Wśród polskich braci? Mazurzy w Polsce.
Wielu
Mazurów uciekło przed zbliżającym się Frontem Białoruskim.
Wielu zostało po prostu w swych leżących z dala od cywilizacji
wsiach. Wielu okrążyły wojska radzieckie i zmusiły do powrotu.
Niektórzy zaś wrócili sami, jak to często po wojnach bywało, w
nadziei na powrót do dawnego porządku.
Jednak
wydarzenia zapoczątkowane w 1933 roku wypędzeniami Żydów, a
później, od 1939 roku, mordami i zbrodniami niemieckimi prawie w
całej Europie powrót ten przekreśliły.
Teraz
Mazurzy, tak jak i ogromna część Niemców na wschodzie Europy,
stali się ofiarami tej wojny. Grabieże, gwałty, mordy, wywózki i
obozy pracy stały na porządku dziennym.
B.
Bierut, przewodniczący KRN domagał się poprzez Stalina przyznania
Polsce Prus Wschodnich jako „prapolskich ziem”, które miały
połączyć się z ojczyzna, uszczęśliwiając przy okazji Warmiaków
i Mazurów „powrotem do Macierzy”.
To
żądanie nie było nowe, gdyż już po I wś. w Wersalu była
przedstawiana piastowska koncepcja granic Polski.
Mazurzy
mieli zostać poddani repolonizacji. Pojecie to miało oznaczać, ze
przez wieki zachowali oni swoją polskość i nie musieli stać się
Polakami, gdyż według polskiej polityki powojennej, a w
szczególności tej PZPR, nigdy nie przestali być Polakami.
Aby
te polskość pobudzić do życia, Mazurów poddano polityce, która
nie miała wątpliwości, że posiadali oni polska świadomość
narodową..
Już
w czasie wojny powstał w 1943 roku w Warszawie Instytut Mazurski, w
skład którego weszli działacze mazurscy z powiatu dziadowskiego,
gdzie repolonizacja w okresie międzywojennym całkowicie się nie
udała. Pomni tego, jak i szkód, które wyrządziły ich sprawie
polskie rządy narodowo-katolickie, domagali się oni ograniczonej
autonomii dla Mazur. Tym razem swe nadzieje wiązali z lewica.
Problemem
okazało się jednak to, ze Mazurzy nie tylko nie czuli się
Polakami, ale i nie chcieli nimi być nawet pro forma. Oświadczenie
Jerzego Burskiego dla PKWN głoszące, że „Po 700 latach ciężkiego
poddaństwa, wieloletniego systematycznego niszczenia wszystkiego co
polskie...możemy nareszcie wrócić do Polski“ było więc jego
prywatnym zdaniem. Nie przeszkodziło to jednak temu, że slogan ten
będzie obowiązywał aż do 1989 roku, a w świadomości wielu
Polaków obowiązuje nadal.
W
1946 roku na Mazurach pozostało ok. 36% tzw. autochtonów i Niemców.
Zaczęli
do nich stopniowo dołączać nowi osadnicy. Przede wszystkim
uciekinierzy i przesiedleńcy z polskich Kresów i osadnicy z
północnego Mazowsza/Kurpi, których przyciągała przede wszystkim
lepsza infrastruktura i stan zabudowań poniemieckich, a także
szukanie przygód w nowym dla Polski regionie.
Od
1947 zaczęto przymusowo osiedlać tu Ukraińców w ramach „Akcji
Wisła”.
Mimo
oficjalnej polskiej ideologii, Polacy widzieli w Mazurach nie ich
„braci Polaków”, ale Niemców, albo jeszcze dobitniej „szwabów”.
Jak
zauważył polski pastor z Warszawy – Feliks Gloeh – w czasie
podroży po Mazurach – milicja polska podjudzała dodatkowo Polaków
do terroryzowania Mazurów.
Dodatkowym
problemem dla Polaków – katolików była głęboka ewangelicka
wiara tego ludu.
Pierwszym
etapem repolonizacji miała być weryfikacja narodowościowa. Mazurzy
mieli stać się Polakami na papierze, a więc podpisać dokument
potwierdzający ich polskie pochodzenie i będący prośbą o
przyznanie im obywatelstwa polskiego.
W
zamian obiecano urzędy, bądź będące wówczas rzadkością dobra
materialne.
Wszystkie
te działania skończyły się niepowodzeniem. Prawie nikt nie chciał
być Polakiem.
Wobec
tego sporządzono w latach 1945 – 1948/9 listy, w których
zaliczono Mazurów do czterech rożnych grup, wzorem były tutaj z
pewnością niemieckie, rasistowskie Volkslisty.
W
zależności od grupy Mazurzy musieli albo swa ziemie opuścić, albo
zostali poddani psychicznej i fizycznej katordze : wiezienia, obozy,
brak milicyjnej ochrony przed szabrownikami i pospolitymi
przestępcami.
Czasy
stalinizmu
Mimo
szykan nie było pod koniec roku 1946 zweryfikowanych 31 tys.
Mazurów. Ich status był niewyjaśniony. Po powstaniu PZPR w 1948
roku jej przywódca, Bierut, postanowił pozbyć się całkowicie
opozycji.
Za
taka uznano również niezweryfikowanych Mazurów. W państwie,
którego hasłem przewodnim stało się homogenne narodowościowo
społeczeństwo, nie było miejsca dla mniejszości narodowych. Stąd
też od końca tego roku zaostrzono wobec nich kurs.
Wojewoda
olsztyński, wcześniej szef UB w Łodzi, zarzucił im
„pronazistowską i proamerykańską propagandę”. Przed nowymi
prześladowaniami nie uchronili się nawet nastawieni propolsko
działacze mazurscy, którzy w czasie wojny przybywali w obozach
koncentracyjnych.
Skierowano
ich do wiezień, obozów i prac publicznych.
W
lutym 1949 roku Moczar przystąpił do „Wielkiej Weryfikacji”
mającej całkowicie rozwiązać problem mazurski.
Komisja
Registracyjna jeździła od wsi do wsi, aby wciągnąć Mazurów na
polską listę.
Na
wsiach rozgrywały się tragedie, jeżeli obietnice materialne nie
pomogły i ktoś nie podpisał akcesji, stosowano przemoc. Osobę
taka wiozła milicja do najbliższego miasta powiatowego, oddawała
Służbie Bezpieczeństwa, która tak długo znęcała się nad nią
psychicznie i fizycznie, aż ta podpisała listę polskości.
Nigdy
wcześniej w swojej historii Mazurzy nie przeżyli takiego poniżenia,
upodlenia i tortur, jak teraz od ludzi, którzy utrzymywali, ze są
ich braćmi.
Bardzo
szybko stała się Mazurom ich ojczyzna obca.
Razem
z masowymi prześladowaniami narodowościowymi przyszła do nich
kolektywizacja. Chociaż gospodarstwa mazurskie były nieduże,
podniesiono drastycznie podatek gruntowy, tak więc obok szwabów
stali
się Mazurzy „kulakami” i „podpora kapitalizmu”. Walka
klasowa zawitała do Mazur.
O
ile w latach 1952/53 podatki dla PGR-ów zmniejszono o 1/3, o tyle
dla gospodarstw chłopskich zwiększono o 126%!
Mazurzy
masowo przeciwstawiali się polonizacji. Nawet ci, którzy wcześniej
rozmawiali po mazursku, zaczęli porozumiewać się po niemiecku i
omijać nabożeństwa po polsku.
Wielu
z nich nie posyłało dzieci do szkoły.
Po
raz pierwszy w swojej historii formował się w Mazurach powszechne
niezadowolenie i sprzeciw. Prawie wszyscy chcieli jak najszybciej
opuścić swoja małą ojczyznę.
W
1950 roku zniesiono wprawdzie prawnie sankcje przeciw osobom o
niemieckiej przynależności narodowej, nie zmieniło to już jednak
stosunku Mazurów do państwa polskiego.
W
tym samym roku pozwolono 1600 Mazurom na wyjazd do RFN w ramach akcji
Czerwonego Krzyża.
W
następnym zaś roku w ramach akcji tzw. paszportyzacji przyznano
wszystkim Niemcom na terenie Polski jej obywatelstwo.
Większość
Mazurów wykorzystało jednak tą chwilowa odwilż do wydania sobie
zaświadczenia w Ambasadzie USA w Warszawie, ze są Niemcami. Tylko w
powiecie mrągowskim takie zaświadczenie posiadało 63%.
W
międzyczasie nastała zimna wojna.
Każdy
Mazur posiadał rodzinę w RFN, stad tez zaczęli być podejrzewani o
szpiegostwo bądź rewizjonizm. Znowu wielu trafiło do wiezień.
W
tym czasie pozostawali oni daleko idąc między sobą, w swoich
niszach i pielęgnowali swa niemieckość. Od państwa polskiego
oczekiwali tylko jednego - pozwolenia na wyjazd do Niemiec.
Mazurzy w Polsce po 1956 roku.
„Śpiew
nasz
Już
tylko w kancjonałach,
A kancjonały - w rękach umarłych."
Erwin
Kruk: "Z krainy umarłych"
Po
odwilży 1956 roku, częściowej destalinizacji, osadzeniu Gomułki
na czele PZPR, cała Polska, a z nią Mazurzy, miała nadzieje na
nowy początek.
Działacze
mazurscy zostali formalnie zrehabilitowani, jednak nawet ci, którzy
przez lata opowiadali się za Polska i włączenie Warmii i Mazur do
Polski witali z radością, musieli stwierdzić, że ich sen o
Mazurach w ramach państwa polskiego skończył się.
Gdy
tylko zasady łączenia rodzin dla byłych obywateli Niemiec zostały
zliberalizowane, Mazurzy zaczęli chmarami opuszczać Polskę.
Także
propolscy działacze mazurscy przesiedlali się do RFN.
Adolf
Szymański przybył tam w roku 1958, Johann Dopatka w 1966, a Edward
Małłek, współautor Memorandum Mazurskiego z 1944 i jego bratanek, brat Karola Małłka, słynnego działacza mazurskiego, nie chcieli
także żyć w takim kraju.
Edward
Małłek pisał później, że przyszłość Mazurów widział w
Polsce.
Gdy
to długo oczekiwane i wyśnione marzenie wydawało się być
spełnionym, musiał z bólem dojść do przekonania, że „ze
strony Polski nie istnieje żadne prawo własności do Mazur i
Mazurów. Polski projekt Mazury poniósł klęskę.
Bardzo
wymowne jest to pismo „dziękczynne”, które propolscy Mazurzy,
stojący w służbie województwa olsztyńskiego zawieźli do
kierownictwa PZPR.
Piszą
tam m.in. , że historia Warmii i Mazur jest pełna biedy, tragedii,
niesprawiedliwości i bólu. Mazurzy tego nie zapomnieli i żyje to
ciągle w nich.
„Warmiacy
i Mazurzy chcą nie tylko chleba, ale tęsknią też całym sercem za
pełną wolnością. Domagają się szacunku dla swojej, narosłej w
ciągu siedmiuset lat, „bycia innym” (Inności) i wolności dla
pielęgnacji swoich tradycji.”(E. Kruk, Kronika z Mazur. Warszawa
1989)
Ponadto
domagali się, aby łączenie rodzin rozdzielonych w wyniku działań
wojennych odbywało się na zasadach humanitarnych, a nie
politycznych.
Tylko
w okręgu mrągowskim, liczba Mazurów zmniejszyła się w ciągu 3
lat o 59%, z 22 603 do 12 000 w roku 1958.
Ich
Ogólna liczba spadła do 34 500, podczas gdy jeszcze 8 lat wcześniej
tylko diecezja ewangelicko-luterańska liczyła 68 500.
Jednak
to nie był koniec tej cichej i ciągłej emigracji. Także lata 60.
były jej kontynuacją.
Ostatnia
fala wyjazdów nastąpiła w latach 1970 – 1989, gdy w ramach
polityki wschodniej Willego Brandta nastąpiło oficjalne nawiązanie
stosunków dyplomatycznych między Polską i RFN.
A
kiedy w 1975 roku, w czasie Konferencji Helsińskiej w zamian za
miliardowe kredyty, Gierek wprowadził lepsze możliwości wyjazdu,
rozpoczęła się ostatnia duża fala emigracji.
Jesienią
1980 roku propolscy Mazurzy złożyli wniosek o rejestracje
Mazurskiego Związku Kulturalnego.
Wniosek
został oddalony.
Erwin
Kruk ujmuje tak losy Mazurów:
„...Nasze
groby
Nad nami się zapadły.
Trawy
Wyrosły nad cmentarzami.
Lecz po tych, co odeszli,
Nie zamknięte bramy.
I nikt się nie żali,
Gdzie nasza kraina.
Czy mogliśmy tu kiedykolwiek żyć?
Tu, gdzie po naszym życiu
Ślady się pali?”
Nad nami się zapadły.
Trawy
Wyrosły nad cmentarzami.
Lecz po tych, co odeszli,
Nie zamknięte bramy.
I nikt się nie żali,
Gdzie nasza kraina.
Czy mogliśmy tu kiedykolwiek żyć?
Tu, gdzie po naszym życiu
Ślady się pali?”
(E.
Kruk, Z krainy umarłych. Olsztyn 1983)
Erwin Kruk |
W
latach 1970 – 1989 wyjechało do Niemiec 55 227 Warmiaków i
Mazurów.
Istotę
rzeczy oddaje powiedzenie: „Wy macie Mazury i Warmię, a my Mazurów
i Warmiaków“.
Także
kościoły nie doczekały się przyjaznej koegzystencji. Po wojnie
państwo polskie oddało, w większości ewangelicko-luterańskie
kościoły, polskiemu kościołowi ewangelicko-augsburskiemu, jako
prawnemu następcy, w posiadanie.
W
wyniku ucieczki, wypędzenia i fali wyjazdów kościoły te były
często opuszczone, bądż miały mała liczbę wiernych.
Katolicy,
którym państwo nie chciało wydawać pozwoleń na budowę nowych
świątyń, zajmowali po prostu siłą kościoły mazurskie,
stwarzając fakty dokonane.
Często
zdarzało się tak, jak w Szestnie czy też w Ukcie, czy Nawiadach,
że resztki Mazurów pozbawiono tego, co było dla nich istotą życia
- możliwości modlitwy we własnej świątyni.
Diecezja
Warmińska stwierdzała lakonicznie, że kościoły ewangelickie
stały puste.
O
przyczyny masowego exodusu Mazurów już nie pytała.
Mazury
bez Mazurów, taki był wynik polskiej polityki mazurskiej, o której
tak napisał jeden z polskich historyków. „to, czego Prusacy nie
osiągnęli w ciągu 400 lat, osiągnęliśmy, my Polacy, w ciągu
jednej generacji, mianowicie zrobienie z Mazurów świadomych
Niemców“
Alexx
A.
Kossert, Preußen, Deutsche oder Polen? Die Masuren im Spannungsfeld
des ethnischen Nationalismus 1870-1956 Wiesbaden 2001. ("Prusacy,
Niemcy czy Polacy? Mazurzy w obliczu nacjonalizmu etnicznego
1870-1956
A.
Kossert „Żydzi wschodniopruscy” (Olsztyn 1999).
A.
Kossert” Między dwiema tradycjami. Trudna historia Kościoła
ewangelickiego na Mazurach po roku 1945” (Olsztyn 1999).
A.
Kossert „Prusy Wschodnie. Historia i Mit” ( Warszawa 2009) (wyd.
niem. 2005).
A.
Kossert „Mazury. Zapomniane południe Prus Wschodnich” (Warszawa
2004) (wyd. niem. 2001).
Praca
zbiorowa „Mazurzy. Tradycja i codzienność” (Olsztyn 2002)
(red.)
L.
Belzyt „Między Polską a Niemcami” (Toruń 1996)
„Der
Kreis Sensburg” (Würzburg 1960)
A.
Sakson „Mazurzy - społeczność pogranicza” (Poznań 1990)
A. Wroblewski, "Wer unterschied schon Masuren von Deutschen?", FAZ. Nr. 179
i
inne.
Wpis
zamieszczony za zgodą autora.
Pierwotnie
ukazał się 16.i 23 lutego 2014 roku na
portalu Salon24
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz