sobota, 1 czerwca 2019

Ring wolny Pasym-Szczytno, czyli o dawnych mordobiciach i konfliktach między miastami.

Niby dwa sąsiadujące urocze miasteczka, a okazuje się że potrafiono tam między sobą koty drzeć i to bardzo dosadnie. A o co? Oczywiście o piwo i inne napoje wyskokowe. ;)

Jak zapewne wiecie, Pasym otrzymał prawa miejskie w 1386 roku, a pobliskie Szczytno 337 lat później na mocy przywileju króla pruskiego Fryderyka Wilhelma w 1723 roku.

I jak tu się dziwić, że mieszczanie z Pasymia wkurzyli się, skoro jakaś „dziura” koło zamku Ortelsburg - osada targowa, chciała podskakiwać konkurując w handlu z dumnym miastem Pasymiem? Tak, wiemy, mieszkańcom Szczytna po przeczytaniu tego fragmentu gwałtownie skoczyło ciśnienie, ale nic nie poradzimy na to, że w tamtym czasie to Pasym był miastem a nie Szczytno. ;)


Aby rozwiać wątpliwości, przytoczymy garść informacji.
Pomijając fakt, że oba miasteczka powstały na miejscu grodów pruskiego plemienia Galindów i to jest ich jedyna wspólna cecha, to reszta w tamtych czasach raczej je różniła.

Pasym na mocy porozumienia z 1254 r. pomiędzy Zakonem Krzyżackim a biskupem Warmińskim należał do biskupstwa warmińskiego. I aby komuś do głowy nie przychodziły dziwne teorie, przypominamy że Warmia statusem prawnym była bardzo zbliżona do księstw duchownych Rzeszy Niemieckiej, a biskupem w tym czasie był Anzelm, który ramie w ramie działał z Krzyżakami i wspólnie brał udział w wyprawach przeciwko Prusom, oraz wspólnie z Krzyżakami tłumił ich powstanie. Takie to były czasy.

W roku 1336 na miejscu dawnego grodu Prusów założono wieś kościelną Henrykowo.
(Przy tym jednak nie łudźcie się, bo tak jak Adalbert jest u nas Wojciechem, tak samo było z tą wsią, która nie nazywała się Henrykowo a po prostu Heinrichswalde).

W roku 1350 rozpoczęto rozbudowę wsi wznosząc kościół i zamek. Krzyżacy przed rokiem 1369 zajęli Henrykowo, czyli Heinrichswalde, wraz z okolicznymi ziemiami. W 1384 r. wielki mistrz krzyżacki Konrad von Rothenstein podniósł wieś do rangi miasta. Miasto przybrało wówczas nazwę Bassenheim, a jak wieść niesie podobno było to nawiązanie do postaci komtura elbląskiego Zygfryda Walpota von Bassenheim.

Prawa miejskie Pasym otrzymał 4 sierpnia 1386 r. na prawie chełmińskim. Od tego momentu, już jako miasto, zaczął się rozwijać i stał się ważnym ośrodkiem handlowo rzemieślniczym. Co ważne w związku z dalszą opowieścią, istniał tu browar, młyn i gorzelnia oraz wiele warsztatów rzemieślniczych.

Niestety dla Pasymia, istniejąca przy zamku w Szczytnie osada zaczęła się gwałtownie rozwijać za sprawą starosty Jonasza von Dobenecka. To on dał w 1549 r. małej osadzie, zwanej obecnie Szczytno a dawniej Ortelsburg, prawo organizowania cotygodniowego targu, a także prawo warzenia i wyszynku piwa. Znaczenie osady podniosła przebudowa zamku, przeprowadzona w latach 1579-1581 na polecenie elektora Jerzego Fryderyka, któremu przez wiele lat marudził i monitował o to wspomniany starosta. Ów starosta zamierzał przekształcić osadę w miasto i to dzięki niemu zaczęto nazywać w dokumentach to „coś” koło zamku Ortelsburg osadą targową, a w końcu miasteczkiem.

Widzieliście gdzieś w Szczytnie pomnik ku pamięci tego starosty, co uczynił z „dziury” koło zamku miasto? Może pora aby jakieś popiersie czy choćby tablicę pamiątkową mu wystawić na złość polit-poprawnym szaleństwom?

No dobra, koniec dowcipów i przechodzimy dalej.
Po wielkim pożarze z 1583 r., ocalało w Pasymiu zaledwie dziewięć domów i kościół. Miasto podźwignęło się z tej pożogi i zaczęło na nowo się rozwijać.

Na drodze rozwoju Pasymia stanęła jednak osada targowa (bo wtedy jeszcze nawet nie miasto, zwane obecnie Szczytno). Spór wybuchł o prawo warzenia i sprzedawania piwa. Piwo ze Szczytna wypierało z rynku piwo pasymskie. Jakby tego było mało, starosta szczycieński przeniósł targ z Pasymia do Szczytna. Nie dość na tym, wiejskie jarmarki, organizowane przez szlachtę, także godziły w interesy mieszczan Pasymia.

Konflikt stał się tak nabrzmiały, że na polach pomiędzy wsiami Jęcznik i Grom w roku 1609 doszło do bitwy mieszczan pasymskich z mieszkańcami osady w Szczytnie.

Wyobrażacie sobie tą bitwę?



Puśćmy wodzę fantazji i wyobraźmy sobie ludzi ganiających się po polach i okolicznych zaroślach, okładających się błotem, kijami i pięściami, wokół słychać krzyki i jęki. ;)

No to zaczynamy fantazjować:

Wrogie sobie „wojska” wyznaczyły miejsce bitwy pośrodku drogi między Pasymiem a Szczytnem. Mieszczanie pasymscy zajęli ustalone pozycje – niektórzy z nich umacniali „fortece” w krzakach, inni zajęli się produkcją pocisków z błota. Kilku umyślnych siedziało na pobliskich drzewach, aby móc dojrzeć zawczasu zbliżające się hufce wroga i w porę ostrzec swoich.
Nadejście intruzów ze Szczytna oznajmił zwiadowca siedzący na czubku najwyższego.
Bitwa rozpoczęła się.
Wróg podzielił swoje siły na dwie grupy. Pierwsza uderzyła od strony pobliskich zarośli porastających brzeg jeziora. Część mieszczan pasymskich wyszła im naprzeciw, lecz po chwili zgodnie z planem walczący udali, że uciekają przed napastnikami, szczycieńscy wojownicy ruszyli za nimi w pościg, lecz tamci ukryli się w lesie i ślad po nich zaginął. Wojowie ze Szczytna rządni walki rozpoczęli poszukiwania wroga, aż tu nagle z ukrycia Pasymiarze zaczęli bombardować wrogów błotem, reszta sił czekała na kolejne rozkazy. Błotne bombardowanie zaczęło słabnąć (no bo ile można obrzucać się błotem?). Wtedy kolejni ukryci dotąd mieszczanie z Pasymia dołączyli do bitwy.
Po chwili walka rozgorzała w najlepsze, w ruch poszły kamienie, kije i pięści, wokół słychać było chrzęst wybijanych zębów i podbijanych oczu, guzy na głowach i sińce od kijów rozdających razy na prawo i lewo rosły w zastraszającym tempie.
Druga grupa szczycieńskich wojów, kiedy usłyszała triumfalne krzyki pasymskich mieszczan i jęki swoich pobratymców od razów zadawanych kijami rzuciła się do walki. Przez chwilę wydawało im się, że zdołają pokonać zmęczonych już mieszczan pasymskich, lecz nie spodziewali się ataku kolejnej grupy ukrytej w krzakach. Znów rozpoczęło się mordobicie, w którym okrążeni mieszkańcy Szczytna mogli liczyć tylko na łagodny wymiar kary. Był to kulminacyjny moment bitwy, wygranej przez mieszczan miasta Pasymia. Bilans bitwy: wybite dziesięć zębów po stronie Szczytna, sześć po stronie Pasymia, 20 sińców pod oczami po stronie Szczytna i 15 po stronie pasymskiej, 40 guzów na głowach po stronie szczycieńskiej i 32 guzy po stronie pasymskiej. Sińców na plecach nikt nie był w stanie policzyć, bo każdy z walczących miał na sobie barwy śliwkowe. Zwycięstwo Pasymia było bezdyskusyjne i nawet żaden sędzia nie był tu potrzebny aby rozstrzygnąć wynik bitwy.
Mieszczanie pasymscy wygrali tę bitwę, ale spór handlowy trwał nadal. A wszystko za sprawą starosty von Dobenecka, który stanął po stronie osady przy murach zamku szczycieńskiego, którą nazywano pogardliwie liszką. To dzięki jego uporowi z klepiska pod zamkiem Ortelsburg powstało miasto.

W tym czasie Pasym stał się na tyle bogaty, że w 1615 roku odkupił zamek krzyżacki i zburzył go, wykorzystując cegły zamkowe na budowę ratusza.

W ciągnący się cały czas spór musieli wkroczyć książęcy wizytatorzy, a byli nimi Fabian von Dohna, Albert Fink i Sehmiedlein. Owi wizytatorzy w 1615 r. przyznali, że nie są w stanie spowodować, aby mieszkańcy osady przyzamkowej zaprzestali wytwarzania słodu i warzenia piwa. Stwierdzali oni, że nie mogą pojąć, czemu ludność Pasymia nie może ścierpieć żadnego innego miasta w odległości 2 mil, skoro w Księstwie jest to przecież powszechne.

Zadecydowali jednak, iż mieszkańcom Szczytna nie pozwala się, a niniejszym całkowicie zabrania, sprzedaży choćby jednej beczki piwa czy gorzałki we wsiach lub w karczmach, lecz mają obowiązek prowadzić u siebie, w liszce, wyszynk całego warzonego przez nich piwa. Dalej wizytatorzy postanawiali:

Mieszkańcy Szczytna pozostawią mieszkańcom Pasymia swe piwo zapieczętowane i zakorkowane w okolicznych wsiach i karczmach. Mieszkańcom Pasymia zezwala się natomiast przy niedostatku piwa karczemnego na zamku elektorskim w Szczytnie podawać swe piwo w karczmach, jednakże odmierzone i od każdej sprzedanej tu beczki muszą wnieść do urzędu opłatę 5 groszy.


Wizytatorzy w interesie Pasymia zabraniali mieszkańcom Szczytna udzielania pożyczki poddanym jego Elektorskiej Wysokości i prawa pierwokupu na wsi. Uznali, że jarmarki wiejskie, ale tylko te, które mają moc prawa, powinny być utrzymane. Zabronili warzenia piwa i pędzenia gorzałki sołtysom, wolnym, karczmarzom, chłopom, młynarzom, zagrodnikom, którzy nie uzyskali od władz prawa na warzenie i wyszynk. Tym, którzy bez zgody będą piwo i wódkę produkowali oraz sprzedawali miano odebrać kotły browarne oraz żelazne garnki do gorzałki, czyli aparaturę do pędzenia bimbru. Mieszczanie pasymscy wywalczyli sobie prawo pierwokupu towarów w okolicznych wsiach. Chłopi okręgu szczycieńskiego zostali zobowiązani do sprzedaży towarów i zboża w Pasymiu i Szczytnie. Jeżeli od rana do godziny 12 nie sprzedali wyrobów oraz zboża, mieli prawo sprzedać je tam, gdzie chcą.

Komisarze ostrzegli mieszczan pasymskich, aby nie oszukiwali przy kupnie lub nie wymuszali od biednych poddanych towarów i zboża za pół ceny, lecz zawsze niech mają na względzie sprawiedliwość i kierują się ceną i zwyczajami rynkowymi, takimi jak w innych miastach.

Pasym obronił swe przywileje, które elektor Jan Zygmunt w 1616 roku zatwierdził, a także potwierdził dawne przywileje dane miastu.

W XVII w. Pasym uprawomocnił swoją gospodarczą przewagę nad Szczytnem, ale nie zatrzymało to rozwoju pobliskiego Szczytna. Kilka pożarów trawiących osadę, epidemie dżumy z lat 1624-1625, 1631, 1653-1654, oraz tej największej z lat 1707-1711, które doprowadziły do śmierci wielu mieszkańców i prawie całkowitego zastoju życia miasta, nie zatrzymało jego rozwoju. Mimo tylu przeciwności losu Szczytno otrzymało wreszcie prawa miejskie w roku 1723. Jak w czasach konfliktu z Pasymiem, nadal główną gałęzią handlu i wytwórstwa pozostawało warzenie i sprzedaż piwa. W XVIII wieku w Szczytnie browarnictwem zajmowały się 44 osoby. Do dziś istnieje budynek powstałego w 1898 r. browaru.

Tylko, że nigdzie nie ma wzmianki o staroście Jonaszu von Dobenecku, który dał kopa na rozpęd przyszłemu miastu Szczytno i to dzięki jego staraniom kamień węgielny miasta zaczął się toczyć tak, że żadne przeciwności nie były w stanie go już zatrzymać...





Na podstawie Stanisław Achremczyk „Historia Warmii i Mazur. Tom I Pradzieje – 1772” i nie tylko.

1 komentarz: