piątek, 22 lutego 2019

Jost, czyli krajka pruska


W Berlinie, podczas imprezy poświęconej Prusom Wschodnim w maju 2005 r., do kobiety siedzącej za stoiskiem z tkaninami podeszła trójka dziewczyn, które przedstawiły się jako grupa z Łotwy. Dowiedziawszy się, że to ona jest twórczynią prezentowanych wyrobów, zapytały, czy jej zdaniem to rzemiosło jest niemieckie, czy bałtyjskie. „Niemieckie”, odrzekła szybko, lecz zastanawiając się później na tą sprawą, pani Irene nie była już tak pewna swojej odpowiedzi. W jej ojczyźnie, Prusach Wschodnich, od niepamiętnych czasów zlewały się ślady Prusów i ludów germańskich.




Krajki łotewskie.
Źródło zdjęcia: ecraftscollective



Czym są wschodniopruskie „Jostenbänder"? Słowo „jost” jest staropruskie i oznacza pasek.
Na północy prowincji, zwłaszcza w okolicy Kłajpedy (Memel), żywa była przed 1945 rokiem tradycja tkania tutejszej odmiany krajki. Były to tasiemki w kolorowe wzory, którymi kobiety obszywały fartuszki spódnic, choć trzeba dodać że to tylko jedno z większej liczby zastosowań w życiu codziennym. Małe dziewczynki pod okiem swoich babć tworzyły „josty” przed pierwszym dniem szkoły, było także częścią tradycji aby młoda kobieta przed zamążpójściem wykonała bardzo długie, kilkumetrowe nawet wstążki i obdarowała nimi siostry pana młodego. Krajki można było także sprzedać lub kupić na jarmarku ludowym, który odbywał się co roku w Kłajpedzie.



Korzenie tego rzemiosła sięgają czasów pradawnych. Irene Burchert, która od wielu lat zgłębia dzieje wschodniopruskiej sztuki tkackiej, w swojej krótkiej niestety (32-stronnicowej) książeczce zebrała kilka tradycyjnych wzorów i zachowała je dla potomności. Zauważa też, że podczas gdy Nadrowowie i Skalowowie tkali podłużne barwne pasy, ich południowi sąsiedzi Sudowowie mieli w zwyczaju tworzenie dywanów. Nie inaczej było i w czasach młodości pani Irene, która, urodzona w roku 1923 w Tolnicken w powiecie olsztyńskim, uczęszczała do szkoły tkackiej w Ełku, gdzie – jak przyznaje – robiono dywany z których słynęły niegdyś Mazury, lecz "jostów" nie znano. Nowej dla siebie sztuki nauczyła się stosunkowo niedawno, owocem czego była wspomniana już książeczka „Ostpreußische Jostenbänder” wydana w 2007 r.

Istnieją dwa podstawowe sposoby tkania krajek: na bardku lub tabliczkach. Jeżeli chcielibyście poczytać więcej o tej technice, warto zajrzeć na przykład na poniższe strony:


Chcąc zaś spróbować pracy samemu, możecie zapisać się na specjalne warsztaty w Wiosce Prusów:




czwartek, 14 lutego 2019

O Warmii i wojnie księżej zwanej też popią.



Stylizowana mapa Warmii z 1681 r. z książki „Series episcoporum Varmiensem”, autorstwa prawdopodobnie Karla Joachima Pastoriusa.



Konflikt o obsadę biskupstwa warmińskiego który doprowadził do wybuchu wojny księżej, inaczej zwanej popią (Pfaffen Krieg).


Niespełna rok po podpisaniu II pokoju toruńskiego umarł biskup warmiński Paweł Lagendorf, którego na stolec biskupi wprowadził jego poprzednik Piccolomini, czyli papież Pius II. Kapituła warmińska zgodnie z tradycją skorzystała z prawa wyboru nowego biskupa, i na miejsce to powołała Mikołaja Tungena pochodzącego ze średniozamożnej mieszczańskiej rodziny warmińskiej a urodzonego w Ornecie, czyli w Prusach.
Kazimierz Jagiellończyk chciał narzucić model koronny, według którego to król obsadzał biskupstwa. Dlatego nie uznał decyzji kapituły i wysunął kandydaturę biskupa chełmińskiego, którym był wówczas Wincenty Kiełbasa, nieindygena, na co nie było zgody tak wśród kapituły jak i wśród stanów pruskich. Tungen nie wycofał się, wkrótce jego pozycję wzmocniła prowizja papieska. Po kilku latach pobytu w Rzymie, w przebraniu pielgrzyma, przybył na Warmię mając ze sobą zatwierdzenie papieża Pawła II na stolec biskupi. We wrześniu 1469 z pretensji do biskupstwa wycofał się natomiast Wincenty Kiełbasa.
Rezygnacja Kiełbasy nie oznaczała rezygnacji z obsadzenia tego stołka przez króla. Kazimierz Jagiellończyk interweniował u papieża, który nakazał Tungenowi rezygnację z diecezji warmińskiej (następca Pawła II, Sykstus IV mianował Tungena biskupem w Kamieniu Pomorskim). Król nie uzyskując akceptacji dla Kiełbasy, naznaczył w 1471 Andrzeja Oporowskiego, który był podkanclerzym koronnym (i znowu Koroniarz i nieindygena).
Nominacja Oporowskiego nie zmieniła sytuacji na Warmii. Sam Oporowski jako nominat nie został dopuszczony do objęcia rządów wobec protestów kleru, ludności warmińskiej, oraz stanów pruskich. Stany pruskie sprzeciwiały się centralistycznej polityce polskiego monarchy, a w tym wypadku obsady niezgodnie z ustaleniami stolca biskupiego. To przyczyniło się do opanowania przez Tungena dużej części Warmii w latach 1472-74. Dodatkowo w listopadzie 1476 wielki mistrz Henryk von Richtenberg zawarł z Tungenem przymierze. Mikołaj Tungen szukał również wsparcia u króla Węgier Macieja Korwina, oddając mu w protekcję diecezję warmińską. Król węgierski Maciej Korwin zawarł w Ostrzychomiu układ z Zakonem, na mocy którego brał pod swoją protekcję nie tylko Krzyżaków, ale i Tungena.
Wojnę rozpoczęła odmowa złożenia hołdu lennego przez nowowybranego wielkiego mistrza zakonu Martina Truchsessa. W tym przypadku dużą rolę odgrywał Maciej Korwin. Pod jego wpływem, ale bez zgody papieża, nuncjusz papieski Baltazar z Pescii ekskomunikował bowiem 15 stycznia 1478 roku Kazimierza Jagiellończyka i jego syna Władysława, który panował wówczas w Czechach. Pod tym pretekstem następca Richtenberga, wielki mistrz krzyżacki Marcin von Truchsess, nie złożył przysięgi wierności polskiemu monarsze, co skończyło się wojną.
Mikołaj Tungen wraz z pomocnikami przejął większość zamków i miast. Wielki mistrz zaatakował zbrojnie teren Prus Królewskich zajmując znajdujący się pod administracją Koroniarza Wincentego Kiełbasy Kwidzyn, a także Starogród, Chełmno i Brodnicę. Skutkowało to wkroczeniem wojsk królewskich do Warmii i Prus Zakonnych. Wojska królewskie pod dowództwem burgrabiego krakowskiego Jana Białego, uderzyły na biskupstwo pomezańskie i biskupstwo warmińskie, pustosząc Pomezanię i zajmując takie miasta jak Orneta, Pieniężno, Frombork, Jeziorany. Padały kolejne twierdze, w tym broniony przez Krzyżaków Kwidzyn, gdzie z kolei królewskimi oddziałami dowodził Piotr Dunin, ojciec Jana Białego. Wobec niechęci stanów do tego konfliktu, pomoc zakonu dla Tungena była mizerna, a sam biskup musiał zbiec do Królewca.
15 lipca 1479 r. zawarto porozumienie w Piotrkowie, według którego każdorazowy biskup warmiński miał składać hołd lenny królowi Polski. Kapitułę zobowiązano do tego, by w swoim wyborze uwzględniła preferencje królewskie. Nie udało się jednak Kazimierzowi narzucić modelu koronnego, według którego król obsadzał biskupstwa. Według zapisów porozumienia ustalono że w przyszłości kolejny biskup powinien być “miły królowi”, co dawało kreatywnemu władcy duże pole do manewru. Punkt ten nie spodobał się papieżowi, który odmówił jego zatwierdzenia.
Wojna popia formalnie skończyła się nie w momencie zjazdu piotrkowskiego, ale nieco później, kiedy to 9 października 1479 roku wielki mistrz Truchsess pozbawiony dotychczasowych sojuszników złożył w Nowym Korczynie przysięgę wierności królowi Kazimierzowi.
Sprawa obsady biskupstwa warmińskiego jak i samej wojny była elementem skomplikowanej gry politycznej.
Patrząc obiektywnie fakt pozostawienia na biskupstwie warmińskim Tungena można nazwać niepomyślnym dla polskiego władcy, tak jak odmowa zatwierdzenia „osoby miłej królowi” na biskupa Warmii przez papieża.
Patrząc też z punktu widzenia niezależności Prus Królewskich jak i samej Warmii, działania Tungena wydawać mogą się sukcesem.
Po zakończeniu wojny, biskup Mikołaj Tungen zajął się odbudową diecezji warmińskiej. Był fundatorem ołtarza w kościele św. Jerzego w Królewcu, przeznaczył także testamentem duże kwoty klasztorom i kościołom w diecezji. Pozostał do końca życia w faktycznej opozycji wobec króla, między innymi zawarł w 1485 roku konfederację ze stanami pruskimi w obronie pruskich praw i wolności.
Był to jedynie koniec pierwszego etapu wojny popiej, ale nie koniec zakusów Kazia Jagiellończyka na autonomię w Prusach Królewskich. Król uważał obsadę biskupstwa warmińskiego nadal za swoją domenę, Tungen żywił wielkie obawy w związku z planami mianowania przez króla kolejnym biskupem warmińskim swego syna Fryderyka Jagiellończyka. Aby temu zapobiec, będący już w podeszłym wieku biskup podjął w Rzymie starania o wyznaczenie koadiutora, na którego upatrzył Łukasza Watzenrode. Po śmierci Tungena, kiedy to kapituła wybrała biskupem jego protegowanego, cieszącego się poparciem stanów pruskich wuja Mikołaja Kopernika - Łukasza Watzenrode, Kazimierz Jagiellończyk nadal chciał obsadzić biskupstwo swoim synem. Doszło wówczas do ponownego konfliktu, a wspierany przez papieża Innocentego VIII, Łukasz Watzenrode zajął zbrojnie Warmię. Wywołało to stan napięcia między Polską a Warmią i papiestwem. Konflikt został przerwany śmiercią Kazimierza Jagiellończyka. Jan Olbracht doprowadził do polubownego załagodzenia sporu. Dopiero na mocy porozumienia w 1512 r. z kolejnym biskupem Fabianem Luzjańskim (Tetytingerem von Lossajnenem ) kanonicy mieli wybierać biskupa spośród wskazanych przez króla czterech członków kapituły warmińskiej, bądź też jednego z członków dynastii jagiellońskiej.
Mikołaj Tungen zmarł 14 lutego 1489 r. w Lidzbarku Warmińskim.
A teraz nieco dodatkowych ciekawostek, w kwestii kto tu miał rację i kto nie trzymał się zasad.
Dominium warmińskie było niewielkie i liczyło 4.249,09 km2 powierzchni, podczas gdy I Rzeczpospolita w okresie szczytowym prawie milion km2, czyli Dawid i Goliat 💪.
Warmia to dziesięć komornictw, w których władzę świecką sprawowali: biskup i kapituła, na takich samych zasadach i uprawnieniach. Ten podział władzy świeckiej sięgał czasów erekcji diecezji pruskich w 1243 r. Identyczne zasady prawne zostały stworzone w pozostałych dwóch diecezjach pruskich, tj. w pomezańskiej i sambijskiej, nieco inne w diecezji chełmińskiej, która została powołana do bytu razem z trzema wymienionymi. Zakres uprawnień biskupa jako władcy świeckiego, czyli jako księcia, nie był większy od kapitulnej. Był taki sam, a w niektórych punktach kapituła miała nawet przewagę, bo ona poniekąd była stróżem całości dóbr stołu biskupiego i sprawowała pewnego rodzaju kontrolę, by nie zostały one rozproszone. W zakresie jurysdykcji czysto kościelnej tego parytetu między kapituła a biskupem nie było. Jedynym rządcą diecezji jako kościelnej jednostki administracyjnej był biskup, który zwykle z grona kapituły dobierał sobie tak ważnych, znanych powszechnie pomocników jak wikariusz generalny, oficjał, czy administrator diecezji w razie wyjazdu biskupa poza granice Prus. W ten sposób Warmia była swego rodzaju księstwem nie całkiem udzielnym, ale o szerokiej autonomii. W Polsce podobnych tworów nie było.
Granice zewnętrzne Warmii, czyli dominium warmińskiego, nad którym biskup i kapituła sprawowali władzę świecką, uformowały się w kilku aktach demarkacyjnych. Dwa najważniejsze miały miejsce za pierwszego biskupa Anzelma w latach 1251 i 1254, trzeci zaś w 1375 r. z okazji procesu biskupa warmińskiego z Krzyżakami o tereny tzw. puszczy Galindzkiej na linii Reszel - Butryny. Po stronie warmińskiej przez wiele stuleci istniało przekonanie, że w 1375 r. Krzyżacy skrzywdzili Warmię i bezprawnie oderwali od niej około 6 tys. łanów.
Warmia statusem prawnym była bardzo zbliżona do księstw duchownych Rzeszy Niemieckiej, których od czasów cesarza Fryderyka II w 1227 r. powstało kilkaset, a razem ze świeckimi księstwami przeszło czterysta. Warmia jako księstwo i jako diecezja zabiegała o to, aby miały tu moc obowiązującą tzw. konkordaty niemieckie, przez co rozumiano dwa konkordaty wiedeńskie z 1419 r., a zwłaszcza z 1448 r. na mocy którego biskupa wybierała kapituła a nabór członków do kapituły odbywał się w drodze wyboru lub nominacji papieskiej w ramach alternativa mensium, tzn. kanonie wakujące w miesiącach nieparzystych obsadzał papież, natomiast w miesiącach parzystych kapituła wspólnie z biskupem. Kanonikiem kapituły warmińskiej według pierwotnych jej statutów mógł zostać indygena, czyli mieszkaniec Prus. Były jednak odstępstwa od tej zasady. Krzyżakom nie udało się wprowadzić do kapituły kanoników członków Zakonu. Ciekawostką jest, że raz został wybrany na biskupa Włoch Eneasz Sylwiusz Piccolomini, i uwaga - późniejszy papież Pius II.
Warmia w myśl drugiego pokoju toruńskiego (1466) miała zachować zakres samodzielności ten sam, jaki posiadała wcześniej w państwie zakonnym. Faktycznie królowie polscy łamiąc postanowienia i nie szanując zasad indygenatu znacznie próbowali ograniczyć jej samodzielność, głównie przez to, że właściwie sami mianowali biskupów warmińskich, a od 1519 r. również prepozytów kapituły fromborskiej. Tak zwany wolny wybór biskupa warmińskiego przez kapitułę powoli stawał się fikcją. Jeszcze Mikołaj Tungen 1467–1489, Łukasz Watzenrode i Fabian Tetinger von Lossainen (Luzjański) 1489–1512, zostali wybierani fortelem przez kapitułę.
Kolejni, zaczynając od Maurycego Ferbera aż do Tiedemanna Giese, byli indygenami, czyli obywatelami Prus, ale już wybrani byli na nowych zasadach, gdzie to król wybierał biskupa spośród czterech członków kapituły. Szalejąca w Prusach - tak Królewskich jak i Książęcych - reformacja skutecznie odciągnęła Prusaków od kościoła katolickiego, a co się przez to rozumie też od piastowania stanowisk kościelnych, i od 1551 roku kiedy (to objął wakujące stanowisko Stanisław Hozjusz) aż do Ignacego Krasickiego 1767–1795 wszyscy biskupi warmińscy byli Koroniarzami. Mimo to toczono nadal zawzięte spory polityczne o to stanowisko.
A tak opisał status Biskupa Warmińskiego i spory w tej kwestii Gotfryd Lengnich w księdze „Prawo pospolite królestwa polskiego” z dopiskiem „za pozwoleniem cenzury rządowej”
Biskup Warmijski nie tylko jest Senatorem Państwa, ale i Pruskim; i owszem wprzód był Pruskim, nim Senatorem Państwa został. W Senacie Pruskim pierwszą jest osobą, i około roku 1513 począł pełnić urząd Prezydenta, z kąd też Prezydentem Ziem Pruskich jest nazywany. Wymagają więc ustawy, ażeby Biskup, podobnie jak inni Pruscy dostojnicy, krajowcem był Pruskim; a gdy Biskupstwo to, prawie nigdy Prusakowi się nie dostaje, przeto Stany Pruskie nowemu Biskupowi Indygenat nadawać zwykły, nie dopuszczając go inaczej do Senatu, a tem mniej do wykonywania praw Prezydenta: wymaganą nawet jest od niego umyślna w pewną rotę przysięga, którą w kościele Zamku Malborskiego ma wykonać. Marcin Kromer Biskup Warmijski, który będąc Polakiem, Indygenatu pruskiego nie otrzymał, ani do Senatu prowincyi nie wszedł, ani Prezydentem nie był”.
Gdy już polscy królowie złamali to, czego nie śmieli ruszyć nawet Krzyżacy, to i późniejsi władcy Prus nie chcieli być gorsi i również skwapliwie swoich zauszników na ten stolec wrzucali, zaczynając od 1795 roku, kiedy to wsadzili nań Karla von Hohenzollerna, oczywiście nieindygenę. Co ciekawe, był on senatorem I Rzeczypospolitej, członkiem konfederacji Sejmu Czteroletniego.
Gwoli ścisłości, polskiemu królowi nie zależało na dysponowaniu sakrą, ale na uprawnieniach jurysdykcyjnych i stołku dla zaufanych za zasługi. Biskup ordynariusz w I Rzeczpospolitej nie był tylko hierarchą ściśle kościelnym, ale i osobą polityczną, członkiem senatu, a biskup warmiński od około 1508 r. prezesem Rady Pruskiej. Królowie nie chcieli dopuścić, by tak ważne stanowisko polityczne dostało się w ręce przez nich nie kontrolowane.
Co ciekawe, że w zapędzie po nie swoje uprawnienia w nadawaniu godności biskupich i chęci kontroli nad Warmią, królowie potrafili podrzucić tam nawet biskupów, którzy... nie posiadali sakry biskupiej. Dwaj z nich, kardynał Andrzej Batory i Jan Olbracht Waza, którzy znaleźli się w ciągu biskupów warmińskich, faktycznie nie posiadali nawet święceń kapłańskich. Oni obaj mieli jakieś nadzieje na sięgnięcie po wyższe stanowiska państwowe, niezgodne ze stanowiskiem biskupim. Te kalkulacje w przypadku Andrzeja Batorego skończyły się wręcz tragicznie. Batory zginął w walce z rywalem politycznym o tron w Siedmiogrodzie, wojewodą mołdawskim Michałem Walecznym. Pokonany w bitwie, tułał się po Zakarpaciu, ale chłopi rumuńscy wytropili go, obcięli głowę i w nadziei nagrody zawieźli ją do Michała.
Andrzej Batory bratanek króla, biskupstwo warmińskie miał zapewnione jeszcze za życia Kromera, bowiem w 1584 r. król wywarł nacisk na Kromerze i ten wprawdzie niechętnie, ale jednak przyjął Andrzeja Batorego na swego koadiutora z prawem następstwa, podobnie zresztą jak Hozjusz Kromera. W dziejach Warmii tym sposobem tylko trzech biskupów zdobyło tron lidzbarski - trzeci to Ignacy Krasicki, koadiutor Adama Stanisława Grabowskiego.
Ale jaja, ale jaja, stołek jest najważniejszy i to w podobno tak katolickim państwie.  😇
A teraz pytanie, kto tu łamał zasady i kto przez lata działał nieuczciwie wobec maleńkiej Warmii?
Ciekawostka, oprócz Batorego gwałtownie życie zakończył jeszcze jeden biskup warmiński, Stanisław von Hatten Hattyński, którego 3 stycznia 1841 r. zabił czeladnik rzemieślniczy z Fromborka, niejaki Kuhnapfel, podobno umysłowo chory. Kuhnapfel mimo to został osądzony i skazany na śmierć. Wyrok wykonano we Fromborku na oczach około 10 tys. ludzi. W państwie pruskim był to ostatni wyrok śmierci wykonany publicznie.


Na podstawie:
Alojzy Szorc „Dzieje diecezji warmińskiej (1243–1991)”
Alojzy Szorc ”Warmia czasów Reginy Protmann (W drugiej połowie XVI i na początku XVII wieku)”.
Gottfried Lengnich „Prawo pospolite Królestwa Polskiego”.
Piotr Nitecki „Biskupi Kościoła w Polsce w latach 965–1999”.
Stanisław Szczur „Historia Polski: średniowiecze”.
Tadeusz Oracki „Słownik biograficzny Warmii, Prus Książęcych i Ziemi Malborskiej od połowy XV do końca XVIII wieku”.
Henryk Łowmiański „Polityka Jagiellonów”.
Tomasz Graff „Walka o obsadę biskupstwa warmińskiego”.







czwartek, 7 lutego 2019

O idei Szwajcarii Bałtyckiej w Prusach.




Ludności Prus Wschodnich łącznie z Mazurami bardziej odpowiadałaby idea „autonomii”, a jeszcze lepiej niepodległe, niezależne państwo pod taką czy inną nazwą, choćby „Szwajcaria Bałtycka”.
Ale działacze Związku Mazurów, uciekając przed prześladowaniem hitlerowskim z Działdowa do „podziemia” w Guberni Generalnej, po drodze zagubili i zatracili tę wspaniałą niepodległościową myśl, którą żyliśmy w Działdowie w latach od 1935 do 1939 roku. A myśl i idea ta miała na pewno większe szanse do zrealizowania, niż „polsko-mazurskie” Prusy Wschodnie. Trzeba było nam tylko zawczasu spojrzeć w inną stronę: na Wschód, a nie wypatrywać z Polakami wyzwolenia z Zachodu. Chwilą tą była data klęski armii niemieckiej pod Stalingradem, a nie lipiec 1944 roku, gdy było już po uchwałach mocarstw wojujących przeciw Hitlerowi. A może i wtedy było jeszcze nie za późno.

Właśnie po klęsce pod Stalingradem niemieccy niewolnicy w Rosji, pochodzący z Prus Wschodnich, zastanawiali się razem z królewieckim komunistą, Hermannem Materną, ukrywającym się w Związku Sowieckim nad oderwaniem Prus Wschodnich od Rzeszy Niemieckiej i w ten sposób uratować Prusy Wschodnie i ich ludność od zagłady. Pisze o tym autor książki pod tytułem Nur der Name blieb Heinrich Gerlach.


Czyli idea niepodległościowa istniała w Prusach Wschodnich. Wojciech Wrzesiński w Warmia i Mazury pisze: „Pierwsze propozycje utworzenia z Prus Wschodnich tzw. Oststaatu zostały rzucone już w 1918 roku. Utrzymywały się jeszcze po podpisaniu traktatu pokojowego. W Obozie Piłsudczykowskim z zainteresowaniem obserwowano wśród Niemców Prus Wschodnich tendencje separatystyczne”. A więc idea niepodległościowa istniała dawno. Nie jest, jakby złośliwie ktoś myślał, „wymysłem” Związku Mazurów. Szkoda tylko, że Związek Mazurów ją zaprzepaścił. Po klęsce Hitlera jedynie Niepodległe Prusy Wschodnie odpowiadałyby Mazurom i wszystkim innym narodowościom. Historycznie biorąc, nie byłoby to żadne novum.”

Edward Małłek „Gdzie jest moja Ojczyzna? Wspomnienia"