Walter
Późny urodził się 22 lutego 1910 r. w rodzinie chłopskiej we wsi
Dębowiec Wielki koło Nidzicy. Jego ojciec był jednym z twórców i
działaczy Mazurskiej Partii Ludowej i Mazurskiego Związku Ludowego,
agitującego za Polską w czasie plebiscytu w 1920 r. Ukończył
seminarium Nauczycielskie w Działdowie, następnie studiował jako
stypendysta Światowego Związku Polaków w Wyższej Szkole
Dziennikarskiej w Warszawie. W latach trzydziestych działał w
Towarzystwie Młodzieży Polskiej oraz publikował artykuły w
redakcjach pism Polskich w Niemczech, a głównie w Gazecie
Olsztyńskiej i szczycieńskim Mazurze. W 1939 r. uczestniczył w
kampanii wrześniowej. W 1940 r. został aresztowany przez gestapo i
uwięziony na Pawiaku.. Po wyjściu na wolność brał udział w
ruchu oporu na Lubelszczyźnie i Mazowszu, redagował i wydawał
pismo podziemne. W 1943 r. w Radości koło Warszawy współorganizował
tzw. Związek Mazurów. Po 1945 r. pełnił obowiązki pierwszego
polskiego starosty powiatowego w Szczytnie, chroniąc rodziny
mazurskie przed armią radziecką i polskimi szabrownikami, ale też
organizował życie nowych osiedleńców z Polski.
W
okresie stalinowskim został bezpodstawnie oskarżony i w 1949 r. –
na wiele miesięcy – aresztowany przez UB jako wróg ludu, został
zrehabilitowany w 1956 r. Po
tzw. odwilży przed dwie kadencje był posłem na Sejm. Przez wiele
lat był też wiceprzewodniczącym Wojewódzkiej Rady Narodowej w
Olsztynie. Odznaczony
orderem Virtuti Militari V klasy oraz krzyżem komandorskim z gwiazdą
orderu odrodzenia Polski.
W 2010 roku, na stulecie urodzin, został Honorowym Obywatelem
Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Zmarł
w 2012 roku, przeżywszy ponad 100 lat.
Autor pod koniec
1999 roku przeprowadził z nim kilkugodzinną rozmowę, podczas
której opowiadał o powojennym Szczytnie. Wspomnieniom Waltera
Późnego poświęcimy kilka kolejnych odcinków.
Część
pierwsza wspomnień:
Walter
Późny wspomina powojenne Szczytno i powiat
W
styczniu 1945 roku rozpoczęła się radziecka ofensywa i agonia Prus
Wschodnich. Dla mieszkańców prowincji znajdującej się w granicach
III Rzeszy, klęska wojsk niemieckich oznaczała definitywny koniec
świata, który mieszkańcy Warmii i Mazur znali od pokoleń.
Na
początku wiosny 1945 roku na Warmii i Mazurach zaczęła się
tworzyć polska administracja, która sukcesywnie przejmowała
zdobyte ziemie z rąk wojsk sowieckich. W tym czasie niepoślednią
rolę w Szczytnie odegrał starosta Walter Późny.
Do
kolejnego cyklu historycznego wykorzystałem dokumenty sprawozdawcze
z archiwów państwowych w Olsztynie oraz Białymstoku, jak też
materiały, które zebrałem w ciągu ostatnich dwóch dekad od
świadków opisywanych przeze mnie wydarzeń.
Zarówno
część mieszkańców pruskiej prowincji, a co za tym idzie -
Szczytna i powiatu szczycieńskiego na mocy rozkazu wydanego
przez gauleitera Prus Wschodnich Ericha Kocha, ewakuowała się
zaledwie na tydzień przed wkroczeniem wojsk sowieckich. Ci,
którzy pozostali mieli nadzieję na to, że Rosjanie będą w
stosunku do ludności cywilnej zachowywać się tak, jak to miało
miejsce podczas I wojny światowej. Stało się jednak inaczej.
Ze strony Sowietów rozpoczął się odwet za zbrodnie niemieckie
popełnione przez nich na Wschodzie. Na porządku dziennym były
gwałty kobiet i dziewczynek, natomiast wszystkich mężczyzn w
wieku 15-55 lat pakowano do wagonów i wywożono na roboty do Rosji.
Według sporządzonych w latach późniejszych sprawozdań, co
najmniej połowa z nich nie wróciła już do swoich domów. Dość
liczne były również przypadki, że niewinnych Mazurów zabijano na
miejscu. Obok gwałtów był to ulubiony rodzaj zemsty sołdatów.Sytuacja
mieszkańców Warmii i Mazur stała się nieco lepsza, gdy wraz z
początkiem wiosny władzę z rąk radzieckich zaczęli przyjmować
przedstawiciele polskiej administracji, ale tylko pozornie.
Na
teren powiatu szczycieńskiego zaczęli przybywać przesiedleńcy zza
Bugu i chłopi z północnego Mazowsza i Podlasia, którzy w
większości siłą wyrzucali Mazurów z ojcowizny. Ówczesna skala
szabrownictwa sięgnęła olbrzymich rozmiarów. Dziś to może się
wydawać nieprawdopodobne, ale złodzieje rozbierali nawet domy, bo
cegła była w cenie. Dość znane są przypadki, że szabrownicy
mieli „dokumenty” uprawniające
do rekwizycji wydane przez polskie władze i dość powszechne stało się, że złodzieje przyjeżdżali w asyście milicji.
do rekwizycji wydane przez polskie władze i dość powszechne stało się, że złodzieje przyjeżdżali w asyście milicji.
Pierwszy
polski starosta
4
kwietnia 1945 roku na polecenie Pełnomocnika Rządu na Okręg
Warmińsko-Mazurski pułkownika Jakuba Prawina, do Szczytna przybył
Walter Późny. Wraz z kilkoma kolejarzami, niewielką grupą
miejscowych i doktorem Gauze zabrał się do tworzenia polskiej
administracji i odbudowy zniszczonego miasta.
![]() |
Dr Jan Gauze |
Jako priorytet, polskie władze nakazały Późnemu tworzenie zrębów polskiej administracji oraz zdania sprawozdania na temat aktualnej sytuacji w mieście i powiecie. Również w tym samym dniu Waltera Późnego przedstawiono radzieckiemu komendantowi miasta – pułkownikowi Romanience.
Dzień
później starosta szczycieński wyszedł na obchód miasta, aby na
podstawie oględzin sporządzić raport i wysłać do Olsztyna.
„Gmach Starostwa – spalony i wszelkich dokumentów brak. Sąd
powiatowy, Urząd Skarbowy i Urząd Katastralny - ocalały, jednak
dokumenty zostały w większości zniszczone na skutek działań
wojennych” pisał w swoim sprawozdaniu Walter Późny. Na siedzibę
starostwa wybrano pomieszczenia znajdujące się w ratuszu, bo
poprzedni budynek, który znajdował się przy zbiegu dzisiejszych
ulic Warszawskiej i B. Chrobrego – uległ całkowitemu zniszczeniu.
-
Bieda i nędza w powiecie szczycieńskim, którego byłem starostą,
była taka, że aż dosłownie szczypało - wspominał Walter
Późny podczas naszego spotkania w 1999 roku. - Śmieszy mnie dziś,
gdy ktoś opowiada, że „gościliśmy’' w powiecie zaledwie
dowództwo radzieckich sił lotniczych i tę niedużą liczbę
wojska, bo liczącą „zaledwie” 3 dywizje piechoty. Można
sobie wyobrazić, co tu się działo…
Sytuacja
w mieście i powiecie
Wraz
z początkiem kwietnia 1945 roku na podstawie sporządzonego przez
starostę spisu, w Szczytnie zastano zaledwie około 250 osób, w tym
90% kobiet i starców. W ponad dwa tygodnie później stan ludności
wynosił już tylko 50 osób. „Pozostałych wywieziono” – pisał
w swoim sprawozdaniu Walter Późny.
W
połowie kwietnia Walter Późny zarządził, aby przez kolejne dwa
tygodnie u niego w urzędzie odbywały się obowiązkowe odprawy
sołtysów przy poszczególnych podkomendantach wojennych, na
podstawie których mógłby sporządzić szczegółowe dane na temat
aktualnej sytuacji w powiecie. Wszystkie spotkania z sołtysami
odbywały się oczywiście w obecności przedstawicieli władz
radzieckich.
A
jakie były omawiane sprawy podczas odpraw z nielicznymi sołtysami
szczycieńskich miejscowości?
Jak pisze w swoich sprawozdaniach Walter Późny, mówiono głównie o zabezpieczeniu pozostałych nielicznych poniemieckich maszyn rolniczych, które w większości Sowieci już wywieźli do siebie. Priorytetem było również zebranie pozostawionych wszelkich zbóż i ziemiopłodów. Ważnym tematem była również sprawa wiosennych zasiewów.
Jak pisze w swoich sprawozdaniach Walter Późny, mówiono głównie o zabezpieczeniu pozostałych nielicznych poniemieckich maszyn rolniczych, które w większości Sowieci już wywieźli do siebie. Priorytetem było również zebranie pozostawionych wszelkich zbóż i ziemiopłodów. Ważnym tematem była również sprawa wiosennych zasiewów.
„Ustalono,
że wszyscy obecni na odprawach sołtysi są mianowani przez Komendę
Wojenną, pochodzą z ludności miejscowej i na wezwanie Komend
Wojennych stawili się w 40% ogólnego stanu” – czytamy w
sprawozdaniu starosty z 23 kwietnia 1945 roku.
W
obawie przed żołnierzami i bandami
Część
ludności szczycieńskich miejscowości w obawie przed radzieckimi
żołnierzami i bandami szabrowników, ukrywała się w okolicznych
lasach i dlatego dość trudna była ocena sytuacji na wsi. Walter
Późny dość często informował władze w Olsztynie o braku
należytego bezpieczeństwa. „Uzbrojone bandy napadają ludność,
oraz placówki wojskowe rabując wszelki dobytek. Są ciągłe
starcia oddziałów wojskowych z bandami. Ostatni wypadek miał
miejsce w dniu 17.IV.45 wieczorem na stacji kolejowej w Szczytnie,
gdzie są liczni zabici i ranni” pisał w sprawozdaniu starosta pod
koniec kwietnia 1945 roku.
Na
podstawie zachowanych w archiwach dokumentów, możemy się
dowiedzieć, że wszystkie krowy w liczbie 14 tysięcy zostały
spędzone z terenu całego powiatu i były ładowane, a następnie
wywożone do Związku Radzieckiego. Liczba ta z dnia na dzień
malała, bo - jak pisał starosta – część z nich szła na ubój
dla wygłodniałych Sowietów. Koni nie było w ogóle, a w
poszczególnych miejscowościach znajdował się nieliczny drób.
Zabudowania
gospodarcze i domy mieszkalne szczycieńskich miejscowości w 75%
nadawały się do zamieszkania, natomiast pozostałe 25% budynków
zostało spalonych. Według sprawozdania Późnego, drogi były
dobre, a mosty umożliwiały przeprawę na drugi brzeg.
Sowieckie
bezprawie
Walter
Późny regularnie co tydzień musiał składać skrupulatne meldunki
o sytuacji w powiecie do rezydującego w Olsztynie pułkownika
Jakuba Prawina. Jak opowiadał podczas naszego spotkania, był typem
niepokornym, który przedstawiał sytuację taką, jaka jest
faktycznie.
– Władzy
polskiej, a raczej radzieckiej, bo polska była tylko fikcyjna,
narażałem się w dość znacznie, za co w latach późniejszych
zostałem zdjęty ze stanowiska – opowiadał Walter Późny. W
swych raportach pisał, że ze strony polskiej stale napływają
skargi o kradzieżach, rabunkach i gwałtach dokonywanych przez
znajdujące się w powiecie radzieckie oddziały wojskowe.
W
jednym z nich opisał przypadek, w którym polscy osadnicy, broniąc
swego mienia, zostali zastrzeleni, a wcześniej w obecności
rodziców wojskowi zgwałcili ich córki. Znany jest przypadek z
miejscowości Romany, gdzie sowieccy żołdacy zamordowali całą
mazurską rodzinę. Najpierw na oczach ojca i syna zgwałcono matkę
z dwiema nastoletnimi córkami. Po wszystkim wszystkich
zastrzelono, a przypadkowo wyciągniętym z chałup nielicznym
Mazurom, nakazano ich ciała pochować w przydomowym ogródku.
Z
pochodzącego z 23 kwietnia 1945 roku sprawozdania starosty Późnego
dowiadujemy się, że ze względu na grasujące w mieście i
powiecie bandy, prosi zwierzchnie władze w Olsztynie o pomoc we
wzmocnieniu bezpieczeństwa w formie nadesłania jak najszybciej
funkcjonariuszy milicji. W tym samym dokumencie zabiega o przysłanie
do miasta i powiatu dalszych wykwalifikowanych pracowników, wśród
których wymienia m.in. mechaników, elektromonterów, młynarzy,
browarników i gorzelników, którzy według niego – uruchomiliby
różne zakłady przemysłowe i użyteczności publicznej.
Dla
Waltera Późnego bardzo ważne było również rolnictwo. „…proszę
o nadesłanie rolników, którzy by natychmiast przystąpili do
zasiewów wiosennych, przyczym na pierwszy rzut potrzebnych jest
około 2.000 rodzin” (pisownia oryg.) - napisał w końcowej
części dokumentu starosta szczycieński.
Sowiecka
grabież
Pełnomocnikiem
na Okręg Mazurski w 1945 roku został pułkownik Jakub Prawin. Pod
koniec marca, gdy jeszcze toczyły się walki na całym terytorium
Prus Wschodnich, władze radzieckie nakazały mu tworzyć polskie
placówki administracyjne na podległym terenie. Pośpiech przy
tworzeniu tych placówek powodował obsadzanie stanowisk ludźmi nie
zawsze do tego przygotowanymi. Jakub Prawin w swym sprawozdaniu pisał
„…z drugiej strony każda osoba narodowości polskiej, która
przybywa na teren Olsztyna i Okręgu Mazurskiego, jest cenna
już przez samo to, że tu przyjechała, nie przebiera się więc,
ale każdego bierze natychmiast do pracy”. Prawin miał do
dyspozycji 53 urzędników, którzy przyjechali do Olsztyna z nim i
Jerzym Burskim. Wśród nich był i pierwszy polski powojenny
starosta szczycieński – Walter Późny.
Wojska
radzieckie w dalszym ciągu pozostawały w miastach i miasteczkach
mazurskich. Przejęli ważniejsze obiekty o dużym znaczeniu
strategicznym i militarnym. Niepodzielnie w ich władaniu były
dworce i linie kolejowe, fabryki i zakłady oraz duże majątki
ziemskie. Bez wytchnienia wywozili mienie, rozbierali tory,
dokonywali omłotów zboża. Sytuacja z dnia na dzień stawała się
coraz gorsza. Wszystko było rozszabrowane
i wywiezione.
i wywiezione.
Infrastrukturą,
zarówno na terenie powiatu szczycieńskiego, jak i całych tzw.
„ziem odzyskanych” w szczególny sposób interesował się
osobiście Józef Stalin, który podpisywał dyrektywy i
rozporządzenia dotyczące demontażu określanych zakładów,
czasami i miast oraz wywozu z nich surowców i urządzeń. Stalin
najprawdopodobniej uważał, że właściwie nie była to zwykła
grabież, ale rekompensata materialna za zniszczenia dokonane
przez Niemców w Związku Radzieckim. Ponadto wychodził z założenia,
że skoro przemysł działał na korzyść gospodarki wojennej III
Rzeszy, to zgodnie z tym – należy go po prostu przejąć. Takie
tłumaczenia działań Sowietów są po prostu absurdalne, ponieważ
trudno byłoby znaleźć jakąkolwiek gałąź gospodarki, która nie
wspomagałaby nazistowskiej machiny wojennej.
„Odszkodowania
wojenne”
W
Szczytnie w ramach „odszkodowań wojennych” Sowieci na ogromną
skalę grabili miejscowe zakłady.
Z fabryki listew (po wojnie fabryka mebli) należącej do rodziny Andersów wywieziono wszystkie obrabiarki. Dość duży problem stanowiło wymontowanie i załadowanie generatora wraz z maszyną parową. W tym przypadku krasnoarmiejcy wykazali się dużą „pomysłowością”. Po prostu wyburzyli kawał ściany i w ten sposób wyciągnęli wymieniony sprzęt.
Z fabryki listew (po wojnie fabryka mebli) należącej do rodziny Andersów wywieziono wszystkie obrabiarki. Dość duży problem stanowiło wymontowanie i załadowanie generatora wraz z maszyną parową. W tym przypadku krasnoarmiejcy wykazali się dużą „pomysłowością”. Po prostu wyburzyli kawał ściany i w ten sposób wyciągnęli wymieniony sprzęt.
Do
1945 roku w Szczytnie znajdowały się dwie oficyny wydawnicze, które
również przydały się Rosjanom. Jedna z nich znajdowała się przy
obecnym Placu Wolności, natomiast druga przy obecnej ulicy
Odrodzenia. Doszczętnie ogołocili drukarnie zabierając przy tym
(trochę to dziwne, bo w Rosji do dziś używa się cyrylicy)
czcionki zecerskie.
W
zaledwie trzy miesiące po wkroczeniu do Szczytna radzieckich
żołnierzy, miasto zostało kompletnie przez nich rozszabrowane.
Wskutek sowieckiej grabieży ucierpiał nie tylko miejscowy przemysł,
ale również i infrastruktura komunikacyjna. Dość szybko i
sprawnie radzieckie oddziały rozmontowały urządzenia znajdujące
się na szczycieńskiej stacji kolejowej. Rozpoczęto również
demontaż torów biegnących w kierunku Pisza, Biskupca i
Wielbarka, czyli właściwie we wszystkich kierunkach. Jakby było im
tego mało, Sowieci wzięli się również za tory biegnące do
Olsztyna i tylko dzięki interwencji pracowników kolejowych w
Olsztynie oraz Szczytnie, demontaż torów nie doszedł do skutku.
Oprócz
torów, łupem padły urządzenia sygnalizacyjne wraz z urządzeniami
elektrycznymi, które zasilały elementy infrastruktury kolejowej.
Spotkanie
u komendanta
26
kwietnia 1945 roku Walter Późny w towarzystwie komisarza ziemskiego
Antoniego Kaszpara oraz przedstawiciela władz centralnych niejakiego
Nejmanna, stawili się u komendanta wojennego pułkownika Romanienki.
Komendantura radziecka znajdowała się wówczas w opustoszałym dziś
internacie przy Zespole Szkół nr 1.
Starosta
szczycieński poinformował radzieckiego komendanta i obecnego na
spotkaniu jego zastępcę do spraw politycznych o aktualnym stanie
sytuacji gospodarczej na terenie miasta. „To było śmieszne, bo
oni i tak o wszystkim wiedzieli, ale formalności musiało stać
się zadość” - wspominał podczas rozmowy Walter Późny.
Starosta
poinformował Romanienkę, że sytuacja się nieco poprawi, bo z
końcem kwietnia ruszy akcja mająca na celu zasiedlanie w części
opustoszałych terenów miasta i powiatu szczycieńskiego.
„Poprosiłem go również o zgodę na zajęcie przez władze
polskie baraków poniemieckich usytuowanych wzdłuż torów, gdzie
moglibyśmy zorganizować punkt etapowy dla osadników”.
Radzieckiemu komendantowi nie było
to prawdopodobnie na rękę, ponieważ wspomniane baraki były już użytkowane przez Sowietów, którzy magazynowali tam co cenniejsze zagrabione mienie. Romanienko kategorycznie odmówił zgody na utworzenie punktu zbornego, tłumacząc to zdziwionemu Późnemu brakiem odpowiedniej instrukcji i rozkazu od swojego dowództwa.
to prawdopodobnie na rękę, ponieważ wspomniane baraki były już użytkowane przez Sowietów, którzy magazynowali tam co cenniejsze zagrabione mienie. Romanienko kategorycznie odmówił zgody na utworzenie punktu zbornego, tłumacząc to zdziwionemu Późnemu brakiem odpowiedniej instrukcji i rozkazu od swojego dowództwa.
Milicja
w Szczytnie
Spotkanie
u pułkownika Romanienki przeciągało się w czasie, a jego zastępca
do spraw politycznych (NKWD) skrzętnie notował wszystkie pytania i
spostrzeżenia przedstawione przez przedstawicieli polskiej władzy.
„Komendant się nieco ożywił, gdy mu przekazałem informację o
przybyciu do Szczytna 10 milicjantów. Było to nieco dziwne z
jego strony, bo niespełna dwa tygodnie wcześniej sam zabiegał o
wsparcie funkcjonariuszy” - wspominał Walter Późny. Romanienko
lakonicznie stwierdził, że w sprawie pobytu milicjantów na terenie
miasta nie ma żadnej instrukcji. „Osobiście nie myśli za to
ponosić odpowiedzialności i dlatego pobyt milicji nie może przyjąć
do wiadomości” (pisownia oryg.) - pisze w dokumentacji
sprawozdawczej Walter Późny.
Starosta
wiedział, że sprawę pobytu funkcjonariuszy milicji w Szczytnie
musi przyjąć na własne barki. Znalazł dla nich zakwaterowanie w
lokalu zajmowanym wcześniej przez policję niemiecką.
Ograniczone
działania
Dość
istotnym problemem było swobodne poruszanie się nie tylko po
mieście, ale i po całym powiecie szczycieńskim. Pozwolenie mogła
wydać wyłącznie komendantura radziecka, ale nie wydawała takich
dokumentów, być może z obawy przed „konkurencją” w zakresie
przejmowania poniemieckiego majątku.
Starosta
szczycieński w swoim sprawozdaniu pisze, że jest to nie lada
problem, ponieważ ogranicza sposób piastowania przez niego urzędu.
„Dotychczasowe nasze rozjazdy po terenie powiatu, zwoływanie
sołtysów, zwiedzanie zakładów przemysłowych i.t.p. odbywały się
tylko na osobistą odpowiedzialność miejscowej Komendy” - można
przeczytać w pochodzącym z 27 kwietnia 1945 roku sprawozdaniu
starosty szczycieńskiego.
Oprócz
przedstawicieli polskiej administracji i nielicznej grupy kolejarzy,
nikt takich pozwoleń nie posiadał. Kilka dni później pułkownik
Romanienko i tu wprowadził również ograniczenia, tłumacząc, że
do czasu nadejścia odpowiedniego rozkazu, staroście i jego
pracownikom wolno się poruszać wyłącznie po terenie miasta.
Zaznaczył również, aby w tej sprawie Późny wysłał odpowiednie
pismo do Jakuba Prawina, aby tenże zwrócił się do Dowódcy
Frontu, któremu bezpośrednio podlegał.
Pierwsze
zgrzyty z władzą sowiecką
26
kwietnia 1945 roku do Szczytna z Warszawy w towarzystwie oficera
Urzędu Bezpieczeństwa przybył Pełnomocnik Ministra Przemysłu -
Władysław Rumiński. W tym samym dniu przybyła do miasta również
grupa elektryków z Kazimierzem Żugajem na czele, którzy mieli za
zadanie rozpoznanie stanu uszkodzeń miejscowej elektrowni oraz
przeprowadzenia prób jej uruchomienia, o co kilka dni wcześniej
zabiegał radziecki komendant miasta – pułkownik Romanienko.
„Przybyłych
na teren elektrowni nie wpuszczono, wobec czego Rumiński w obecności
oficera służby bezpieczeństwa oraz mnie zgłosił się w tej
sprawie do Z-cy komendanta” - pisał w sprawozdaniu Walter Późny.
Na nic się zdały tłumaczenia oficerowi NKWD, że jest to
niezbędne, aby miasto powoli rozpoczęło w miarę normalne
funkcjonowanie. Kolejny przedstawiciel władzy radzieckiej również
nie wyraził zgody, motywując to tym, że nawet oni czyli tutejsze
władze sowieckie, musieliby posiadać wyraźne zezwolenie dowódcy
frontu.
Walter
Późny nie chcąc się narazić radzieckiemu pułkownikowi i jego
zastępcy, a co najważniejsze – władzy radzieckiej,
wystosował za pośrednictwem miejscowej komendy wojennej
telefonogram do władz centralnych, którego treść poniżej
przedstawiam.
„Telefonogram
N. 8/45. Z uwagi na nie otrzymanie przez tut. Komendanta odpowiedniego rozkazu wyższych władz Wojskowych, proszę
natychmiast wstrzymać przesiedlanie ludności do powiatu
Szczycieńskiego. O powyższym natychmiast powiadomić Starostów
powiatowych w Makowie, Mławie i Pułtusku”.
Pierwsi
osadnicy i szabrownicy
Koncepcja
powojennej polityki wobec Warmii i Mazur powstała jeszcze podczas
wojny i została nazwana „programem repolonizacji”. Była to
jednak tylko czysta ideologia, bowiem według komunistycznych władz
repolonizacja zakładała, że Warmiacy i Mazurzy mieli wcześniej
polską świadomość narodową, a to nie do końca prawda.
Owszem, część mieszkańców tych regionów utożsamiała się z
narodowością polską, ale nie wszyscy. Przed II wojną Warmia i
Mazury znajdowały się w granicach Prus Wschodnich, a mieszkańcy –
niezależnie od własnych poglądów i poczucia tożsamości – byli
obywatelami Niemiec.
Starosta
szczycieński Walter Późny stanął wobec zadania praktycznie nie
do rozwiązania, jakim było zaopatrzenie ludności, ponadto
musiał walczyć także z polskimi szabrownikami, wywożącymi do
Polski centralnej wszystkie dobra ruchome, jakie nadawały się do
użytku. Lokalne władze nie miały ani środków, ani personelu, by
skutecznie zwalczać szabrownictwo.
Walter
Późny w pochodzącym z początku maja 1945 roku sprawozdaniu pisze,
że na terenie powiatu szczycieńskiego zasiedlił około 3 tysiące
polskich rodzin, jednak z późniejszej treści dokumentu dowiadujemy
się, że na miejscu pozostało tylko 1600 rodzin, natomiast
pozostała część „…obładowawszy swe wozy wszelkim znalezionym
na miejscu dobytkiem, zbiegło nocą na teren Polski”.
Takie
działania polskich osadników łatwo było wytłumaczyć, ponieważ
prawdopodobnie część z nich wcześniej pracowała jako robotnicy
przymusowi u niemieckich „bauerów”. Wielu z nich przejmowało
gospodarstwa tych chłopów, u których pracowali podczas wojny.
Uważali się teraz za nowych panów.
W rzeczywistości mścili się za wojenne lata wyrzeczeń i udręki w niewoli. Ładowali na swoje wozy co cenniejszy dobytek i wracali do swoich mazowieckich gospodarstw.
W rzeczywistości mścili się za wojenne lata wyrzeczeń i udręki w niewoli. Ładowali na swoje wozy co cenniejszy dobytek i wracali do swoich mazowieckich gospodarstw.
Walka
ze złodziejami
Działania
osadników przybywających na tzw. Ziemie Odzyskane często dość
silnie wspierała milicja z północnych powiatów mazowieckich.
Pod koniec kwietnia 1945 roku do powiatu szczycieńskiego przybył
tabor osadników z powiatu przasnyskiego, który dzielnie wspierało
kilku funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej z tamtejszego posterunku.
Podczas spotkania u starosty szczycieńskiego, który wyznaczył im
miejscowości, tabor kilkunastu wozów ruszył do zasiedlania
mazurskich wsi. Późny spodziewając się, w jakim celu przybyli,
nakazał ich bacznie obserwować. Jego podejrzenia okazały się
uzasadnione. Osadnicy po przybyciu do wyznaczonych miejscowości,
zaczęli grabić pozostawiony majątek i ładować go na wozy.
Starosta szczycieński na wieść o tym wysłał na miejsce
funkcjonariuszy milicji, którzy pod groźbą użycia broni nakazali
z powrotem rozładować wozy.
Znany
jest również przypadek, gdy pewnego razu w rejon powiatu
szczycieńskiego wybrała się spora grupa szabrowników, bo licząca
około 600 osób. Ich głównym celem był okręg biskupiecki. Po
drodze napotykając przesiedleńców z Mazowsza, zabierali im
wszystko, co przywieźli tu ze sobą, m.in. nieliczną trzodę
chlewną i konie. Walter Późny dowiedziawszy się o tym, postanowił
zorganizować na szabrowników obławę. – Z Olsztyna przywiozłem
grupę milicjantów w składzie 9 osób plus jeden oficer, dodatkowo
wspomógł mnie stacjonujący w szczycieńskich koszarach polski 52
pułk piechoty – wspominał starosta.
Na
przedmieściach Szczytna doszło do zatrzymania szabrowników. Pod
silnie uzbrojoną eskortą poprowadzono i stłoczono wszystkich na
boisku szkolnym przy obecnym ZS nr 1. – Zwołaliśmy wszystkich
poszkodowanych po odbiór mienia, zatrzymując jednocześnie dla
starostwa traktory i samochód ciężarowy, które okazały się dla
naszego funkcjonowania po prostu niezbędne.
Najbardziej
niepokornych na polecenie Waltera Późnego przywołano dość szybko
do porządku obniżając pewnym działaniem ich morale. – Po prostu
wysłaliśmy ich bez szelek, guzików przy okryciach i bez guzików
przy rozporkach. No bo jak można jednocześnie walczyć, a drugą
ręką trzymać spodnie, aby nie spadły - opowiadał pierwszy
powojenny szczycieński starosta.
Kolejny
zgrzyt z pułkownikiem
Starosta
szczycieński w pochodzącym z 3 maja 1945 roku sprawozdaniu pisze:
„W dniu dzisiejszym rozdzielając dalszych osadników –
przesłałem ich na południe od Szczytna w kierunku na Mensgut
(Dźwierzuty), Erben (Orżyny), Minkwen (Miętkie)”. Jak zaznacza w
dalszej części dokumentu, ta grupa osadników tuż przed
wyruszeniem na wyznaczony teren została zatrzymana przez radziecką
Komendę Wojenną.
Późny,
gdy się o tym dowiedział, niezwłocznie zjawił się u pułkownika
Romanienki. Sowiecki komendant po wysłuchaniu skargi starosty,
odpowiedział „Zezwoliłem w drodze wyjątku na osiedlenie małej
grupy (40 rodzin), dziś natomiast widzę, że sprawa nabrała
masowego obrotu, wobec czego oświadczam, że dotychczas na
osiedlanie powiatu nie posiadam od swych władz przełożonych
zezwolenia”.
Starosta
widząc, że nic nie wskóra, wrócił do ratusza, w którym podczas
swoje podróży służbowej akurat w tym dniu zatrzymał się
wiceminister przemysłu Rumiński. Późny skorzystał z okazji i
przedstawił ministrowi trudności ze strony Sowietów w zakresie
zasiedlania przez polskich osadników powiatu szczycieńskiego.
Rumiński poinformował Późnego, że w tej sprawie pod koniec
kwietnia interweniował w Warszawie u ambasadora Związku
Radzieckiego generała Szatiłowa, który odpowiednim dokumentem
poparł owe zasiedlanie i wydał odpowiednie instrukcje podległym
władzom wojskowym.
Uparty
komendant
Po
wyjeździe ze Szczytna ministra Rumińskiego, Późny ponownie zjawił
się w radzieckiej komendanturze u pułkownika Romanienki,
któremu przedstawił rozmowę z przedstawicielem polskiego rządu i
jednocześnie poprosił Romanienkę o pozwolenie na dalsze
zasiedlanie powiatu.
„Komendant
mojego zdania na ten temat nie przyjął do wiadomości” - czytamy
w sprawozdaniu szczycieńskiego starosty”. Romanienko podszedł do
sprawy bardzo dyplomatycznie, mając jednak na uwadze korzyści
wynikające z wywiezienia z terenu miasta i powiatu jak największej
ilości dóbr pozostawionych przez Niemców. Późnemu powiedział,
że w zakresie zasiedlania nie będzie stwarzał jakiekolwiek
przeszkody, ale dopiero wówczas, gdy otrzyma od swoich władz
wyraźne zezwolenie na piśmie. Ponadto Późnemu wyjaśnił, że
wszelka żywność oraz sprzęt znajdujący się na terenie powiatu,
jest przeznaczony dla wojska.
Na zakończenie rozmowy pułkownik zwrócił staroście uwagę na to, aby się niezwłocznie udał do Pełnomocnika Rządu w Olsztynie w celu uzyskania odpowiedniego rozkazu od Dowódcy Frontu.
Na zakończenie rozmowy pułkownik zwrócił staroście uwagę na to, aby się niezwłocznie udał do Pełnomocnika Rządu w Olsztynie w celu uzyskania odpowiedniego rozkazu od Dowódcy Frontu.
cdn....
Robert
Arbatowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz