrębności, a nie Kazimierz Wielki.

27 Maksymilian III Habsburg.

28 Ugoda między Gdańskiem a Stefanem Batorym została zawarta w grudniu 1577 za pośrednictwem Jana Jerzego Hohenzollerna.


czwartek, 10 listopada 2022

Cystersi, pierwsi zdobywcy Inflant i Prus.

Temat krucjat przeciw pogańskim ludom zamieszkującym północne tereny Europy ma swoją długą i krwawą historię. Krzyżaków kojarzy każdy, lecz nie każdy zauważa niebagatelną rolę, jaką w tej historii odegrali...Duńczycy oraz cystersi.



Przyjrzyjmy się najpierw Inflantom, gdzie najwcześniej pojawili się braciszkowie z tego samego zakonu, co Chrystian, pierwszy nominalny biskup Prus. Tak na początek, Inflanty w średniowieczu zwały się Ziemia Maryjna (łac. Terra Mariana), nazwa ta została nadana po krucjacie liwońskiej z początków XIII.



W Inflantach Albert z Buxhövden, konsekrowany na biskupa w 1199 r., chrystianizację kraju prowadził przy pomocy cystersów z klasztoru w Dünamünde (łot. Daugavgriva), pierwszego chrześcijańskiego klasztoru w Inflantach. W 1202 r. utworzył Zakon Kawalerów Mieczowych. Działalność misyjną w Inflantach rozpoczęto w 1170 r. zarówno ze strony Danii, jak i Niemiec. Przewaga Duńczyków spowodowała, że pierwsze biskupstwo obsadzone zostało francuskim mnichem Fulco. Miejscowi cystersi uczestniczyli w procesie podejmowania najważniejszych decyzji dotyczących formowania się inflanckich struktur kościelnych i administracyjnych oraz powołania do życia Zakonu Kawalerów Mieczowych. Ich zapleczem finansowym były uposażenia ziemskie na podbijanych terenach i liczne grunty położone bezpiecznie na terenie Niemiec. Rozwoju klasztoru nie powstrzymał nawet najazd Kurów z 1228 roku, kiedy to wymordowano cały zakonny konwent. Opactwo szybko odbudowano, tak że już w 1268 roku obroniło się ono przed kolejnym atakiem. Klasztor położony nad rzeką Dźwiną kontrolował cały prowadzony na niej handel i transport do bogatych miast.

Współpraca Gdańska z Duńczykami miała też swoja historię. Podobno Subisław przyjął chrzest od Duńczyków w 1170 roku i to on ulokował w Gdańsku pierwszych zakonników przybyłych z Danii. W 1188 roku jego syn Sambor ufundował klasztor cystersów w Oliwie, dokąd przybyli mnisi z Danii pod przewodnictwem Bernarda Dithard, który został tam pierwszym opatem. W 1210 roku książę Mestwin I złożył hołd lenny królowi Danii. Mamy tu, jak widać, do czynienia z długoletnią współpracą i nic dziwnego, że król duński Waldemar I powierzył ściąganie trybutu z Prusów właśnie Mestwinowi (choć, jak należy przypuszczać, bez znaczących efektów). Nie zapominajmy, że przybyli z Danii cystersi brali aktywny udział w nawracaniu Prusów.

1210 roku odbyła się duńska wyprawa skierowana na Pomorze Gdańskie i Prusy, która miała na celu umocnić pozycję Chrystiana, a tym samym i wpływy duńskie na tych terenach. W owym czasie władca gdański, Mszczuj, złożył hołd królowi duńskiemu Waldemarowi II. Wspólne korzyści z politycznych powiązań gdańsko-duńskich, które wobec potęgi Danii nie mogły przejawiać się inaczej, niż w formie związku lennego, mogą nam lepiej wytłumaczyć fakt milczenia źródeł o działaniach wojennych na Pomorzu Gdańskim w czasie wyprawy z 1210 r ., niż ewentualne zaskoczenie czy ogromna przewaga militarna Danii. Szczegółowiej opisane jest to w artykule „Opactwo cysterskie” dotyczącym duńskich powiązań klasztoru cysterskiego w Oliwie pod Gdańskiem, traktowanych w kontekście ekspansji duńskiej w Prusach. Opactwo oliwskie było bowiem filią klasztoru w Kołbaczu na Pomorzu Zachodnim, a pośrednio filią duńskiego Esromu. W świetle ścisłych związków między duńskimi cystersami a duńskimi feudałami (episkopatem i władcami ) obsadzony przez konwent duński klasztor oliwski miał być ogniwem w realizacji duńskich planów politycznych na południowych wybrzeżach Bałtyku.





Historiografia dawno już wywiodła wprost ze źródeł, że efektywna działalność chrystianizacyjna na terenie Prus rozpoczęła się z chwilą zaangażowania się w nią cystersów, a rozwinęła się pod kierownictwem późniejszego biskupa pruskiego Chrystiana, również cystersa.




Zaglądamy więc do Prus i znajdujemy tu cystersów, którzy na prośbę papieża Innocentego III rozpoczynają misję. Najpierw był to opat łeknieński Godfryd, a potem mnich z Oliwy Chrystian, który został biskupem pruskim w 1216 roku. Chrystian wspólnie z Konradem Mazowieckim powołał do życia braci dobrzyńców, wywodzących się z rycerstwa niemieckiego. Potem, podobnie jak w Inflantach pojawili się kawalerowie mieczowi, tak do misji zbrojnej w Prusach powołano kolejny uznany zakon rycerski, czyli krzyżaków. Potem wszystkie trzy zakony rycerskie (dobrzyńcy, kawalerowie mieczowi, krzyżacy) połączyły się.


Czy zastanawia was ta zbieżność między działalnością cystersów a zakonami rycerskimi, które pojawiały się za chwilę po zadomowieniu się tych pierwszych na nawracanych terenach?

Ciekawe jest też, to że zakon cysterski ma rodowód francuski, mnisi pochodzili głównie z Danii, a zakony rycerskie i zasilające je rycerstwo przybywało z terenów niemieckich.

Kontakty pomiędzy biskupem Chrystianem a Danią to coś, co pozwoliło to S. M. Szacherskiej w artykule „Pierwsi protektorzy biskupa Prus Chrystiana” uzasadnić tezę o bezpośredniej łączności Chrystiana z Danią. Duńska przewaga w owym czasie na Bałtyku i duńskie wsparcie ułatwiło Chrystianowi przejęcie kierownictwa misji pruskiej. Dodajmy, że analogicznie duńskie próby ekspansji w Inflantach opierały się również na dobrych stosunkach z cystersami, zwłaszcza z Teodorykiem v. Treiden, późniejszym biskupem estońskim. Fakt ten należy wiązać ze wspomnianymi już dobrymi stosunkami zakonu cysterskiego z feudałami duńskimi oraz z przynależnością Danii do obozu papieskiego na arenie międzynarodowej ówczesnego świata.




Jesienią 1224 r. miał miejsce słynny napad Prusów na cystersów w Oliwie, podczas którego zabito opata i wyrżnięto cały konwent. Dlaczego Prusowie pchali się tyle kilometrów przez bagna, aby napaść właśnie na ten klasztor? No cóż, wydaje się że Prusowie doskonale wiedzieli, kto im bruździ, i stąd nieprzypadkowa akcja uderzająca w cystersów. Gdy pozbiera się fakty do kupy można zauważyć, że cystersi byli pierwszymi szarymi eminencjami i głównym mózgiem krucjat pruskich. W Inflantach także wiedli prym.



Prusowie pojmali biskupa Chrystiana na Sambii w 1233 roku, a puścili go dopiero w roku 1238. Choć biskup ten w ostatnich latach życia sprzeciwiał się decyzjom papieskim, a wcześniej przyczynił się walnie do sprowadzenia Krzyżaków na teren Prus, przez swoich konfratrów cystersów a nawet całą monastyczną gałąź benedyktyńską uznany jest za świętego. Niestety, Chrystian stracił szanse utrzymania zwierzchniej pozycji w Prusach z chwilą utraty wolności podczas wyprawy do Sambii w 1233 r.




Wróćmy jednak na chwilę do Inflant:

Albert z Buxhörden (konsekrowany na biskupa w 1199 r.) założył w 1201 r. Rygę i obrał ją na siedzibę biskupstwa (1202). Chrystianizację kraju prowadził przy pomocy cystersów z klasztoru w Dünamünde. W 1202 r. utworzył Zakon Kawalerów Mieczowych. Nadto doprowadził do tego, że papież Aleksander IV utworzył w 1255 r. metropolię w Rydze, mianując jej arcybiskupem Alberta Suerbeera. Abp Albert ogłosił Łotwę własnością Matki Bożej, ukazując w ten sposób charakter kościelnego państwa.


Albert Suerbeer, jak czytamy w angielskiej, Wikipedii: „był agresywnym zwolennikiem papieskiej władzy i próbował przejąć cały obszar wschodniego Bałtyku dla Stolicy Apostolskiej”.

https://en.wikipedia.org/wiki/Albert_Suerbeer


W książce „Papieże i Krucjaty Bałtyckie 1147-1254” czytamy o nim:

W 1246 r. Suerbeer został arcybiskupem Prus oraz metropolitą Liwonii i Estonii. Niedługo potem mianowano go również posłem do tych ziem - a także do Holsztynu, na Gotlandię i na wyspę Rugię. W przeciwieństwie do poprzedniego legata Wilhelma z Modeny -Suerbeer nie otrzymał poselstwa w Finlandii, podległej arcybiskupstwu szwedzkiemu. Jego zadaniem nie było więc koordynowanie inicjatyw wszystkich krajów misyjnych w regionie wschodniego Bałtyku, lecz tylko tych leżących na południe od Zatoki Fińskiej.”

Chrystian zmarł 1245 roku, a zaraz potem mianowano Suerbeera na arcybiskupa całych Prus.

Czyżby nastąpił okres „odsuwania od koryta” cystersów przez Innocentego IV?


W latach trzydziestych XIII wieku nastąpiło powolne eliminowanie cystersów z misji bałtyckich. Związek misjonarzy cysterskich z Danią wiele tu wyjaśnia. Polityczna i militarna klęska Danii w latach 1223 i 1227 otworzyła szeroko Bałtyk dla niemieckiej ekspansji feudalnej, reprezentowanej zarówno przez cesarstwo, Hanzę, a przede wszystkim przez zakon krzyżacki, sprowadzony w latach 1226—1230 do Prus przez Konrada Mazowieckiego wspólnie z biskupem Chrystianem, oraz zakon kawalerów mieczowych i duchowieństwo Rygi w Inflantach.

Pozbawieni realnej pomocy Duńczyków cystersi próbowali ratować swoją pozycję bądź to przez szukanie porozumienia z Krzyżakami (biskup Chrystian w układach z lat 1230—1231), bądź też w oparciu o sojusz z plemionami bałtyckimi (wicelegat papieski Baldwin z Alny w Inflantach w latach 1230—1234). Plany Baldwina złamał zdecydowany opór niemieckich mieszkańców Inflant i brak skuteczniejszego poparcia ze strony kurii papieskiej, która licząc się z realiami nie chciała zrywać z Niemcami tym bardziej, że toczyła jednocześnie walkę z cesarzem Fryderykiem II.


Byłoby uproszczeniem ograniczenie się do powyższych uwag. U podstaw zarówno ekspansji duńskiej i misyjnej działalności cystersów na południowych wybrzeżach Bałtyku, jak i zmierzchu tej ekspansji i działalności, a także politycznego zwycięstwa niemieckich organizatorów feudalnych państw kolonialnych leżeć musiały podstawy ekonomiczne. Należy ich szukać w rywalizacji handlowej o Bałtyk, w ciągnącym się od XII w. procesie uzyskiwania coraz większej przewagi ekonomicznej niemieckiego kupiectwa (na czele z Hanzą) w tym rejonie w związku z rozwojem gospodarki towarowo-pieniężnej, która zapewniała też dogodne warunki kolonizacji podbijanych terenów”.


Można to ubrać w jedno słowo, które nie wymaga tłumaczenia: „kasa”. Wszak pieniądz rządzi od wieków, a perspektywa na przypływ gotówki często odbiera ludziom rozum i pcha do podbojów w najdalszych zakamarkach świata.

Papież Innocenty jeszcze jako kardynał przyjaźnił się z cesarzem Fryderykiem II, ale co chwila się z nim ścierał (i to ostro). Biorąc pod uwagę fakt, że zakony rycerskie rekrutowały rycerzy z cesarstwa, postępowanie głowy Kościoła wygląda nam trochę na gest życzliwości wobec cesarza - w postaci stopniowego przekazywania większych kompetencji zakonom rycerskim, a odbierania władzy zakonom o innym, niż militarny, charakterze (cystersi, dominikanie). Ogólnie rzecz biorąc, Innocenty był bardziej politykiem niż duchownym i miał zwyczaj ingerować w sprawy świeckie.

Krzyżacy od cesarza Fryderyka II w 1226 roku uzyskali przywilej (Złota bulla), mocą którego Prusy po podboju stawały się ich własnością.

I dalej, z wyżej wspomnianej książki:

Tymczasem w Prusach Krzyżakom udało się już zdobyć wyłączną kontrolę nad kampaniami. Bardzo szybko po wyborze lnnocentego IV na papieża podjęli oni kroki w kierunku wymanewrowania biskupa Krystiana, z którym rywalizowali o władzę nad misją w Prusach. Krystian, jak wcześniej wspomniano, został w 1233 r. wzięty przez Prusów w niewolę. Po uwolnieniu W 1238 r., usiłując odbudować swą pozycję lidera, złożył w kurii skargę przeciw zakonowi. Latem 1243 r., jedynie miesiąc po swym ingresie, Innocenty IV wystosował list do biskupa Krystiana, w którym zaoferował mu wybór między czterema nowo utworzonymi biskupstwami w Prusach. W praktyce oznaczało to oczywiście degradację - a było zaaranżowane przez zakon, o czym świadczy znajdujący się na odwrocie pisma znak nadzorcy: “Sancta Maria”. Chrystian podobno odmówił zaakceptowania tych ustaleń. W liście późniejszym o parę lat, ze stycznia 1245 r., polecono biskupowi, by poinformował kurię, którą stolicę wybrał. List ten nie zdążył jednak dotrzeć do adresata przed jego śmiercią.” 

I w tym momencie nie na biskupa, ale na arcybiskupa, wrzuca papież Suerbeera. ;)


Czy to nie wygląda wszystko dziwnie?

Innocenty IV nie tylko poparł kampanie krzyżackie i sprzyjał zakonowi kosztem biskupa Krystiana - nadał również Krzyżakom wiodącą rolę w krucjatach przeciw Mongołom, a jak skończyli pod Legnicą to wiemy ;)




Aby zrozumieć związek cystersów z krucjatami północnymi, musimy przywołać postać Bernarda z Clairvaux, wielkiego świętego i doktora Kościoła, odnowiciela życia zakonnego i płomiennego kaznodziei drugiej krucjaty.

Jak wspominał Franz Joseph Holzwarth w „Historii powszechnej”, zaangażowanie ojca Bernarda nie ograniczało się o samych praktyk religijnych. „Chociaż miłował on nade wszystko pracowite dni spędzane w zaciszu swego klasztoru – dla którego odmówił przyjęcia nominacji na arcybiskupa Mediolanu – był gotów wyruszyć choćby na koniec świata, jeśli usłyszał wzywający tam głos Boży. Tak było, gdy papież błogosławiony Eugeniusz III w roku 1146 polecił opatowi z Clairvaux zagrzewanie europejskiego rycerstwa do zbrojnej wyprawy dla oswobodzenia Ziemi Świętej. Wędrowny kaznodzieja pociągnął za sobą licznych wojowników z Francji i Niemiec, lecz niestety tym większy był żal tych narodów i samego herolda Krucjaty, gdy okazało się po dwóch latach, iż zakończyła się ona niepowodzeniem.

Interwencja świętego Bernarda przyczyniła się do zatwierdzenia reguły zasłużonego w tamtym okresie zakonu rycerskiego templariuszy, której autorstwo jest mu przypisywane.


Święty Bernard w traktacie "De laude novae militiae" - w którym aprobuje też rodzący się zakon templariuszy - rozwija pojęcie malicidium. W sumie, według Bernarda, kto zabija niewiernego, nie może być uznany za zabójcę (homocida), ale - cytuję dosłownie - za "złobójcę (malicida), to znaczy karciciela Chrystusowego". Nie dość tego: nawołując w Niemczech do krucjaty przeciwko Wenedom, święty Bernard głosi w sposób jednoznaczny, że ten lud powinien być wyniszczony, jeśli się nie nawróci.

Rycerze Chrystusa (…) mogą bez trwogi walczyć orężem w obronie Pana, nie lękając się grzechu, gdy zabiją wroga, ani potępienia, jeśli sami polegną. Czy dotknie ich śmierć, czy zadadzą ją innym, zawsze będzie to śmierć w imię Chrystusa; nie ma ona w sobie nic występnego, jest bardzo chwalebna. W jednym wypadku służy Chrystusowi; w drugim pozwala dotrzeć do samego Chrystusa, ten bowiem pozwala pomścić go zabijając wrogów i sam z tym większą ochotą niesie rycerzowi otuchę. Tak więc jak mówiłem, rycerz Chrystusa może zadawać śmierć bez obaw, a umierać z jeszcze większą pewnością, gdyż osobiście odnosi korzyść z własnej śmierci, a Chrystus ze śmierci, którą on zadaje. (…) A jednak nie należy zabijać pogan, o ile można znaleźć inny sposób na to, by nie prześladowali i nie uciskali wiernych (...) .„Ale obecnie lepiej jest ich zabijać, niż dopuścić, by zagrożenie grzechem, stojące nad głowami sprawiedliwych, popychało sprawiedliwych do niesprawiedliwości”.


Pytamy: czy twórca takich teorii, współodpowiedzialny też za skutki wprowadzania ich w życie, może być jeszcze uważany za wielkiego świętego Kościoła Katolickiego?


I czy nie jest dziwne, że wszędzie tam, gdzie dochodziło do podbojów na północy, zawsze pierwsi pojawiali się Duńczycy i cystersi?


I Fonnesberg-Schmidt: „Papieże i Krucjaty Bałtyckie 1147-1254”

S. M. Szacherska: „Pierwsi protektorzy biskupa Prus Chrystiana”

S. M. Szacherska: „Opactwo oliwskie a próba ekspansji duńskiej w Prusach”

A.M. Wyrwa: „Alberyk z Trois Fontaines o początkach chrześcijaństwa w Prusach”

T. Glemma: „Misja pruska XIII w. aż do przybycia zakonu krzyżackiego”

Т. Manteuffel: „Papiestwo i cystersi”

J. Powierski: „Na marginesie najnowszych badań nad problemem misji cysterskiej w Prusach i kwestią Santyra”

F. J. Holzwarth w „Historia powszechna











poniedziałek, 8 marca 2021

Spruce - europejskie okręty z pruskich drzew.

 Każdy zapewne słyszał o Bruce - czy to o Lee, czy o Springsteenie, ale kto słyszał o Spruce? Brzmi prawie niczym imię legendarnego aktora filmów o karate, czy sławnego amerykańskiego muzyka, ale jednak nie ma to z nimi nic wspólnego. Cóż to takiego było owo „Spruce”?


To określenie handlowe: „Pruss” - „Sprws” (1378), Spruce” oraz „Spruse” (1412), (później potocznie spruss, a w końcu spruce, pruce, prucia,). Tak w Anglii nazywano każdy towar, który "przybywał" z Prus. Było to do czasu zanim nazwa ta nie przylgnęła na stałe do sprzedawanego na Wyspy drewna.

Jest nawet legenda o tym:

W czasach I Rzeczypospolitej, z portowych miast pruskich wypływały w świat różne towary, między innymi zboże, czy drewno, a w tym świerk.

Tam zainteresowany kupiec zapytał:
– Cóż to za drzewo?
Na co usłyszał odpowiedź:
– To drzewo z Prus.
Świerk zapewne przybył z portów Prus Królewskich. Anglicy zrozumieli to trochę zbyt dosłownie, bo od tamtego dnia na świerk mówią „spruce”.


Wypada jednak nieco naprostować tę popularną wersję. Nie wydaje wam się, że użycie przez niemieckojęzycznych pruskich kupców w takim dialogu polskiego zaimka „z" wydaje się tu cokolwiek nienaturalne? Jeśli tak, to słusznie wam się wydaje. Spruce to po prostu skrót od „is Pruce”, notatki czynionej przez Anglików przy liczeniu towaru w porcie, która w skróconej wersji brzmiała „s’pruce”.




Gdy w XV, XVI i XVII wieku kwitł handel drewnem, nikt nie zdawał sobie sprawy, że może to mieć jakiekolwiek inne znaczenie niż finansowe. A jednak. W dzisiejszych czasach są tacy co twierdzą że skoro z Prus to z Polski – otóż to nie do końca tak, a nawet wcale nie tak, bo nawet jeśli sprowadzano drewno spoza obszaru Prus, to firmowali je kupcy pruscy.




A co o tym mówią sami Anglicy, a konkretniej Douglas Harper?

Spruce (adj.)"neat, smart in dress and appearance, dapper, brisk," 1580s, from spruce leather (mid-15c.; see spruce (n.)), a type of leather imported from Prussia in the 1400s and 1500s which was used in England to make a popular style of jerkin that was considered smart-looking.
spruce (n.)
1660s, "evergreen tree, fir," from spruse (adj.) "made of spruce wood" (early 15c.), literally "from Prussia," from Spruce, Sprws (late 14c.), unexplained alterations of Pruce "Prussia," from an Old French form of Prussia.
Spruce seems to have been a generic term for commodities brought to England by Hanseatic merchants (especially beer, boards and wooden chests, and leather), and the tree thus was believed to be particular to Prussia, which for a time was figurative in England as a land of luxuries. Compare spruce (adj.).
As a distinct species of evergreen tree from 1731. Nearly all pines have long, soft needles growing in groups of two (Scotch) to five (white); spruce and fir needles grow singly. Spruce needles are squarish and sharp; fir needles are short and flat. Cones of the fir stand upright; cones of a spruce hang before falling”.



Z Prus Królewskich codziennie wypływały kolejne ładunki drewna. Towar sprzedawano na Wyspach, gdzie cięto go w deski i używano do budowy statków. W tamtejszym języku z czasem pochodzenie zlało się z przedmiotem, podobnie jak "denim" czyli dżins nazwano od materiałów "de Nimes". Zostało tak do dziś i obecnie słowo „spruce” oznacza „jodła”, ale o tym, dlaczego jodła nie zawsze była jodłą, opowiemy później.

Zaraz, zaraz... ale skąd jodła, skoro wszyscy wiedzą że jodła szumi na gór szczycie, a tu tylko „Szwajcaria kaszubska” w zasięgu ręki i raczej szczytów gór jak na lekarstwo, a w zasadzie ciężko te wzniesienia nazwać górami.

Odpowiedź jest bardzo prosta: na rynku szkutniczym "jodła gdańska" była po prostu sosną.

Nazwy handlowe gatunków drewna powstały na setki lat przed stworzeniem współczesnej klasyfikacji botanicznej i utrzymały się często po ich wprowadzeniu, nie bacząc na sprzeczności, tak jak to było przy omawianym tutaj słowie „spruce”.


Sosna na rynku szkutniczym występowała między innymi jako "jodła gdańska". Anglicy określali jako „fir” niemal każdy gatunek drzewa iglastego (poza cisem), a przede wszystkim sosny, jodły, świerki i modrzewie, chociaż używali też oczywiście słów pine, larch, no i spruce. Drewno występujące w wiekach od XIV do XIX w., powszechnie pod handlową nazwą „jodły gdańskiej” (Dantzic fir), jodły memelskiej (Memel fir) czy jodły ryskiej (Riga fir), było w rzeczywistości drewnem sosny pospolitej Pinus sylvestris. Z dalszej części tekstu dowiecie się, dlaczego oprócz gdańskiej była też memelska i ryska sosna.


Najbardziej typowymi gatunkami lasów Prus Królewskich były sosna, buk, dąb i grab. Sosna występowała praktycznie na całym ich obszarze. Na północnym wschodzie ciągnął się ogromny kompleks leśny, przedzielony rzeką Redą. Pozostałością po nim są dzisiejsza Lasy Oliwskie, Puszcza Darżlubska i Lasy Mirachowskie. Na północnym wschodzie lasy porastały Wysoczyznę Elbląską, co zaś się tyczy Warmii, to nie warto nawet rozdrabniać się w opisie, bo tam blisko 80% terenu zajmowały lasy. Na południu, jak każdy wie, mimo trąb powietrznych które kilka lat temu nawiedziły ten obszar stoją do dzisiaj i bynajmniej nie zamierzają się wyprowadzić słynne Bory Tucholskie. Większe kompleksy leśne znajdowały się także w okolicach Grudziądza i Brodnicy, wzdłuż Wisły, od Torunia aż po Chełmno, nie zapominajmy też o Puszczy Sztumskiej otaczającej stolicę państwa zakonnego - Malbork.


Na terenie Prus rosło też inne wyjątkowe drzewo - sosna zwyczajna ekotypu taborskiego, zwana potocznie sosną taborską. Aby dostrzec czubek tej sosny trzeba zadzierać głowę dużo wyżej niż w przypadku występujących w polskich lasach sosen, a i tak rzadko uda się wypatrzyć jej czubek.

Cenione w świecie sosny taborskie, z pniem gładkim, niemal doskonale pionowym, z drobnymi słojami i bez sęków, wykorzystywane były do budowy masztów żaglowców. Dochodziły do 30–40 metrów wysokości i 1 metra średnicy. W średniowieczu jeden pień takiej sosny był wart nawet 3 kg złota. W XVI w. także były poszukiwanym surowcem, spławiano je do Elbląga albo Wisłą do Gdańska, skąd eksportowano je do zachodniej Europy. Ze względu na swoje niespotykane właściwości wykorzystywane były do budowy okrętów prawie wszystkich europejskich bander.




W 1576 r. królowa Danii sprowadzała z taborskich lasów drewno do budowy swojej floty. Postępująca za Napoleonem ekspedycja naukowa zainteresowała się wielkością tych sosen, a sam władca nakazał wysłanie do Francji jej nasion. Przekroje sosen wystawiono na wystawie światowej w Paryżu w 1900 roku, w 1914 były o 50% droższe od pni innych drzew tego gatunku.

Aby towar był taki jak powinien, potrzebny był kompetentny i wykwalifikowany brakarz, którego często kupiec toruński, gdański czy elbląski przywoził ze sobą. Od umiejętności brakarza zależała często wysokość ceny poszczególnych egzemplarzy drewna. Towar drzewny sortowano według jakości na kilka rodzajów, oznaczając każdy z nich inną cechą. W zakresie obowiązków brakarza leżało prowadzenie odpowiednich ksiąg i rachunków oraz sprawowanie pieczy nad zgromadzonymi i przechowywanymi towarami aż do ich wywozu i sprzedaży.

Ktoś pewnie zapyta, skąd się wziął tutaj Elbląg i jakie miał on wtedy znaczenie?

Elbląg był portem morskim, a przez blisko pięćdziesiąt lat głównym portem handlowym w Prusach. Otóż w okresie w którym Gdańsk toczył zbrojny spór z królem Stefanem Batorym, przedstawiciele miasta Elbląga wykorzystując zamieszanie zawarli 3 marca 1585 r. porozumienie z Brytyjską Kompanią Wschodnią. Na mocy tego porozumienia Elbląg stał się jedynym miejscem składu dla kupców z Anglii.

Kres intensywnych kontaktów handlowych nastał wraz z kolejnym sporem między Szwecją a Rzecząpospolitą. Od 1626 r. aż do 1635 r. stacjonował w Elblągu garnizon szwedzki, blokując swobodny handel. I tak, jak Elbląg wykorzystał konflikt z Batorym, tak Gdańsk, który był wolny od Szwedzkich najeźdźców, nie omieszkał odwrócić sytuacji uzyskując w 1628 r. od polskiego króla cofnięcie zgody na działalność Kompanii. Od 1629 r. działalność Kompanii była przedmiotem sporów i targów między Anglią, Szwecją, Gdańskiem i Rzecząpospolitą. W 1630 r. Kompania Wschodnia usadowiła się tym razem w Gdańsku, ale z pozwoleniem na 30 dni działalności w roku. Zrażeni ograniczeniami kupcy angielscy, przegrywając z kupcami holenderskimi, powoli - jak to w biznesach bywa - zaczęli się wycofywać z tego rynku.

Lasy nie zawsze były eksploatowane racjonalnie, ulegały rabunkowym wycinkom. Wylesienia były wywołane głównie rozwojem handlu. Wydzierżawiano lasy osobom, które dysponowały odpowiednim kapitałem i umiejętnościami w prowadzeniu tego typu gospodarki. Z perspektywy czasu okazywało się, że owa gospodarka miała bardzo często charakter rabunkowy i była nastawiona na osiągnięcie maksymalnego zysku wszelkimi środkami. W wiele miejsc na przestrzeni wieków las wracał dopiero przez zarazy, które pustoszyły Europę z Prusami włącznie.

Zapotrzebowanie na drewno w Europie spowodowało, że już od XIV w. produkty drzewne stały się jednym z najcenniejszych towarów eksportowych znad Bałtyku. W XIV w. ziemie te podlegały władztwu Zakonu i w tym okresie na Wyspach pojawiają się po raz pierwszy określenia drewna przybywającego stamtąd („Sprws” (1378) i „Spruse” (1412)).


Lasy były regalem zastrzeżonym dla Krzyżaków i niechętnie się ich pozbywali. W przywilejach krzyżackich wyraźnie były zaznaczane oczekiwania na korzyści z lasów (drzewo, miód, czynsz). W dokumentach lokacyjnych nadawali mieszkańcom fragmenty lasów i zezwalali na określoną działalność gospodarczą w lesie. Zakon czerpał z tego faktu określone korzyści, najczęściej pieniężne, np. w postaci czynszu. 

W 1448 r. kapituła generalna w Malborku proponowała oszczędzanie drewna (na budulec) i likwidowanie smolarni, z wyjątkiem jeszcze wschodnich Mazur. 

Dopiero od XVI w. w obu częściach Prus nastąpiło scentralizowane zarządzanie lasami, poprawiła się gospodarka, a nawet rozpoczęto akcję odnawiania lasów. Po II pokoju toruńskim z 1466 roku część Prus, która od tego momentu zwała się Prusami Królewskimi, przypadła polskim królom i od tego czasu tereny leśne jako wcześniejsza własność Zakonu stały się w przeważającej mierze własnością królewską, część zaś pozostała własnością Kościoła, a mniejsza część własnością szlachty i miast.

Popyt na drewno, jaki powstał w tym okresie w Europie, utrzymywał się setki lat, aż do zmiany technologii budowy okrętów w których drewno zastąpiła stal. Jednak nim nastała epoka stalowych potworów pływających po morzach i oceanach duża część okrętów powstała przy niemałym współudziale nadbałtyckiego drewna. Drewno to było wykorzystywane przez szkutników m.in. do sporządzania klepek mniej obciążonych pokładów, a ze strzelistych wielkich sosen stawiano maszty. Kiedy na przełomie XVIII i XIX w. Brytyjczycy budowali całe serie okrętów z miękkiego drewna, oficjalnie prawie wszystkie były ze „spruce tree”, chociaż, jak już wcześniej napomknęliśmy, naprawdę chodziło prawie zawsze o sosnę pospolitą znad Bałtyku.

W Prusach Królewskich prym w handlu drewnem wiodły tak zwane „wielkie miasta pruskie”.

Docierało ono z lasów nad Drwęcą, Borów Tucholskich, czy Puszczy Sztumskiej, położonej przecież prawie na opłotkach Gdańska, jak też trafiało do Torunia a następnie do Gdańska i Elbląga z rejonów położonych nie tylko nad Wisłą, ale także nad Bugiem, Narwią, Drwęcą, Sanem, Niemnem - czyli oprócz pruskiego drewna sprzedawano też drewno z terenów Rzeczpospolitej i WKL, oczywiście jako „Spruce”.

Stany Prus Królewskich wiedziały że współpraca z Rzeczpospolitą to czysty biznes dla nich, ale też geograficznie najbardziej opłacalny i oczywisty, dlatego wiernie stali przy polskich królach przez wieki zdając sobie sprawę że takiej możliwości zarobku nie dałby im żaden cesarz Habsburg ani książę Hohenzollern.

Nieodłącznym z tym intratnym interesem był flis czyli spław rzeką, który pierwotnie oznaczał uprawianie żeglugi śródlądowej na statkach i łodziach. Toteż flisakami byli kupcy korzystający z tych środków transportu. Równolegle z tradycją flisaczą rozwijał spław drewna powiązanego w tratwy. Była to tzw. orylka, a ludzi zajmujących się nią nazywano orylami. Spław drewna bezpośrednio na rzece był na tyle ważną dziedziną handlu krzyżackiego, a potem pruskiego, że utrzymał się w Toruniu aż do czasów II wojny światowej.


Spław rozpoczynał się wiosną i trwał do późnej jesieni. Umowę z kupcem lub faktorem zawierał starszy w hierarchii, nazywany retmanem. Retman dobierał sobie flisaków i ponosił odpowiedzialność za cały transport.

Najstarszy statut, jeszcze z czasów krzyżackich, określający prawa i obowiązki flisaków pochodzi z pierwszej połowy XIV w.



Sprzedaż drewna odbywała się często "na pniu", kupcom gdańskim, toruńskim bądź elbląskim, albo kupcom docelowym czyli Anglikom lub Holendrom. Kupcy gdańscy często krążyli po okolicy i nie tylko, skupując ale też samodzielnie sobie ten las wycinając, czym wchodzili w paradę Toruniowi a to niejednokrotnie powodowało spory i konflikty między tymi miastami.

Co ciekawe, kupcy gdańscy (Bitter i Gerlach) trafiali nawet na Podlasie w pierwszej połowie XV wieku, czyli w czasach gdzie jeszcze świeżo w pamięci była grunwaldzka klęska z udziałem gdańszczan, a tam od księcia Witolda otrzymali koncesję na wyrąb lasu między rzekami Świną i Narwią.

Kolejnym przykładem pruskiego handlarza działającego na dużo szerszą skalę jest kupiec gdański Jan Kop, z którym Zygmunt I Stary zawarł umowę. W 1560 r. Kop otrzymał od niego w dzierżawę puszcze nad Niemnem, w tym w całej Żmudzi. Dzięki uzyskanej zgodzie Kop przez 7 lat wyrabiał towary leśne z puszczy Olickiej i Kowieńskiej.

Bywały sytuacje że kupcy Szkoccy czy Holenderscy skupowali drewno u źródła, samemu organizując wycinkę i spław.

Szlachta z Rzeczypospolitej szybko nauczyła się dawać pełnomocnictwa kupcom z Gdańska, Torunia, Amsterdamu czy Londynu na prowadzenie w jej imieniu handlu zbożem, wełną, drewnem, potażem i towarami importowanymi, zabezpieczając w ten sposób swe potrzeby domowe. Bardziej przedsiębiorczy osobnicy zaczęli handlować na własną rękę. Ciekawym przykładem jest tu Marcin Zamoyski, który w 1680 roku zawarł spółkę na trzy lata z niemieckim Żydem, kupcem Salomonem Izraelis, na prowadzenie handlu w Gdańsku, Królewcu i całej Rzeczypospolitej. Do spółki dołączył starosta nakielski Jan Proski. Spółka zaczęła prowadzić wielki handel. Już w 1681 r. skupiła i wysłała do Gdańska i Królewca 66 tysięcy funtów wełny, 5 tysięcy funtów potażu, tysiąc masztów i 3 tysiące setek drewna opałowego (tak, nawet drewnem opałowym handlowano!).


Samodzielny handel prowadzony przez Polaków nie był ani łatwy ani prosty, gdyż kupcy toruńscy i gdańscy utrudniali dość skutecznie takie interesy. Utrudniali nie tylko szaraczkom, ale też polskim królom, i to dość skutecznie. Pełnomocnik króla Zygmunta Augusta, Stanisław Grajowski nie mógł swobodnie przewozić towarów królewskich. W 1570 r. gdańszczanie aresztowali 11 królewskich łodzi z popiołem przywiezionym do Gdańska. Spór podrywający autorytet polskiego króla oparł się o sądy. Na niewiele się to zdało, dopiero osobistym wstawiennictwem w październiku tegoż roku rozkazał król Radzie miasta Gdańska znieść areszt i towar wydać swemu pełnomocnikowi. Z tych więc powodów nie mogli Polacy, z królem na czele, rozwinąć samodzielnie handlu wiślanego. Nie zmienia to faktu, że główny zysk z gospodarki leśnej przypadał i tak bogatym kupcom z wielkich miast pruskich, a w szczególności z Gdańska, którzy uczestniczyli w handlu drewnem jako administratorzy i plenipotenci królewscy.


Sam proces zorganizowania poszczególnych etapów prac był dość długi i przygotowywano się do niego już zimą, ścinając drzewa, dowożąc je do bindug. Tutaj skupiały się place składowe, szopy ze sprzętem flisackim, zabudowania do przechowywania towarów. Kiedy już drewno trafiło na bindugę nad rzeką, kanałem lub jeziorem, gdzie formowało się tratwy przeznaczone do spławu, to dalszym jego transportem zajmowała się wynajęta i często przywieziona ze sobą ekipa flisaków. 



Taką ekipę wynajmowano często na kilka bądź kilkanaście kolejnych spławów, gdyż drewno było zbyt wartościowym towarem aby powierzyć go osobom nieznanym i niezaufanym. Spław znacznych ilości towarów wymagał zatrudnienia sprawnej i fachowej obsługi – flisaków, sterników oraz tzw. najmitów do załóg, które w zorganizowany sposób odprawią towary rzekami. Nie można zapominać i pomijać kwestii braku wykwalifikowanej i wystarczająco licznej kadry specjalistów do eksploatacji tzw. przemysłów leśnych i przygotowania ich do sprzedaży w Europie Zachodniej, dlatego fachowcy byli poszukiwani i niezwykle cenni.

Toruń w spławie wiślanym był dla wielu flisaków palem, czyli miejscem docelowym spławu.

Opisuje ten stan pieśń flisacka z Małopolski z pocz. XVIII w.:

W wielu przypadkach granica flisaków polskich kończyła się pod Toruniem, a nawet gdy spławiali do portów w Gdańsku czy Elblągu, to raczej - zgodnie z wszelakimi prawidłami sztuki - bezpośredniego kontaktu z kupcami angielskimi nie mieli, gdyż to kupiec miejski był kontrahentem zagranicznego kupca, nie zaś flisak.

Kupcy Gdańscy słynęli z tego, że znacząco zaniżali cenę doliczając za składowanie albo wprost oferując niską cenę. I na nic zdałoby się pójście do innego kupca, gdyż tam dbano o swój, ale też wspólny interes trzymając solidarnie niskie ceny skupu surowców, i nie liczyło się, czy to szlachcic czy król polski, gdyż niechęć do samodzielnej działalności nieindygenów w Prusach była powszechna. Mimo, że kupcy z Prus Królewskich uzyskali na terenie Polski jak najszersze swobody handlowe, to w Prusiech uważali Polaków za cudzoziemców. Rozporządzenia Rady miast Prus Królewskich, w tym Gdańska, podkreślały często wrogi stosunek do kupców cudzoziemskich, z polskimi włącznie. Niektóre rozporządzenia jawnie skierowane były przeciw Polakom. W jednym z wilkierzy gdańskich grożono wysoką grzywna. a w przypadku braku pieniędzy, bezwzględnym więzieniem za ujawnienie Polakowi istotnej ceny towarów w Gdańsku.


Taki podział transportu zaznaczał się aż do końca XIX w., kiedy to kolej żelazna przejęła lwią część transportu rzecznego.

Flisacy toruńscy, których często wynajmowano jako znakomitych fachowców na spław z odleglejszych terenów, mieli też co robić wokół własnego podwórka. W zasięgu ręki znajdowały się atrakcyjne lasy nad Drwęcą, ale także dalej położone kompleksy na Kujawach i zachodnim Mazowszu oraz południowa część Borów Tucholskich.

Spławiali oni na wielką skalę drewno nieprzetworzone, ale też do warsztatów wyrabiających klepki a następnie gotowe spławiali do portów w Gdańsku i Elblągu, jak i dostarczali drewno w ruchu lokalnym do konkretnych kontrahentów. Transportowali też drewno od lasu do pieców produkujących wojdaż i potaż. Produkty te występowały jako produkty leśne obok smoły i węgla drzewnego.

Warto wiedzieć, że wojdaże i potaże to wysoko przetworzony produkt chemiczny - sól alkaliczna.

W wydanej w 1763 r. w Hamburgu encyklopedii towaroznawstwa informowano, że do Europy Zachodniej najwięcej potażu trafiało z Gdańska, Rygi i Królewca. Podkreślano przy tym, że najlepszy jest towar gdański, królewiecki średni, zaś z Rygi najsłabszy.

Wojdaże od potaży różniły się tym, że w procesie produkcji potrafiono uchronić niektóre minerały drzewne, dzięki którym nabywał on swojego charakterystycznego błękitnego zabarwienia i nazywany był „błękitnym złotem".

A do czego owe potaże i wojdaże służyły?

Stosowano je w bielarniach i farbiarniach tkanin, ale też do czyszczenia wełny, do produkcji porcelany oraz szkła, do wyrobu piwa, w produkcji papieru, przy garbowaniu skór.

Każdy zna toruńskie pierniki, ale nie każdy wie że potaż był w nich używany jako spulchniacz.

Używano go też do produkcji mydła i środków piorących, a później do produkcji materiałów wybuchowych (prochu i saletry).

Krótko mówiąc, w dawnych czasach znaczenie gospodarcze potażu i wojdażu było ogromne.

Iście hurtowy handel drewnem i produktami leśnymi, w którym na raz potrafiono sprzedać po kilkanaście tysięcy pni, nabrał takiego rozmachu pod koniec XVI w., że na szeroko pojętym obszarze dorzecza Wisły wylesiono praktycznie wszystkie mniejsze prywatne kompleksy leśne i dostawcami materiałów drzewnych stała się zasadniczo tylko wielka własność - kościelna i królewska. Kupcy z tego powodu zaczęli poszukiwać towaru na południu i na wschodzie, importując towar z terenów Rzeczpospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Od XVII wieku nastąpiła zmiana i dorzecze Wisły przestało być głównym zagłębiem dłużyc, specjalizując się w przetworach i półproduktach (popioły, wajdaże, klepki itd.). Konieczność dostarczania drewna długiego z "głębokich" prowincji Wielkiego Księstwa Litewskiego zmusiło tak kupców, jak i właścicieli lasów do zakładania czasami gigantycznych spółek, które np. dostarczały drewno do Gdańska Niemnem via Memel i Bałtyk. W tym też czasie coraz większą rolę odgrywać zaczęły porty położone na wschodzie. Najpierw Królewiec i Kłajpeda (Memel), a później Ryga, która od XVII wieku stała się głównym portem eksportowanego z tego rejonu drewna, co nie zmienia faktu że nadal przez Gdańsk przechodziły znaczne ilości eksportowanego drewna.

Spław drewna był ważną dziedzina handlu w czasach Prus Zakonnych, Królewskich, ale też po przyłączeniu tych ziem do państwa pruskiego mającego swoją stolicę w Berlinie. W Toruniu funkcjonował w najlepsze aż do 1939 roku. Ogromne ilości spławianego Wisłą drewna via Toruń docierały nie tylko do Gdańska, ale i do Szczecina, a potem do Berlina – dzięki włączeniu miasta w XIX w. poprzez Kanał Bydgoski do pruskiego systemu wodnego. 




Do Torunia nadal płynęły tratwy wykonane na Wiśle oraz jej dopływach: Bugu, Sanie, Narwi, Drwęcy, a także w Europie wschodniej na Litwie i Białorusi. Jeszcze na początku XX wieku (1904–1909) pobudowano nowy Port Drzewny, który jednorazowo mógł pomieścić 230 tratw, ale powoli lecz nieubłaganie nadchodził okres stali która zaczęła wypierać drewno.

Gdański handel morski stracił na znaczeniu za czasów Fryderyka II, który blokadą i sankcjami chciał zmusić dumne miasto do posłuszeństwa. W tym czasie na obrzeżach Gdańska, w Chełmie i Starych Szkotach stworzył osiedla targowe, ograniczające gdańskie zyski handlowe. W ujściu Martwej Wisły zbudował Nowy Port, dostępniejszy dla żeglugi morskiej od przestarzałych gdańskich nabrzeży nad Motławą. W tym czasie aż ¼ jednostek wypływających z Gdańska załadowana była drewnem i jego pochodnymi. Nie było to przypadkowe, ale związane z ówczesnym rozwojem flot brytyjskiej i francuskiej. Sankcje Fryderyka II nie zmarginalizowały jednak definitywnie znaczenia handlowego Gdańska na skalę europejską, doprowadziły do jego marginalizacji dopiero zmiany europejskiej koniunktury gospodarczej, czyli epoka stali z której zaczęto budować okręty.



Bibliografia:

Powyższy wpis to w zasadzie ad vocem do artykułu Marcina Dobrowolskiego „Imperium brytyjskie z polskich desek”, z którego kilka informacji też zaczerpnęliśmy.

Grzegorz Białuński, „W sprawie lasów i leśnictwa w południowo-wschodnich Mazurach od XIV do początku XVIII wieku”

Maria Bogucka, „Żegluga bałtycka w XVII –XVIII wieku w świetle materiałów z archiwum w Amsterdamie”

Honorata Obuchowska-Pysiowa „O handlu drewnem w Polsce w XVI wieku”

Jerzy Trzoska „Gdańsk jako port drzewny w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku”

Jerzy Trzoska „Możliwości wzbogacenia problematyki dziejów handlu gdańskiego w XVIII w. w archiwach miast portowych (Archiwum Departamentalne Żyrondy w Bordeaux)”

Krzysztof Łożyński, „Handel towarami leśnymi w świetle kowieńskiej księgi wójtowskiej (1561–1564)”

Przemysław Czyżewski „Handel na Podlasiu w drugiej połowie XV w.”

Paulina Lesiczka, Ewa M. Pawlaczyk. Bartosz Łabiszak. Lech Urbaniak, „Zmienność taborskiej sosny zwyczajnej (Pinus sylvestris L.) z Nadleśnictwa Miłomłyn wyrażona w analizie cech morfologii igieł oraz polimorfizmie mikrosatelitarnego DNA”

Skorzystaliśmy też z części informacji i zdjęć znajdujących się na stronie Toruński Portal Turystyczny: toruntour.pl Swoją droga polecamy tę stronę, gdzie można znaleźć dużo ciekawostek o Toruniu i nie tylko.

Było tego trochę więcej, ale przez sprawy losowe przygotowanie tego artykułu przeciągnęło się bardzo długo w czasie i pogubiliśmy źródła notatek, z których korzystaliśmy, za co przepraszamy szanownych autorów.

Na koniec opracowania naszego zatwardziałego adwersarza, który na każdy temat ma coś do powiedzenia, niestety mając nadzieję na więcej zawiedliśmy się, bo niewiele w nich znaleźliśmy nowych informacji. Przydały się jako źródła kilku cytatów z innych autorów, za co dziękujemy:

Michał Kargul „Lasy Prus Królewskich”

Michał Kargul, „Abyście w puszczach naszych szkód żadnych nie czynili...Gospodarka leśna w województwie pomorskim w okresie nowożytnym (1565 - 1772)”